czwartek, 23 lipca 2015

Rozdział 12 "Miłość która nie ma racji bytu."

Pomimo wyostrzonego słuchu jak i węchu nie mogłem dostrzec jego sylwetki ani jego zapachu. Nie miałem pojęcia dlaczego. Szukałem Graya po całym mieście, ale nigdzie nie mogłem go znaleźć.
Przeszukałem praktycznie każdy zakątek Magnolii ale nigdzie nie znalazłem nawet strzępku jego ubrania, jak to możliwe że tak szybko się ulotnił? Tego nie wiem. Postanowiłem, że bez względu na to gdzie będę musiał się udać to odnajdę mojego przyjaciela. Być może za szybko się poddałem, ale postanowiłem wrócić do gildii. 
                                                                   ***
-Juvia poczekaj! -Złotowłosa wybiegła za płaczącą przyjaciółką, już chciała jej szukać..
-Jestem tutaj Lucy san..-Powiedziała płacząc, siedziała tuż obok wejścia do gildii. Heartfilia posmutniała widząc swoją przyjaciółkę która zalewa się łzami. Wystawiła rękę i poczuła pojedyncze krople deszczu odbijające się od jej dłoni. 
-Powinniśmy się gdzieś schronić Juvia..
-Hhai. -Odpowiedziała Wodna Dama, kiedy podnosząc wzrok zobaczyła wyciągniętą dłoń w jej kierunku przez Lucy od razu zrobiła się weselsza. Lu zaproponowała aby schroniły się w jej domu, ponieważ był najbliżej ze wszystkich. Dziewczyny aktualnie przechodziły przez mostek kiedy nastał ogromny wybuch. 
-Co to było Lucy san?! -Krzyknęła przerażona Loxar chowając się za plecami złotowłosej. Obie bały się niesamowicie, po chwili słychać było głośny smoczy ryk..
-To Acnologia.. Juvia! Powiadom wszystkich w gildii, ja spróbuje go odciągnąć od Magnoli!-powiedziała stanowczo, była gotowa poświęcić swoje życie aby uratować chociaż kilka drobnych istnień. -Ale Lucy, możesz zginąć!-Po policzkach jej przyjaciółki zaczęły spływać krystaliczne łzy, ten widok palonego się miasta. Poświęceń.. Spojrzała na poważny wyraz twarzy Heartfili, to nie przelewki. -Zrozumiałam..- Z ciężkim sercem pobiegła jak najprędzej do gildii aby powiadomić przyjaciół, którzy i tak pewnie już są w drodze. 
Przez głowę blondynki przelatywały najczarniejsze scenariusze, widok płaczących ludzi nad zwłokami bliskich był okropny. Wszędzie krew, ogień, żal, smutek, złość i łzy.
Złotowłosa nakazała ludziom udać się do wyjścia z miasta jak najszybciej..ona sama się z tym zmierzy. Uklękła na ziemi i składając ręce jak do modlitwy zaczęła  wydobywać z siebie magię.
-Dziewczyno uciekaj z tond! Co ty wyrabiasz!? -Krzyknął jakiś mężczyzna, który po chwili namysłu pognał w stronę wyjścia tak szybko jak tylko się dało. Lucy rozłożyła dłonie, a z nich wydobyło się złote światło..chwilowy błysk. W mgnieniu oka większość Magnolii była pod magiczną tarczą, którą Lu mogła utrzymać tylko przez kilka minut. -Uciekajcie z tond jak najszybciej! -Krzyknęła powoli tracąc energię kiedy potężny ryk smoka uderzył w barierę ochronną. Ludzie zostawiając rannych i niektóre dzieci po prostu wybiegli z miasta licząc na to, że ujdą z życiem. Dziewczyna opadając z sił usunęła barierę i po chwili stała się celownikiem dla Acnologii. Z opresji uratowali ją przyjaciele.
Było ich zaledwie kilkunastu..reszta jest na różnych misjach, a Mirajane oraz Mistrz powinni niedługo tutaj przybyć. -Lucy, nic Ci nie jest?! Widziałem złote światło ii..-Smoczy Zabójca uspokoił się kiedy blondynka pogłaskała go po twarzy. -Przecież, to byłam ja idioto. -Zaśmiała się po czym powoli wstała z miejsca, była już na wyczerpaniu. Na ochronę kilkunastu osób zużyła ponad połowę magicznej energii, trening by się przydał.. 
