Lucy spanikowała, była tak blisko uratowania Salamandra jednak jej sumienie nie mogło zaprzestać wojny z historią którą opowiedział jej ojciec. To niedorzeczne aby Dragneel zabił jej matkę...nie możliwe aby wtedy był na świecie. Mógł mieć rok.. ale czy zabijanie w tak młodym wieku jest w ogóle realnym czynem?
Acnologia zauważając, że Heartfilia traci nad sobą panowanie szybko przystąpił do złożenia pieczęci której nałożenia uniknęła w mgnieniu oka.
Na swoich nowo zdobytych skrzydłach podleciała do przezroczystego więzienia w którym niszczycielski smok trzymał jej martwego ukochanego. Uderzała w kraty z ogromną siłą, niestety jedyne czego dokonała to były poranione kostki na dłoniach oraz dwa wybite palce.
-Wypuść go!-Krzyknęła kiedy więzienie coraz bardziej się zmniejszało, a za razem raziło prądem jej lekkie smocze ciało. Łzy które dotąd zbierały się w kącikach jej oczu teraz płynęły jak ogromny wodospad. -Wypuść..proszę.. Zrobię wszystko, ale pozwól mu żyć! -Daremnie próbowała wyrwać kraty, tylko bardziej się raniła. Jej serce powoli stawało, nie wytrzymywało tak wielkiego napięcia. Oddech stawał się coraz krótszy, zauważając to Acnologia jednym ruchem ręki zniszczył dzielący ich mur i przystąpił do działania.
-Dam ci dwa dni na pożegnanie się z tym potworem. -Złapał się ramienia Ellie i razem zniknęli w podłożu góry. Lucy słysząc te słowa uspokoiła się i stłumiła w sobie Transformację łapiąc chłopaka i odkładając jego ciepłe ciało na ziemi.
Usiadła i położyła jego głowę na swoich nogach po czym spojrzała na jego zamknięte powieki. Łzy po raz kolejny opuściły swój dom i spłynęły na jego policzki odbijając się z krystalicznym dźwiękiem. Heartfilia dopiero po chwili zobaczyła unoszącą się klatkę piersiową Salamandra. -Więc jednak żyjesz.-Szepnęła sama do siebie patrząc na jego spokojny wyraz twarzy. Pogłaskała go po głowie, a już po chwili zaczęła bawić się kosmykami jego włosów. Słońce już zaszło,a niebo pokryły gwiazdy. Księżyc przywitał się z lekkim wiatrem i rozpoczął swoją pracę na nieboskłonie.
-Lucy nie płacz już. -Chłopak złapał za jej czerwony policzek i spojrzał na nią z lekkim, wymuszonym uśmiechem. Jego smoczy wzrok spotkał się z czekoladowymi oczami blondynki, tym razem to jemu łza spłynęła z policzka. Może dlatego, iż Heartfilia nie miała już czym płakać? Czy to może dlatego, że zastygła kiedy tak na nią spojrzał? Kto wie.
Różowowłosy podniósł się i podał dłoń blondynce mówiąc:
-Wracajmy do domu, Lucy..-Jego firmowy uśmiech połączył się ze słodkim rumieńcem i tym sposobem sprawił, że kolana ugięły się pod dziewczyną.
-Nie mogę.. To są nasze ostatnie dwa dni razem. -Powiedziała płacząc po czym wtuliła się w nagi tors Smoczego Zabójcy. Ten na wieść o ich kolejnym rozstaniu przycisnął ją do siebie i czule pocałował. Ten pocałunek był czuły, jednak po chwili przerodził się w pełen namiętności buziak. Trwali tak chwilę, aż w końcu ich usta znów oddzieliły się o kilka centymetrów.
