piątek, 1 stycznia 2016

Rozdział 26 "Przeciwnik Wilczycy"



                        -Nie wiem co mam na to powiedzieć... -Zatrzęsła się Shori patrząc na chłopców z pod przymrużonych powiek. Nie za bardzo rozumiała co tu się właśnie działo, ale wiedziała że jeśli inny strażnik zobaczy ją z kim z Fairy Tail, to ta sprawa jeszcze bardziej się pokomplikuje.
Wstała i otrzepała się, czym zwróciła uwagę Tytanii stojącej cały czas w pozycji gotowej do ataku.
                 -Eh.. na prawdę, nie wierzę że to robię. Skoro chcieliście wejść do Archiwum to zapraszam, ale zakryjcie emblematy. Wasza gildia, nie licząc mistrza ma tutaj zakaz przebywania.. -Westchnęła machając ręką, aby poszli za nią lecz ramie Rou ją zatrzymało.
  -Co robisz, tyczko? -Spytała lekko rozdrażniona.
-Archiwum już nie będzie potrzebne, prawda Erzo? -Zaśmiał się pod nosem, powodując iskierki paniki w oczach Shori.
 -Dokładnie, Rou. Potrzebujemy Maga Gwiezdnych Duchów, a ty nim jesteś. Zgodzisz się udzielić nam pomocy? -Spytała stanowczo.
-Nie mam zamiaru. Według Shunmukiego miałam tylko zaprowadzić was do archiwum, nic poza. -Odpowiedziała krzyżując ręce pod piersiami. Napowietrzyła policzki i odwróciła głowę w bok, Rou to chyba zauważył bo westchnął i podrapał się w tył głowy. Już wiedział, że będzie miał przechlapane.
  -Chociaż, wysłuchaj dlaczego prosimy cię o pomoc. -Nalegała Naomi.
-To bardzo ważne, dla całej gildii. Prosimy choć o wysłuchanie. -Dopowiedziała Erza.
-Dobrze, dobrze! Ale nie nalegajcie tak na mnie, nie jestem zła ale na prawdę nie chcę stracić posady.   -Nie martw się, póki nas nie zauważą nic się nie stanie. -Odpowiedział Gray.
-Stać! Zebrać straże! Magowie z Fairy Tail przybyli, zawołać sierżanta Floida! -Krzyknął jeden ze strażników, wskazując palcem na grupkę zebraną pod siedzibą.
-Aish, chyba właśnie straciłaś.. -Rou poklepał Shori po plecach.
   -A to wszystko twoja wina! -Wybuchła złością.
-Zachowujesz się jakbyś miała okres... coś nie tak? -Zrobił skruszoną minę.
-Chyba za mało oberwałeś! -Shori zamierzała rzucić się na Shunmukiego, lecz przeszkodził jej huk spowodowany wyważeniem drzwi, przez sierżanta.
   -Proszę, proszę kogo my tutaj mamy. -Zaśmiał się mężczyzna.
-Specjalnych gości, to gdzie poczęstunek dla wędrowców? -Spytał roześmiany Gajeel strzelając kostkami w rękach. Był bardzo podniecony, z resztą jak zawsze podczas walk.
Według Gray'a było to dziwne, że każdy Smoczy Zabójca ma ochotę na pojedynek o każdej porze, a na dodatek tak się nimi ekscytuje.
-Oto on. -Wysoki mężczyzna wyglądał na potężnego, jego śniada cera idealnie komponowała się z brązowymi jak drewno oczami i długimi blond włosami spiętymi w kucyk.
W jednej z dłoni trzymał magiczną włócznię, koloru węgla -zakończoną niebieską kulą. Przyodziany był zaledwie w biało-czarny wyróżniający mundur, jak przystało na sierżanta.
   -Gihi. -Blondyn w najmniej spodziewanym momencie wystrzelił w Gajeela kilkoma wielkimi kulami i przyszpilił go do ziemi. Były zbyt ciężkie.
-Ooo...świetnie! Właśnie na to liczyłem! -Odpowiedział zjadając pociski, zrobione z metalu.
     -Jak ty to zrobiłeś, gówniarzu?! -Zdenerwował się i wycelował w każdego maga wiązkami światła słonecznego, którego nikt wcześniej nie był w stanie zablokować. Co było praktycznie prawdą.
-Tak. -Odpowiedziała Naomi przydziewając smoczą zbroję i blokując atak włócznią, mierzącą dobre dwa metry.