                                                                      ***
-Dlaczego akurat Magnolia..-Powiedziała zapłakana Wendy, którą po chwili przytulił Gajeel.
Widać, że on też się bał i to nawet bardzo. Już raz przecież mieliśmy do czynienia z tym smokiem.. wtedy kiedy zniknęliśmy na siedem lat.
Spojrzałam na poważny wyraz Scarlet.. Wszyscy dobrze wiemy, że aby obronić nasze miasto...żeby chociaż odpędzić smoka musimy poświęcić nasze życia. 
-Cholerny Smok..- Dragneel jak zwykle nie mógł usiedzieć spokojnie na miejscu, zapalając swoją pięść pobiegł w stronę potwora, który widząc ognisty błysk głośno zaryczał. Po prostu świetnie, miejsce w którym stało jeszcze kilka domów zostało zniszczone.. 
-Natsu! -Wydałam z siebie krzyk..wystraszyłam się. Nie chciałam aby stała mu się krzywda..Bez konkretnego planu rzuciliśmy się na smoka używając pełnej siły.. 
Pierw Scarlet w Zbroi Niebiańskiego Koła..
Następnie Gajeel którego wspomogła Marvell używając Verniera oraz Arms. Zwiększyła jego szybkość oraz atak, niestety na określony czas.
Kiedy następni magowie dołączali się do atakowania smoka, oddaliłam się szybko. 
Wpadłam na pomysł. Najszybciej jak mogłam omijając zawalające się budynki, martwych ludzi.. dostałam się na smoczy ogon potwora. Wbiegłam na niego, aż dotarłam na sam czubek głowy..
-Lucy! -Przed potężnym uderzeniem usłyszałam tylko głos Salamandra, który w mgnieniu oka zdążył wydostać się z nacisku smoczej nogi. Zignorowałam go i resztę krzyczących przyjaciół po czym złączyłam ręce.
-Gwiazdy  użyczcie mi swojej mocy... -Mruknęłam sama do siebie uwalniając drugie źródło. Mimo, iż nie zdążyłam jeszcze opanować tego zaklęcia..Po prostu warto spróbować.. 
-Gwiezdny Atak.. -Złote światło uderzyło prosto w miejsce gdzie stałam, mimo że sama dostawałam krytyczne obrażenia nie przestawałam. Minęła zaledwie chwila.. nagle poczułam się bezpiecznie. Nic mnie nie bolało. Otworzyłam oczy, ukazały mi się śnieżnobiałe anielskie skrzydła dookoła mnie. To wyglądało na specjalną osłonę.. Przestałam kiedy smok został wbity w ziemię i przestał się ruszać.
-Udało się...w końcu się na coś przydałam. -Powiedziałam cicho po czym zleciałam z głowy potwora..dalej nic nie widziałam tylko ciemność. Ciemność, która ponownie stała się moim przyjacielem. Opatuliła mnie swoimi ramionami i ciągnęła w stronę złotego kręgu. 
-Cudowne..-Wypowiedziałam.
                                                                          ***
-Lucy! -Malinowłosy w ostatniej chwili złapał dziewczynę.. Czy to możliwe, że jego sen stał się prawdą? Był przerażony i całkowicie sparaliżowany, dopóki Wendy nie zaczęła leczyć zakrwawionego ciała złotowłosej księżniczki. 
-Natsu uważaj! -Chłopaka zasłoniła Naomi przybierając ostateczną transformację. Po raz kolejny miała na sobie piękną suknię.. ale tym razem towarzyszyły jej różowe łuski na ramionach. 
Jeszcze chwila, a Dragneel nie miał by czym myśleć..znaczy chociaż się starać.
-Kim ty jesteś?! -Krzyknęła Nao uderzając osobę żądną krwi. 
-Origami. -Odpowiedziała oschle, była to średniego wzrostu dziewczynka o śnieżnobiałych włosach.