-Dlaczego, Lucy? -Wydukał powoli licząc na jakąś sensowną odpowiedź. Ale otrzymał tylko potworny cios w serce, którego nie dało się już zatamować. Lucy wyjaśniła mu całą sytuację, Natsu nie chciał ustąpić wykrzykując że skopie tyłek jej ojcu za to ci zrobił, lecz Heartfilia go powstrzymała mówiąc aby te dwa dni spędzili jak najlepiej. Chłopak przyjął propozycję, lecz po chwili zaczął obmyślać plan jak uprowadzić dziewczynę z powrotem do Magnoli. Cóż taki był Dragneel. Nie mógł pozwolić aby osoba którą kochał i cenił jej życie bardziej niż swoje własne tak po prostu odeszła. Po jakimś czasie oboje zlecieli z góry używając skrzydeł z Transformacji. Rozejrzeli się dookoła, jedyne co ich oczy mogły dojrzeć to mała chatka oraz piękna kwiecista polana. Była noc więc jedyne co musieli zrobić to schować się w przytulnym miejscu. Postanowili, że zatrzymają się w opuszczonym domku. Kiedy tylko Salamander otworzył drzwi kilka pająków wybiegło w popłochu po ścianie, Lucy wzdrygnęła się ale po chwili zajrzała do środka. Nie licząc skrzypiącej podłogi oraz lekko zapuszczonego kominka oraz brudnego dywanu domek był w całkiem dobrym stanie. Przyzwoicie urządzony więc nie było mowy o jakimkolwiek przemeblowaniu co i tak na dłuższą metę nie miałoby żadnego sensu. Para w popłochu posprzątała dom i zapalając kominek rozsiadła się na łóżku. Lucy w swoich rozpuszczonych blond włosach oraz podartych ubraniach nadal wyglądała ładnie. Natsu miał jedynie sandały oraz porwane spodnie którym uroku dodawał łuskowaty biały szal od jego ojca Igneela. Przytulili się do siebie i zaczęli rozmowę.
-Co zamierzasz robić w przyszłości, Natsu? -Zapytała niepewnie blondynka patrząc na swojego chłopaka który po usłyszeniu pytania spojrzał na sufit i przez dobrą chwilę się zastanawiał. -Zamierzam cię poślubić, Lucy. -Uśmiechnął się i zamknął oczy, przez co nie zauważył czerwonych policzków złotowłosej księżniczki. Jedynie dodał: -A ty co zamierzasz?
-Pragnęłam zostać świetną pisarką, ale nie mam do tego głowy. Oczywiste jest także, że chciałabym żyć razem z tobą ale dobrze wiesz że nie możemy. -Jej głos zadrżał, a oczy pokryła krystaliczna powłoka. Już miała się rozpłakać kiedy Salamander przewrócił ją na łóżko trzymając za nadgarstki. -C..Co ty robisz..-Nie było jej dane dokończyć ponieważ Dragneel wpił się w jej miękkie usta po raz kolejny dodając uczucia jak przyprawę na jej smutki. -Robię wszystko abyś nie była smutna. -Prawdą jest to, że chłopak na zewnątrz tak spokojny i uroczy we wnątrz był prawdziwym potworem. Jego uczucia.. Nienawiść oraz miłość w połączeniu tworzyły pojedyncze wybuchy przez które cierpiało jego ciało. Różowe włosy powoli stawały się czerwone, a kły lekko się wydłużyły. Jedyne co trzymało go jeszcze przy zdrowym rozsądku to właśnie ona. Lucy Heartfilia jego ukochana, której teraz pragnął.
-Natsu..co zamierzasz? -Powiedziała cicho słodkim głosem, kiedy zauważyła złoty błysk w oczach chłopaka. Bardzo ją to uszczęśliwiło ponieważ ona sama postanowiła oddać mu się całkowicie. W końcu to było ich ostatnie spotkanie.
-Ja..ja nie wiem co się ze mną dzieje, Lucy.. -Zagubił się we własnych odczuciach. Wiedział co planował, ale nie umiał jej tego powiedzieć. Nie wiedział, czy pragnie tego samego co ona.
Dopiero kiedy ta pogłaskała go po policzku szepcząc, że jest pewna ich odczuć jego ciało zaczęło działać.
~Sprośne pornusy dla zboczonych oczęt +18~
Powolnym zbliżeniem ust do jej ucha zaczął zabawę w kotka i myszkę.
