środa, 29 lipca 2015

Rozdział 13 "Iluzja"


Magnolia..niegdyś piękne kupieckie miasto, teraz teren pełen gruzu i zwłok niewinnych ludzi.
Wszystko to za sprawą smoka..którego imienia boi się każdy, nawet najsilniejszy mag na ziemi.
Takto właśnie Acnologia, potwór niszczący wiele istnień ludzkich i nie tylko.
Noc, krwisty kolor księżyca oraz płonące kiedyś miasto tworzyło przerażający obraz.
Widok RedFox'a trzymającego zwłoki dziewczyny w której się zakochał, aż chwytał za serce.
Wendy Marvell plująca krwią, poprzez jad jednego z demonów nie mogła używać magi..
Erza Scarlet znana jako Tytania, ledwo trzymała się na nogach kiedy jej przeciwniczka   zadawała jej coraz silniejsze ciosy.
Kto by pomyślał, że Fairy Tail tak szybko upadnie. Widać, też że w poprzedniej walce nie używali swojej pełnej siły. Happy, Carla oraz Lily wyruszyli powiadomić grupę pomocniczą kiedy demony zaatakowały resztę. W tym momencie przybyła Loxar.
-Co tu się dzieje! Juvia się pogubiła..-Powiedziała kiedy podbiegła do nieprzytomnej Wendy. 
-Hoo? Kolejna muszka do zabicia, Origami. -Syknęła Sevia wykonując kolejny wężowy atak na Scarlet. Związała ją, przez co jej przeciwniczka stała się bezbronna bez swoich broni które upuściła.
Ten ból, te rany z których krew leci najbardziej..te widoki które ani troche nie są piękne.
Co się stało z tym miastem? Magnolia upadła? Jak średniowieczny zamek, oblężony przez rycerzy. Jak domek z kart, który zdmuchnął złowieszczy wicher. 
Nikt już tutaj nie wróci, NIKT ! Każdy ucieknie jak najdalej, zabierające ze sobą najbliższych.. 
-Lucy..-Ten koszmar w głowie Smoczego Zabójcy cały czas przewijał się w jego mózgownicy kiedy kolejno mijał puste polany, nie tknięte potężną łapą smoka.
Używając swych nowo nabytych skrzydeł leciał jak najszybciej za zapachem ukochanej, ten lot mógł potrwać bardzo długo zważając na rozpiętość skrzydeł Dragneela jak i Acnologi. Jednakże chłopak się nie poddawał, walczył do samego końca.. To obietnica.
-Wendy san! 
-Juvia.. Zaraz będzie dobrze, zabierz z tond resztę ludzi. -Śliwkowłosa przez te kilka lat, stała się niezwykle silna psychicznie jak i fizycznie. Wiedziała, że płacząc w kącie nic nie zdziała. Przybrała poważny wyraz twarzy po czym kołysząc się ustała na nogach ze spuszczoną głową. Była zła..nie ona była wściekła! Oczy przepełnione żądzą krwi.. Tak to były oczy Marvell, tej samej dziewczyny co kilka lat temu bała się własnego cienia.
-Jak to możliwe, że wstała?! -Zaniepokoiła się przeciwniczka Scarlet, była w stu procentach pewna, że Wendy już nigdy się nie obudzi. W takim razie co się stało?
-Nie powinnaś wstawać! -Loxar  nie chowała swojego zdziwienia za żelazną maską tak jak robiła to Tytania trzymając się za ranny bok. Była nieźle poobijana, przez bardzo długi czas nigdy nikt jej tak nie pobił. Rozpuszczone szkarłatne włosy doskonale komponowały się z krwistymi ranami na jej ciele oraz czerwonymi spodniami z wyszytymi płomieniami. Leżała na ziemi dokładnie u stóp swojej rywalki, która jedyne co miała zniszczone to policzek. Z rany zadanej przez Scarlet sączyła się lekko krew, nie była to jakaś głęboka rana ale katana którą to zrobiła nasączona była trucizną.
Za kilka chwil demonica straci panowanie nad własnym ciałem i upadnie, przynajmniej tego pragnęła Tytania. 

-Taka jest potęga Fairy Tail..-Szepnęła Marvell kiedy powolnym krokiem coraz bardziej zbliżała się do Sevi. 

Rozgrywa się ostateczna walka...walka której obie strony mogą nie przeżyć, walka pomiędzy dobrem a złem. Wszyscy dobrze wiemy, że w bajkach które opowiadali nam rodzice dobro zawsze wygrywało, ale ile rzeczy przy tym poświęciło? 

-Wendy! -Tytania  próbowała wstać, zebrać się w całość i pomóc dziewczynce. W końcu jej tytuł, wszystko co przeszła...wszystko co zrobiła.. Stała się niewyobrażalnie silną osobą, a teraz ?
Kuli się przed okrutnym człowiekiem niczym mysz w norze. Tyle razy powstawała aby udowodnić, że nie jest słaba. Tyle prób poszło na marne? 
Ten moment zapisze się w pamięci każdego maga Fairy Tail, wszyscy mimo ciężkich obrażeń niektórych nawet śmiertelnych zebrali się razem. Brakowało jedynie RedFoxa który nadal opłakiwał straty, to aż dziwne prawda? niby nie czuły..stalowy..wręcz potwór teraz ukazuje swoje uczucia?
Juvia, Erza, Naomi oraz Wendy stały obok siebie trzymając się za ręce. 
Mur który stworzyły był nie do przebicia, połączyły swoją resztkę magicznej mocy i stworzyły coś niesamowitego, coś czego nie potrafił do tej pory nikt.
Unison Raid..w którym brały udział aż cztery osoby. To było coś.
-Origami! Ej co ze mną?! -Wężowa dziewczyna była przerażona kiedy Magini Broni ulotniła się z miejsca na swoich sztucznych, metalowych skrzydłach w powietrze. Dostała potężną dawką  magii..
-Te demony są silniejsze niż Tartaros... -Myślała Scarlet, kiedy wszyscy upadli na ziemię tracąc swoje siły. Nawet Juvia oraz Naomi, które były najmniej zmęczone oraz miały najwięcej magi z nich wszystkich upadły jak kłody. Koniec. To koniec.