Miała na sobie coś na podobę zbroi, tylko że zrobioną z metalu. Całkiem dobrze posługiwała się swoją długą kataną, byłaby dobrym przeciwnikiem dla Scarlet ale ona sama miała już przeciwnika do pokonania. Tytania walczyła z Serią VII ,kobietą o długich czarnych jak smoła włosach.. ubranej tylko i wyłącznie w krótką zieloną sukienkę z wężowymi wzorami. W pewnym sensie była podobna do Minervy, ale zachowywała się bardziej elegancko. 
-Kim wy jesteście?! -Krzyknęła niespodziewanie Tytania unikając kolejnego wężowego ataku od Seri.
-Demonami. Czy pani kojarzy może Black Blood? -Powiedziała sarkastycznie właścicielka chytrego uśmieszku, no i bam! Całą elegancję, spokój i rozsądek możemy już wywieźć jak najdalej.
-Jesteście z Black Blood?! -Na tą informację nikt z nich nie był przygotowany, demony?
-To się jakoś nie trzyma. Demony oraz Acnologia atakują razem?!  -Pomyślała szkarłatnowłosa unikając kolejnego ataku. Ich walka dopiero się zaczęła, a Tytania już straciła sporo sił. 
-Zabierzcie z tond Lucy! -Naomi zablokowała kolejne ataki swojej przeciwniczki, nie było to łatwe. Uderzała kataną coraz mocniej i szybciej. Jedynym plusem który był w posiadaniu siostry Salamandra była jej nowa moc, Transforrmacja.
 -Poradzę sobie.. -Lucy z poważnym uszkodzeniem ręki podniosła się, mimo bólu jaki odczuwała chciała dalej walczyć. Nie mogła się przecież tak łatwo pokonać, chciała jak najmocniej pomóc swoim przyjaciołom w tej ciężkiej sytuacji w której się znaleźli. 
-Lu chan, nie możesz tak walczyć! Musimy jak najszybciej uciec, abym mogła opatrzyć twoje rany!
-Powiedziała stanowczo Wendy, mimo iż wewnątrz cała drżała ze strachu. Ciemność, ból, smutek i żal w połączeniu stworzyło mieszankę wwybuchową. Iluzja która później ją do padła to już zupełnie co innego. Śliwkowłosa strasznie drżała, było jej raz zimno raz ciepło.Czuła się fatalnie. 
Po chwili jej oddech stał się krótki, ddziewczynka zaczęła się dusić. Carla jej mała przyjaciółka zakryła łapkami swoją twarzyczkę. 
-Wendy! -Krzyknął Salamander, był wściekły. Tornado emocji wirowało w jego sercu, sercu przepełnionym nienawiścią.Swoim smoczym umysłem wyrwał z nogi dziewczynki węża i wyrzucił go w przepaść, wcześniej go spalając. To pewnie sprawka Seri, co za denerwująca kobieta. Po chwili smok wstał z ziemii wydając głośny ryk, potwór był niesamowicie wściekły, a tak się przynajmniej wydawało. Podleciał do góry na swoich nieskazitelnie czystych skrzydłach i kiedy już wszyscy myśleli, że odlatuje ten porwał Heartfilię owijając jej ciało swoim ogonem. Serce złotowłosej nie wytrzymało przerażenia.
-Luucy!- Wydarł się Dragneel ze łzami w oczach kiedy olbrzmi gad odleciał z jego ukochaną, chciał ją uratować lecz Happyego w pobliżu nie było a smok zdążył już odlecieć. 
Załamał się, nie wiedział co się z nią stanie, jego serce przyśpieszało..biło niesamowicie szybko jak dzwony. 
-Braciszku..wszystko będzie dobrze..
-Naomi nic nie będzie dobrze, Acnologia porwał Lucy i nie wiadomo co teraz chce z nią zrobić! -Zapłakany smoczy chłopak stanął w czarnych płomieniach, a z jego pleców wyrosły czerwone smocze skrzydła, był to straszny widok. W jego oczach można było zobaczyć ból i cierpienie.
Nie zważał na krzyki swoich przyjaciół po prostu ruszył za zapachem waniliowych perfum Heartfili.
-Cholera..-Powiedział RedFox podnosząc się z ziemi, był całkowicie wyczerpany. Stracił przytomność zupełnie na chwilę kiedy smoczy ogon poruszył się i zrzucił na niego tonę gruzu. Mimo wszystko nie był nim przygnieciony, nie miał nawet zadrapania! Ciekawe dlaczego..
-Levy! -Chłopak nagle wszystko sobie przypomniał..