-Jesteś gotowa? -Jego pierwotny instynkt łącznie z instrukcjami obudził się do działania.
Kiedy tylko Heartfilia szepnęła "Tak" chłopak w końcu zrozumiał, że bardzo się w tej chwili pragną. Szybkim ruchem ręki zerwał z niej górną część garderoby i rzucił gdzieś w kąt, twarz blondynki pokryła czerwień. Jego smoczemu wzrokowi ukazały się nagie piersi złotowłosej, nie żeby nie widział ich wcześniej, po prostu dopiero teraz czuł się podniecony.
Chłopak zaczął masować jem piersi, a potem zabawił się sutkami przez co Heartfilia lekko pisnęła. Była ciekawa dalszych doznań...
Zaczął ją całować, schodził coraz niżej aż w końcu dotarł do dolnych partii ciała dziewczyny.
Powoli zdjął z jej sukienkę oraz swoje spodnie. Oboje mieli na sobie tylko dolne części bielizny, więc sytuacja nie była jeszcze tak niekomfortowa.
Blondynka podniosła się do pozycji siedzącej i przejmując inicjatywę zerwała bokserki Smoczemu Zabójcy przez co jego policzki pokrył rumieniec.
Jakaś rzecz podpowiadała Heartfili co ma robić w danym momencie. Nie wiedziała co to jest ale ta rzecz była wyjątkowo przydatna. Zerkając na odwróconą głowę Salamandra zniżyła swoją tak bardzo, że jej usta stały się prawie pełne. Chłopak odczuwając wszystko złapał ją lekko za głowę i pociągnął nią głębiej tak bardzo,że cały jego członek wszedł w jej usta.
(Spotkanie po roku i już dzieci się bawią nah). Lucy droczyła się z nim jeszcze przez kilka chwil dopóty dopóki Salamander nie odciągnął jej i rzucił na łóżko które lekko się załamało.
Przestraszona blondynka próbowała się wyrwać lecz kiedy spojrzała prosto w smocze oczy chłopaka przestała się wierzgać, a jej ciało leżało bezwładnie. Jakby nie miała w nim czucia.
-Lucy...-Wyszeptał cicho przed gorącym pocałunkiem, w trakcie którego zdjął dolne partie jej bielizny. Policzki złotowłosej pokryły się ogromnym rumieńcem, a jej czekoladowe oczy zabłyszczały.
Teraz oboje byli w stroju Adama i nic innego ich nie obchodziło niż ogromna przyjemność kiedy Dragneel wszedł w ciało Heartfili. Trwali tak krótką chwilę, dopiero kiedy biodra chłopaka zaczęły się poruszać, a ciało Lucy wygięło się w łuk zrozumieli że rozumieją się bez słów.
Acnologia zauważając, że Heartfilia traci nad sobą panowanie szybko przystąpił do złożenia pieczęci której nałożenia uniknęła w mgnieniu oka.
Na swoich nowo zdobytych skrzydłach podleciała do przezroczystego więzienia w którym niszczycielski smok trzymał jej martwego ukochanego. Uderzała w kraty z ogromną siłą, niestety jedyne czego dokonała to były poranione kostki na dłoniach oraz dwa wybite palce.
-Wypuść go!-Krzyknęła kiedy więzienie coraz bardziej się zmniejszało, a za razem raziło prądem jej lekkie smocze ciało. Łzy które dotąd zbierały się w kącikach jej oczu teraz płynęły jak ogromny wodospad. -Wypuść..proszę.. Zrobię wszystko, ale pozwól mu żyć! -Daremnie próbowała wyrwać kraty, tylko bardziej się raniła. Jej serce powoli stawało, nie wytrzymywało tak wielkiego napięcia. Oddech stawał się coraz krótszy, zauważając to Acnologia jednym ruchem ręki zniszczył dzielący ich mur i przystąpił do działania.
-Dam ci dwa dni na pożegnanie się z tym potworem. -Złapał się ramienia Ellie i razem zniknęli w podłożu góry. Lucy słysząc te słowa uspokoiła się i stłumiła w sobie Transformację łapiąc chłopaka i odkładając jego ciepłe ciało na ziemi.