-Zwołać wszystkich! To będzie wojna! -Krzyknął Floid poprawiając kilka włosów opadających mu na czoło.
   -Słyszeliście? Ktoś tu za bardzo się napalił. -Roześmiał się Fullbuster stając za Floidem i łapiąc go za kark. Aby się zabezpieczyć, na wypadek niespodziewanych gości stworzył wokół nich wielką lodową kulę.
-Co ty chcesz zrobić, smarkaczu?! -Furknął Floid przez zęby.
-To co powinienem zrobić, już na samym początku. -Zamroził blondyna, uwalniając się także z kuli. Kiedy rozwydrzeni wojskowi rzucili się na niego, na pomoc ruszyła mu Erza oraz Gajeel rozwalając każdego po kolei.
    -Sugoi! -Zapatrzyła się Shori, widząc perfekcję magów w walce. Idealnie się wypełniali, jak yin i yang. Jedno atakowało z przodu, jako defensywa zaś pozostała dwójka odwdzięczała się z tyłu i po bokach. Niespodziewanym momentem w tej walce, była chwila w której coś czerwonego stopiło lód siedzący na Floidzie.
           -Urocze są te dzieci, ale nadal wiele wam brakuje do osiągnięcia takiej siły jaką mam ja! -Blondyn poprawił fryzurę i jak na prymusa przystało, przybrał dziwaczną pozycję i wycelował we wszystkich (nawet ludzi po jego stronie) wiązkami czarnej energii.
Jej złowrogą aurę czuć było od razu.
  -Bądźcie goto.. -Erza niespodziewanie upadła na ziemię, to samo było z resztą niesamowitych magów którzy w mgnieniu oka zaczęli zachowywać się dziwnie, aż w końcu upadli.
-Erza san! -Krzyknęła Shori, która dziwnym trafem jako jedyna była w stanie walczyć i nic jej nie dolegało. Obróciła się i zobaczyła Shunmukiego na ziemi, po jego minie widać było że bardzo cierpi.
-Dlaczego jeszcze oddycham? Nie rozumiem tego. Dlaczego, zawsze ja potrafię wytrzymać takie klęski? -Przeleciało jej przez myśl, ale postanowiła walczyć nie trapiąc się dłużej.
Złapała za biały klucz i machnęła nim przed sobą tworząc krzyż. -Otwórz się bramo, Jaszczurza! Wrota piekieł uchylcie się dla mnie i obdarzcie mnie swoją mocą! -Krzyknęła, a przed nią pojawiła się postać. Był to chłopiec, średniego wzrostu w biało -czerwonej szacie. Jego włosy były puszyste i rozwiewały się na różne strony. Zielony kolor włosów, idealnie kontrastował z czarnymi oczami i czerwonymi nićmi na każdej z kończyn.
-Wzywałaś, lisku? -Spytał biegając wokół niej.
     -Przyzwałaś jakiegoś psychicznego dzieciaka i liczysz na to, że nas pokonasz? Jaka ty jesteś zabawna. Nadal nie rozumiem, dlaczego rada wybrała cię na strażniczkę! -Blondyn zaczął się niekontrolowanie śmiać, co bardzo zdenerwowało nie tylko Shori ale i przywołanego ducha.
-Nie lubię jak się ze mnie naśmiewają wiesz? Tobio nie lubi ludzi, nie lubi takich karaluchów jak ty...-Spuścił głowę i podszedł do Floida, który po wysłuchaniu jego monologu padł na ziemię ze śmiechu. Miał dosyć...specyficzne poczucie humoru.
     -Nie bagatelizowałabym, Tobiego. Nie wiesz do czego jest zdolny. -Machnęła kluczem, a chłopak zniknął. Floid natychmiast się podniósł i zaczął wołać strażników i wykazywać im rozkazy, po chwili jednak obrócił się i zobaczył, że zabił nie tylko magów ale i swoich sprzymierzeńców.
Przeklnął pod nosem i rzucił się z bronią na szatynkę, która nie była zbytnio nim zainteresowała. Nie musiała się nawet starać robić uników, ponieważ blondyn był na tyle nierozgarnięty że uderzał koło niej. Otrząsnął się i zaatakował tym razem celnie, uderzył w ziemię gdy Shori wykonała salto w tył, a zimne dłonie złapały go za ramiona.