"-Idź do Wendy, Levy. -Powiedział Gajeel odsuwając dziewczynę jak najdalej od smoka. Bał się o nią. Tak cholernie się bał.. Dziewczynka o niebieskich włosach nie miała najmniejszego zamiaru go zostawić, chciała mu pomóc i to najlepiej jak potrafiła. Zatem dlaczego spotkał ją taki los?
Minęło kilka minut walki, Lucy powaliła Acnologię na ziemię ale nie na długo. 
Chwilę później McGardeen znalazła nieprzytomnego Gajeela, który leżał na ziemi pomiędzy zwłokami niektórych mieszkańców oraz gruzami. Ogon potwora zahaczając o wieżyczkę Katedry zrzucił ją prosto na chłopaka. -Gajeel! -Wydarła się dziewczyna, nie wiedziała co zrobić..
W ostatniej chwili odepchnęła go najdalej jak mogła, zaś sama została pochowana pod kamieniami.."

Scena w której nad wyraz opanowany RedFox wyciągał z pod sterty głazów, potwornie poharatane ciało Levy, był okropny.. Zasłużyła na to? 





~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Z góry przepraszam, że rozdział nie pojawił się wczoraj.. nie będę się tutaj usprawiedliwiać, bo to nie ma najmniejszego sensu. Nie miałam weny, po prostu. Robiłam szablon na drugiego bloga z myślą, że coś wpadnie mi do głowy na zakończenie rozdziału ale nic. Totalna pustka..Dopiero przy oglądaniu SnK (po 2 w nocy xd ) wpadłam na pewien pomysł.  Mam nadzieję, że rozdział jako tako się podobał. Widzę w nim pełno niedociągnięć ale na dzień dzisiejszy nie jestem w stanie ich poprawić, zrobię to kiedy skończę pisać bloga a wtedy będę odświeżać rozdziały. Khem.
Liczę na komentarze, różnego rodzaju. Powód? Miłe komentarze dodają otuchy, zaś te wytykające błędy zachęcają do dalszego tworzenia ♥ Pozdrawiam ~Uchiha Lucy

7 komentarzy:

  1. Rozdział boski *-*
    Nowy atak Lucy, bardzo fajny. Martwiący się Natsu, jeszcze fajniejszy :3
    Lucy została porwana przez Acnologie, no nie będzie się działo XD
    Widziałam kilka błędów, ale co tam liczy się treść ;)
    Przesyłam dużo weny, czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam ^-^

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny rozdział!!! ♡
    Było troszkę błędów ale nie rzucały się w oczy. I Lucynka porwana przez Acnologie, będzie się działo XD
    Przesyłam wenę i pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdził super, racja pare nie dociągnięć ale tutaj chodzi chyba o to aby czytelnikom się podobało, bo jak to mówi moja znajoma " im więcej czytelników z uśmiechami na buzi , tym więcej weny w głowie na rozdiały kolejne" jakoś tak to szło XDD.Super wyszło w koncu masz prawo się pomylić , zrobic błąd bo jesteś osobą a nie maszyna.Rozdzialik ma byc bo chce wiedzieć po co Acnologii Lucy. Oraz co zrobi Natsu. Pozdrowionko z Weną~ przesyłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż mnie boli że dopiero teraz odpowiadam ;-;
      Gomen, gomen !! To wszystko przez ustawienia ehh.
      Cieszę się, że rozdział przypadł Ci do gustu ♥ Już się pojawiły kolejne więc zapraszam i dziękuję za wenę. Również pozdrawiam ☺

      Usuń
  4. Aww
    Lucy jak zawsze doprowadzasz do łez
    Jak mogłaś zrobić to Levy...
    Jeszcze to pytanie na koniec
    Ale wracając do początku
    Wszystko pięknie ładnie a tu nagle BUM
    Acnologia i co tu zrobić?
    Na pewno nasza kochana pisarka wymyśli coś genialnego i jakbyśmy się mogli mylić?
    Oczywiście ze zrobiła cos genialnego, uśmierciła kilka osób w tle i wprowadziła nowy atak Lucy ^^
    Ta scena z Lucy jako anioł, prześliczna
    Potem mamy chwile na oddech i kolejne BUM
    Lulu znów nas zaskakuje
    Tym razem porwaniem Lucy i co pewnie również zaskoczyło tak samo jak przemiana Natsu by ruszyć w pogoń
    Kiedy myślimy ze już wszystko dobrze 3 BUM
    Bo czemu by nie? Do 3 razy sztuka ;)
    Zmasakrowane ciało Levy, kiedy Gajell znajduje ciało jego ukochanej
    Po prostu nawet nie wiem jak skomentować
    Po prostu WOW, GENIALNE

    WENY, WENY i jeszcze więcej WENY <3
    Powodzenia Lu <3

    OdpowiedzUsuń
  5. LUCY NIEEEEEEEE!!! ACNOLOGIA ZDRAJCA! JESTEM ZBYT ZLA NA ACNO ZEBY PISAC LECE CZYTAC DALEJ!!!
    Pozrowienia i weny
    Lusia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra Lucy ja wiem ze mozna sie pomylic ja tez mam problemy bo ja i ortografia to od dziecka nie wspolpracujemy ale bez przesady. od 1 rozdzialu pojawia sie blad ort ktory jak go widze to nie wiem czy sie smiac czy plakac mianowicie kochana nie pisze sie z tond tylko stąd ok? blagam cie bo to rozbraja i to jest mega zauwazalne. Dobra to wszystko
      Pozdrowka i wene

      Usuń

Proszę o zostawienie chociaż małego komentarza.
Dla Ciebie to zaledwie minutka, dla mnie to sprawdzenie czy moja praca nie idzie na marne. Lubię czytać wasze opinie nawet jeśli czasem mieszają mnie jako autorkę z błotem. Onegai :)

Szablon wykonała Domi L