Usiadła i położyła jego głowę na swoich nogach po czym spojrzała na jego zamknięte powieki. Łzy po raz kolejny opuściły swój dom i spłynęły na jego policzki odbijając się z krystalicznym dźwiękiem. Heartfilia dopiero po chwili zobaczyła unoszącą się klatkę piersiową Salamandra. -Więc jednak żyjesz.-Szepnęła sama do siebie patrząc na jego spokojny wyraz twarzy. Pogłaskała go po głowie, a już po chwili zaczęła bawić się kosmykami jego włosów. Słońce już zaszło,a niebo pokryły gwiazdy. Księżyc przywitał się z lekkim wiatrem i rozpoczął swoją pracę na nieboskłonie.
-Lucy nie płacz już. -Chłopak złapał za jej czerwony policzek i spojrzał na nią z lekkim, wymuszonym uśmiechem. Jego smoczy wzrok spotkał się z czekoladowymi oczami blondynki, tym razem to jemu łza spłynęła z policzka. Może dlatego, iż Heartfilia nie miała już czym płakać? Czy to może dlatego, że zastygła kiedy tak na nią spojrzał? Kto wie.
Różowowłosy podniósł się i podał dłoń blondynce mówiąc:
-Wracajmy do domu, Lucy..-Jego firmowy uśmiech połączył się ze słodkim rumieńcem i tym sposobem sprawił, że kolana ugięły się pod dziewczyną.
-Nie mogę.. To są nasze ostatnie dwa dni razem. -Powiedziała płacząc po czym wtuliła się w nagi tors Smoczego Zabójcy. Ten na wieść o ich kolejnym rozstaniu przycisnął ją do siebie i czule pocałował. Ten pocałunek był czuły, jednak po chwili przerodził się w pełen namiętności buziak. Trwali tak chwilę, aż w końcu ich usta znów oddzieliły się o kilka centymetrów.
-Dlaczego, Lucy? -Wydukał powoli licząc na jakąś sensowną odpowiedź. Ale otrzymał tylko potworny cios w serce, którego nie dało się już zatamować. Lucy wyjaśniła mu całą sytuację, Natsu nie chciał ustąpić wykrzykując że skopie tyłek jej ojcu za to ci zrobił, lecz Heartfilia go powstrzymała mówiąc aby te dwa dni spędzili jak najlepiej. Chłopak przyjął propozycję, lecz po chwili zaczął obmyślać plan jak uprowadzić dziewczynę z powrotem do Magnoli. Cóż taki był Dragneel. Nie mógł pozwolić aby osoba którą kochał i cenił jej życie bardziej niż swoje własne tak po prostu odeszła. Po jakimś czasie oboje zlecieli z góry używając skrzydeł z Transformacji. Rozejrzeli się dookoła, jedyne co ich oczy mogły dojrzeć to mała chatka oraz piękna kwiecista polana. Była noc więc jedyne co musieli zrobić to schować się w przytulnym miejscu. Postanowili, że zatrzymają się w opuszczonym domku. Kiedy tylko Salamander otworzył drzwi kilka pająków wybiegło w popłochu po ścianie, Lucy wzdrygnęła się ale po chwili zajrzała do środka. Nie licząc skrzypiącej podłogi oraz lekko zapuszczonego kominka oraz brudnego dywanu domek był w całkiem dobrym stanie. Przyzwoicie urządzony więc nie było mowy o jakimkolwiek przemeblowaniu co i tak na dłuższą metę nie miałoby żadnego sensu. Para w popłochu posprzątała dom i zapalając kominek rozsiadła się na łóżku. Lucy w swoich rozpuszczonych blond włosach oraz podartych ubraniach nadal wyglądała ładnie. Natsu miał jedynie sandały oraz porwane spodnie którym uroku dodawał łuskowaty biały szal od jego ojca Igneela. Przytulili się do siebie i zaczęli rozmowę.