Upuścił broń i próbował odwrócić głowę w stronę napastnika, lecz jedyną rzeczą jaką teraz widział było białe światełko. Jego organizm gnił od środka, a on nic nie mógł z tym zrobić. Po chwili skonał.
       -Jak zawsze świetnie, Tobio. -Powiedziała bez uczuciowo w stronę ducha, który wrócił do swojego świata wiedząc, że wykonał swoje zadanie. Wiedziała, że nie powinna była atakować ludzi bez podstawnie, nie powinna zabijać ale chęć zemsty owładnęła nią całkowicie.
Spojrzała na magów, ale nadal się nie ruszali. Upadła na kolana i zaczęła płakać, od tak po prostu.
Dała upust emocjom, które tkwiły w niej od wielu dobrych lat.
     Tymczasem w oknie stał jeden z radnych, który przyglądał się całemu zajściu. Odwrócił swoją głowę w stronę drugiego człowieka i rzekł. -Nie sądziłem, że Fairy Tail będzie takie słabe przy Floidzie. Używał tylko zaklęć, a oni dali się tak łatwo podejść. Musimy się dowiedzieć dlaczego na sierżantce Shori moc ta nie wywołała żadnego znaczenia. -Uśmiechnął się wewnętrznie i złożył dłonie z tyłu, po czym wyszedł z pomieszczenia zostawiając drugiego radnego sam na sam z tym zdarzeniem.
    -Shori?
-Rou! -Dziewczyna słysząc głos swojego przyjaciela, od razu wstała i podbiegając do niego rzuciła się z uściskiem w którym potem go zamknęła, nie dając chwili na złapanie oddechu.
-Nnie mogę oddychać! -Dukał próbując wyrwać się z uścisku dziewczyny, i po chwili mu się to udało. Jeszcze nigdy nie widział jej tak szczęśliwej jak teraz.
-Moja głowa... Gajeel coś ty znowu zrobił? -Wybuchnął Gray trzymając się za obolały kark.
                     -Co ja zrobiłem? A może to twoja sprawka, zboczeńcu?! -Zdenerwował się RedFox, szykując się do walki.
-Przestańcie obydwaj! Kto powalił ich wszystkich? -Zdziwiła się Erza, już stojąc.
       -To ja. -westchnęła Shori. -Powinniśmy stąd jak najszybciej odejść, widziałam członków rady. -Dokończyła.
-Jeśli zgodzisz się nam pomóc..
-Erza to nie odpowiedni moment! -Rzekł poirytowany Rou, machając rękami przed twarzą Tytani jakby chciał coś zagestykulować. Niestety wyglądał jedynie jak upośledzony człowiek, no cóż zrobić?
-Jaki wasza gildia ma cel? -Spytała Shori nagle zmieniając ton na poważny, czym zdziwiła pozostałe persony.
    -Chcemy zniszczyć pionków Zerefa, Black Blood..-Odpowiedziała Tytania łapiąc za pochwę od miecza.
-W takim razie, pomogę wam i dołączę do waszej gildii na czas nieokreślony. O ile chcecie mnie przyjąć. -Uśmiechnęła się miło, chowając ręce za siebie. Była lekko zestresowana i mniej pewna siebie niż zwykle, co zaciekawiło Shunmukiego.
           -Ta decyzja należy do Mistrza. -Westchnęła szkarłatno-włosa gestykulując, że mogą już wracać. Gray i Gajeel popatrzyli na siebie ze zdezorientowaniem, aż w końcu dali sobie spokój nad główkowaniem nad tak trudną sprawą.
Mimo, że Erza była ich przyjaciółką to skrywała tak wiele sekretów, że większość jej zachowań była niezrozumiała. Ba nawet zaskakująca!
-W takim razie ja też idę.. -Powiedział niespodziewanie Rou wisząc na barkach Gajeela, który wyraźnie nie był zachwycony z tego co usłyszał.
       -Po co? -Dopytał z ciekawości Fullbuster.
-A po jakąś ciekawą misję. Jakbyś nie wiedział, należę do tej gildii. -Wtem Rou podciągnął rękaw płaszczu, a na jego bicepsie ukazał się czarny znak gildii. Erza poszerzyła źrenice, ale postanowiła to zignorować i po chwili ruszyła dalej.