-Hej Erza! Erza! Obudź się! 

-Mirajane?! Elfman!? Mistrz?! Co wy tutaj robicie, przecież...-Rozejrzała się dookoła, była bezpieczna. Leżała koło nieprzyjemnych przyjaciółek w skrzydle szpitalnym.
-Jak to możliwe?! Przecież, Acnologia.. Black Blood... -Dziewczyna była przerażona, zszokowana.. wszystkie emocje buzowały w jej ciele. Nie wiedziała co ze sobą zrobić więc przytuliła się do przemiłej Miry która niespodziewanie odwzajemniła jej uścisk. Musiała być na prawdę przerażona skoro rzuciła się w ramiona swojej dawnej rywalce.
-Co się stało?! Proszę opowiedzcie mi..
-Dobrze więc. Wszyscy wpadliście w iluzję kiedy Acnologia porwał Lucy.
-Czyli jednak ten smok niszczył Magnolię!
-Nie zupełnie, nic nie zostało uszkodzone. To była wasza wyobraźnia, podejrzewamy że osoba o której krzyczałaś przez sen mogła być tego sprawcą.
-To znaczy kto, nic nie pamiętam. -Racja jej umysł nagle stał się zamglony, wszystko co pamiętała do tej pory stawało się coraz ciemniejsze. Powoli oddalało się od niej.
-Sevia, wężowa wojowniczka. -Powiedział Mistrz siadając na krześle ze swoją typową miną.
-A co z Natsu?! I z Lucy! 
-Nie mamy pojęcia gdzie teraz się znajdują, prawdopodobnie Natsu wciąż jej szuka.
-Wciąż?
-Tak, minął już dobry tydzień od kąt zniknęli.

-Cholera..Kim wy jesteście?! -Krzyknęła Heartfilia, przebudziła się dopiero chwilę temu a już zauważyła dwie sylwetki. Przetarła oczy, to była jakaś dziewczyna o włosach koloru alg. 

Nie mogła jeszcze zobaczyć w co była ubrana, ani kim była druga osoba ponieważ jej wzrok nadal nie nadążał. 
-Już się obudziłaś, siostrzyczko?-Dziwny, melodyjny głos trafił do jej uszu. 
-Jaka siostrzyczko! Zabierz ode mnie te łapy!- Blondynka była przerażona, kiedy dziwna dziewczyna zaczęła głaskać ją po głowie. Wzdrygła się kiedy poczuła od niej bardzo przyjemny, a zarazem znajomy zapach. W końcu jest Smoczym Zabójcą, jej zmysły zaczęły się rozbudzać.
-Tato czyli ona nic nie wie? -Zachichotała jak lukrowana dziewczynka, to było bardzo dziwne.
-O co tutaj chodzi! Gdzie jest Natsu, Fairy Tail i reszta moich przyjaciół!
-Już ich nie potrzebujesz, a teraz śpij.. -Po raz kolejny Heartfilia straciła przytomność, ciemność którą widziała już kilkanaście razy znowu stała się jej sprzymierzeńcem. Po raz kolejny otuliła ją i oddała swoje ciepło, znów stała się jej przyjaciółką.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Gome,gome,gome! Wiem, że rozdział bardzo długo się nie pojawiał oraz że jest bardzo krótki jak na mnie ale miałam dużo do roboty między innymi pisanie rozdziału na 2 blog :/ Brak weny stał się moim towarzyszem normalnie ;_;
+ Naoglądałam się dramatów, dlatego ten rozdział może wyglądać trochę dziwnie :.
Mimo wszystko liczę, że wam się spodoba ponieważ włożyłam w niego bardzo dużo pracy.
Liczę na komentarze, które dodają otuchy  ^^ ~Harlequin ♥

2 komentarze:

  1. Pierwsza!

    Wtf? Tato? Siostrzyszko? I czemu rozdzial tak krotki? Lece na next
    Weny i pomyslow Lusia

    OdpowiedzUsuń
  2. Gome, Gome, GOME!
    Wiem jestem okropna, ale biorę się już do roboty.
    Całość jak ZAWSZE napisana WSPANIALE
    Nawet bez jak mówisz weny piszesz jak ZAWODOWIEC (co najmniej)
    Boże jak ja kocham te twoje opisy, mogłabym je czytać w kółko tak dobre są <3
    Cała ta walka, akcja i to wszystko tylko złudzenie...
    Ciekawe jak jest z Levy czy jest martwa czy jednak żyje
    Jeszcze ciekawsza rzecz:
    Tato, siostra?
    Chyba nie zrobiłaś z Acnologii ojca Lu, prawda?
    Ogółem jak zawsze super nie ważne czy krótki czy nie :D

    Weny i pomysłów siostrzyczko <3
    p. Co by się nie działo zawsze będę z tobą i będę cie popierać :D

    OdpowiedzUsuń

Proszę o zostawienie chociaż małego komentarza.
Dla Ciebie to zaledwie minutka, dla mnie to sprawdzenie czy moja praca nie idzie na marne. Lubię czytać wasze opinie nawet jeśli czasem mieszają mnie jako autorkę z błotem. Onegai :)

Szablon wykonała Domi L