-Co zamierzasz robić w przyszłości, Natsu? -Zapytała niepewnie blondynka patrząc na swojego chłopaka który po usłyszeniu pytania spojrzał na sufit i przez dobrą chwilę się zastanawiał. -Zamierzam cię poślubić, Lucy. -Uśmiechnął się i zamknął oczy, przez co nie zauważył czerwonych policzków złotowłosej księżniczki. Jedynie dodał: -A ty co zamierzasz?
-Pragnęłam zostać świetną pisarką, ale nie mam do tego głowy. Oczywiste jest także, że chciałabym żyć razem z tobą ale dobrze wiesz że nie możemy. -Jej głos zadrżał, a oczy pokryła krystaliczna powłoka. Już miała się rozpłakać kiedy Salamander przewrócił ją na łóżko trzymając za nadgarstki. -C..Co ty robisz..-Nie było jej dane dokończyć ponieważ Dragneel wpił się w jej miękkie usta po raz kolejny dodając uczucia jak przyprawę na jej smutki. -Robię wszystko abyś nie była smutna. -Prawdą jest to, że chłopak na zewnątrz tak spokojny i uroczy we wnątrz był prawdziwym potworem. Jego uczucia.. Nienawiść oraz miłość w połączeniu tworzyły pojedyncze wybuchy przez które cierpiało jego ciało. Różowe włosy powoli stawały się czerwone, a kły lekko się wydłużyły. Jedyne co trzymało go jeszcze przy zdrowym rozsądku to właśnie ona. Lucy Heartfilia jego ukochana, której teraz pragnął.
-Natsu..co zamierzasz? -Powiedziała cicho słodkim głosem, kiedy zauważyła złoty błysk w oczach chłopaka. Bardzo ją to uszczęśliwiło ponieważ ona sama postanowiła oddać mu się całkowicie. W końcu to było ich ostatnie spotkanie.
-Ja..ja nie wiem co się ze mną dzieje, Lucy.. -Zagubił się we własnych odczuciach. Wiedział co planował, ale nie umiał jej tego powiedzieć. Nie wiedział, czy pragnie tego samego co ona.
Dopiero kiedy ta pogłaskała go po policzku szepcząc, że jest pewna ich odczuć jego ciało zaczęło działać.
~Sprośne pornusy dla zboczonych oczęt +18~
Powolnym zbliżeniem ust do jej ucha zaczął zabawę w kotka i myszkę.
-Jesteś gotowa? -Jego pierwotny instynkt łącznie z instrukcjami obudził się do działania.
Kiedy tylko Heartfilia szepnęła "Tak" chłopak w końcu zrozumiał, że bardzo się w tej chwili pragną. Szybkim ruchem ręki zerwał z niej górną część garderoby i rzucił gdzieś w kąt, twarz blondynki pokryła czerwień. Jego smoczemu wzrokowi ukazały się nagie piersi złotowłosej, nie żeby nie widział ich wcześniej, po prostu dopiero teraz czuł się podniecony.
Chłopak zaczął masować jem piersi, a potem zabawił się sutkami przez co Heartfilia lekko pisnęła. Była ciekawa dalszych doznań...
Zaczął ją całować, schodził coraz niżej aż w końcu dotarł do dolnych partii ciała dziewczyny.
Powoli zdjął z jej sukienkę oraz swoje spodnie. Oboje mieli na sobie tylko dolne części bielizny, więc sytuacja nie była jeszcze tak niekomfortowa.
Blondynka podniosła się do pozycji siedzącej i przejmując inicjatywę zerwała bokserki Smoczemu Zabójcy przez co jego policzki pokrył rumieniec.
Jakaś rzecz podpowiadała Heartfili co ma robić w danym momencie. Nie wiedziała co to jest ale ta rzecz była wyjątkowo przydatna. Zerkając na odwróconą głowę Salamandra zniżyła swoją tak bardzo, że jej usta stały się prawie pełne. Chłopak odczuwając wszystko złapał ją lekko za głowę i pociągnął nią głębiej tak bardzo,że cały jego członek wszedł w jej usta.