*Tymczasem, w drużynie Lisanny.*

-Najpierw krzesło elektryczne, potem podtapianie, hmm może.... -Lisanna usiadła na ziemi przegrzebując notatnik z karami, dla różowo-włosego, a w tym czasie pozostałe dziewczyny głowiły się jak mogą dostać się do miasteczka.
Wendy mogła użyć baniek i w ten sposób przenieść je do celu, ale straciłaby sporą ilość mocy magicznej, która była im potrzebna w razie urazów.
-Juvia już wie! Wykorzystajmy swoje umiejętności! Juvia, uważa że siła magiczna może pomóc! -Mimo, że Lisanna i Wendy patrzyły na siebie jak głupie powoli zaczęły rozumieć co Lockser ma na myśli.
      -Mogę się przenieść dzięki bańce powietrznej, nie zużyję na to dużo mocy.. -zaczęła Marvell.
-A ja mogę zamienić się w zwierzę i zbytnio się nie zmęczę. -Lisanna uśmiechnęła się szatańsko do swojego notesu. Im bliżej była zemsty, tym lepiej dla niej....nie dla ofiary.
W ciągu tego czasu dość mocno się zmieniła. Z niepewnej, skrytej, zauroczonej w Dragneelu dziewczynie stała się bardziej podobna do Erzy.
Ale mimo wszystko, jej dusza nadal wypełniona była przyjaznymi uczuciami. Nadal czuła i płakała kiedy nikt nie patrzył.
    Kiedy Natsu dotarł do bram miasteczka, poczuł coś dziwnego. Natychmiastowo złapał się za głowę, która bezczelnie zaczęła go boleć. Czuł się tak, jakby ktoś wbijał mu miecze w plecy. -Cholera... co to.. -Syknął kiedy świadomość wróciła do normy. Nagły impuls, wprowadził go w stan zadziwiającego skupienia.
Złapał za kieszeń i wyciągnął złoty kluczyk, by sprawdzić czy go przypadkiem nie złamał. Jednakże, wszystko było w jak największym porządku i nic nie było w stanie popsuć mu radości z możliwości uratowania Heartfili.
     -Co to? -Przeszło mu przez myśl, kiedy złoty kluczyk ponownie zaczął się mienić. Szybko, acz niedowierzanie, skojarzył że przedmiot ten mienił się tak samo kiedy wciągnął Lucy. Nie pomyślał nawet o tym, że jego mogłoby spotkać to samo. Patrzył się na niego, licząc na cud.
Wtem, klucz pękł dokładnie w połowie. Jego źrenice poszerzyły się do granic niemożliwych, zrozumiał że nici z jej powrotu. Nawet jeśli by go skleił jakimś super dobrym klejem, związał szmatką czy trawą, a nawet dał do naprawy specjaliście nic by nie wskórał.
Jego plecy przeszył dreszcz, ścisnął swoją kamizelkę w miejscu serca i patrzył na przedmiot tak jak na odchodzącego Igneela...
     -Tu jesteś! Nie można zostawić cię na chwilę, bo co chwila gdzieś zni....Natsu co się stało? -Spytała przejęcie Strauss pojawiając się przed chłopakiem w postaci niedokończonego kota. Zaraz zrozumiała dlaczego Dragneel jest w takim stanie.
-Wracajmy... -Dopowiedziała powracając do poprzedniego stanu.
Różowo-włosy złapał za obie części i trzymając je przed sobą, popatrzył na smoczy znak. Nic z tego wszystkiego nie rozumiał, a krzak pustynny jedynie co pięć sekund przelatywał mu przez pustą głowę. To było dla niego za dużo, zbyt dużo.
Już raz stracił kogoś bliskiego, a teraz znowu stało się to samo. Mimo, że nie uchodził za najmądrzejszego człowieka, to wielu rzeczy potrafił domyśleć się sam. Był po prostu sobą.
    -Natsu san? -Spytała nieśmiało Wendy, wybudzając chłopaka z natłoku ciężkich myśli. Ten uśmiechnął się i schował przedmiot do kieszonki.
      -Już niedługo się spotkamy...nie martw się, Lucy. -Pomyślał. Uśmiechnął się do siebie i pogłaskał Marvell po włosach wywołując u niej rumieńce. Lisanna zdziwiła się nagłą zmianą w zachowaniu swojego przyjaciela, ale nie była w stanie określić o czym teraz myślał. Stał się zbyt nieprzewidywalny.

2 komentarze:

  1. Kawaii!!!
    Urocze, cudo, podoba mi się coraz bardziej, ja po prostu cię lovciam.
    Akira: Lezbijką jesteś?
    Nie eros tylko philia. Jeśli wiesz Hincia o co mi się rozchodzi?
    Akira: Trzeba być niepełnosprytnym umysłowo, żeby cię zrozumieć.
    Ty jakoś jesteś i mnie nie rozumiesz.
    Akira: -_-
    Po prostu trzeba być ponad przeciętnie mądrym, ale jednocześnie zwariowanym. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
    Akira: Oraz z niecierpliwością on oczekuję cię na swoim blogu.
    No wiesz co? Tak prosto z mostu?
    Akira: Cała ja.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział *-*
    Najbardziej spodobał mi się moment, kiedy Natsu cierpiał, co ja gadam wszystko mi się spodobało XD
    Przesyłam dużo weny, czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam ^-^

    OdpowiedzUsuń

Proszę o zostawienie chociaż małego komentarza.
Dla Ciebie to zaledwie minutka, dla mnie to sprawdzenie czy moja praca nie idzie na marne. Lubię czytać wasze opinie nawet jeśli czasem mieszają mnie jako autorkę z błotem. Onegai :)

Szablon wykonała Domi L