(Spotkanie po roku i już dzieci się bawią nah). Lucy droczyła się z nim jeszcze przez kilka chwil dopóty dopóki Salamander nie odciągnął jej i rzucił na łóżko które lekko się załamało.
Przestraszona blondynka próbowała się wyrwać lecz kiedy spojrzała prosto w smocze oczy chłopaka przestała się wierzgać, a jej ciało leżało bezwładnie. Jakby nie miała w nim czucia.
-Lucy...-Wyszeptał cicho przed gorącym pocałunkiem, w trakcie którego zdjął dolne partie jej bielizny. Policzki złotowłosej pokryły się ogromnym rumieńcem, a jej czekoladowe oczy zabłyszczały.
Teraz oboje byli w stroju Adama i nic innego ich nie obchodziło niż ogromna przyjemność kiedy Dragneel wszedł w ciało Heartfili. Trwali tak krótką chwilę, dopiero kiedy biodra chłopaka zaczęły się poruszać, a ciało Lucy wygięło się w łuk zrozumieli że rozumieją się bez słów.
Krzyki i piski blondynki można było usłyszeć w całym lesie. Na dodatek echo wydłużyło długość słyszalności dźwięków do maksimum. Oboje zaczęli dyszeć kiedy mijała już trzydziesta minuta ich rozkoszy, zmęczenie zaczęło dawać się we znaki. To samo z ciałami tejże pary. Pot spływał z nich tak bardzo jakby dopiero co wynurzyli się z wody.
-Natsu..ja..-Powiedziała pomiędzy okrzykami Lucy, niestety nie było jej dane dokończyć.
-Ja też, Luce. -Przerwał jej mowę zakończeniem ich stosunku przez spuszczenie się w jej wnętrzu. Zmęczeni sunęli obok siebie trzymając się za ręce. Ich oddech powoli stawał się coraz bardziej regularny. Ciepło bijące z kominka oraz z ciała Salamandra ogrzewało nagie ciało dziewczyny wtulonej w tors chłopaka. Byli zadowoleni, szczęśliwi.. mogli w końcu zapomnieć o tej okropnej myśli, że już jutro czas ich rozstania nastanie. Przytuleni do siebie zasnęli wypowiadając magiczne słowa:
-Kocham Cię, Lucy
-Kocham Cię, Natsu
Złoty błysk który oświetlił pomieszczenie razem ze śpiewem ptaków obudził chłopaka. Lu spała nadal uśmiechnięta trzymając go za ramie. Salamander uśmiechnął się do siebie i spojrzał na jej spokojną twarz. Była piękna kiedy spała. Palcem wskazującym zaczął bawić się jej włosami które leżały na materiale w dzikim nieładzie. Cichy pomruk zadowolenia sprawił, że jego serce zaczęło bić w nieokiełznanym tempie. Dopiero kiedy Smoczy Zabójca zerknął na nagie ciało kochanki zdał sobie sprawę, że nie był to tylko sen. Momentalnie się zarumienił po czym wstał z łóżka i podszedł do kominka. Drewna już dawno tam nie było, jedynie czarna sadź spadająca z wnętrza maszyny. Spojrzał w róg pokoju i dostrzegł kilka drewek których mógł użyć. O ile nie były mokre. Wziął je na ręce i po chwili wrzucił do kominka, który zapalił się kiedy Natsu użył swojego ognia.
Przyjemne ciepło znów rozeszło się po pomieszczeniu. -Co robisz?-Melodyjny głos blondynki rozległ się po pokoju, a wzrok przepełniony miłością spotkał się z ciepłym wzrokiem chłopaka. Podszedł do niej,a kiedy już chciał coś powiedzieć ona odwróciła głowę. Zaniepokoił się.
-Jesteś nagi Natsu..-Wydukała cicho, czyżby nie pamiętała co działo się w nocy?
-Ty też, ale to chyba już widzieliśmy w nocy prawda?-Powiedział cicho siadając koło niej. Czekoladowe oczy spojrzały na niego kiedy głowa dziewczyny odwróciła się w jego stronę.
-Natsu..wiesz że dziś..-Po raz kolejny nie było jej dane dokończyć ponieważ ukochany przerwał jej po koniec. -Tak wiem. Ale możemy uciec razem spowrotem do Magnoli..-Nagle Salamander poczuł się jak arogancki protagonista. Kiedy oni spędzali te noc w rozkoszy ich przyjaciele mogli już nie żyć.
W ciągu dwóch godzin zakochani zdążyli się już zebrać i wyjść na świeże powietrze.
Heartfilia nadal nie mogła znieść myśli, że tą noc spędziła z jednym z podejrzanych o śmierć jej matki.
Postanowiła dowiedzieć się prawdy i powrócić do kochanka. Po raz kolejny się rozstali tym razem z większym bólem. Lucy nie miała pojęcia co stanie się za kilka miesięcy.
"Przytulanie i całowanie to nie jedyny dowód miłości, myślenie o kimś i pilnowanie go z daleka też jest formą miłości. "
Treść +18 czyli jak powstała Nashi była napisana przeze mnie oraz moją koleżankę która ma nieposkromione myśli ;-;
Miałam w planach ten cholerny moment ależ no taki ze mnie bezbek iż cierpiałam przy tym rodziale xD Uprzedzam, że fakt iż NaLu robiło swoje będzie miało znaczenie za kilka rozdziałów ale dowiecie się tego dopiero w rozdziale WIZJA.
Obyście mnie nie zamordowali w komentarzach za +18, ostatnio dosyć często się pojawiało ale chwila moment. To był OneShot XD I tylko jeden, bo następny usunęłam stwierdzając że jest idiotyczny. Mam nadzieję, że wam się jednak podobało. Liczę na komentarze, oraz pozdrawiam ~Harlequin
Ludku! Świetny rozdział i dodatkowo łap nominację do LBA
OdpowiedzUsuńhttp://niesmowite-zycie.blogspot.com/2015/08/moja-druga-lba.html
Od razu informuję, że spłoniesz w piekle ;-;
UsuńTrololololololololo fajny rozdzialik 18 + no coz moze to nie Yasha ale moze byc. Lece czytac dalej chodz szczerze to wole jednak raz na jakis czas dodawac jeden dlugi koment a nie pod kazdym krociutkie
OdpowiedzUsuńCana:A pozatym nie idzie ci pisanie krotkich
Urusay!!!
Pozdrawiamy Lusia i Cana
Dziaa wszystkie rozdzialiki mi skomentowałaś <3 Normalnie cie kochu za to.
UsuńCo do tego, że to nie jest Yasha to się zgodzę ;-;
Ale co tam, ważne że jest cokolwiek.
Dziękuję za komentarze! (pod WSZYSTKIMI co cieszy moje oko i serdcuszko),
ja też pozdrawiam i ślę wenę abyś w końcu założyła bloga C:
Jeżeli to zrobisz to napisz w zakladce spam, a dodam do ulubionych i zaczę czytać obowiązkowo. Ten dług wdzięczności trza spłacić B))
Deidara: Skończyłaś już gadać? Mogę wysadzić Tobiego?
Zamknij się i czekaj łaskawie na zakończenie!
A więc do zobaczenia :D
Pozyjemy zobaczymy bo narazie pisze do szuflady. Z komentami nie ma problemu to przyjemnosc komentowac gdy rozdzial jest dobrze napisany.
UsuńCana:Slodziss Luska.
Urusai!!!
Cana:Na Mavis nie zabijaj.
Spadaj nie widzisz ze komentuje? Na czym to ja a tak
Pozdrawiam i przesylam wene Lusia i Cana
Nashi ^^
OdpowiedzUsuńNo wreszcie :3
+ 18 niezły, ale jak mogłoby być inaczej skoro ty to piszesz? No właśnie
NALU ^^ *GWIAZDKI W OCZACH* Po raz kolejny mogę umrzeć :D
Pomysł na fabułę genialny :)
Opisy jak zawsze piękne, że aż się rozpływam <3
Pomysłów i weny, a ja lecę czytać kolejne NALU <3