piątek, 12 czerwca 2015

Rozdział 2 " Wodny Smoczy Zabójca "

Noc w hotelu minęła całkiem spokojnie, nawet Lisanna się zemną nie kłóciła. Czasami da się z nią wytrzymać. Wstałam rankiem i zauważyłam, że Natsu i Happy jeszcze śpią. To oczywiste, wybiła dopiero dziewiąta rano, nic nadzwyczajnego. Siostra Miry gdzieś wyszła, nie mam pojęcia gdzie więc zabrałam kilka ciuchów i weszłam do łazienki na odświeżającą kąpiel, w której tak jak zwykle towarzyszył mi mój mały piesek Plue.
Zanurzyłam się w wodzie, co jak co ale gorąca kąpiel zawsze potrafiła poprawić mi samopoczucie, nawet jeśli stało się coś okropnego lub coś ciężkiego jak głaz leżało mi na sercu.
Wtedy przypomniałam sobie moment w którym odwiedziłam mój stary dom. Nikt go jeszcze nie kupił, no ale błagam ile on kosztował! Ponad 500 milionów kryształów! To jednak dość sporo, zwłaszcza że zwykły mieszczanin nie uzbiera na niego w tak szybkim tempie, a do tego dochodzi umeblowanie kilkuset pokoi i piwniczki z winem. Całkiem sporo roboty. Kiedy tam byłam uśmiech za każdym razem pojawiał się na mojej twarzy. Czułam całkiem przyjemne uczucie, tyle rzeczy się w nim wydarzyło. Moja przyjaźń ze służbą oraz wspomnienie o zmarłej matce dało się we znaki, z oczu polał się wodospad łez. -Spokojnie, uspokój się Lucy. -Powiedziałam sama do siebie, ale to nie pomogło. Szybkim tempem pokierowałam się w stronę strychu na którym znajdowały się staroświeckie meble oraz śliczne suknie mojej matki. Niestety nie mogłam ich zabrać.
Zdjęcie mojej *kiedyś* szczęśliwej rodziny było przykryte karmelową narzutką. Zdjęłam je.
Tam gdzie stała moja mama nic nie było, po prostu wyrwany kawałek kartki. Więc pozostało mi tylko wspomnienie o jej wyglądzie? W jednej z małych czarnych skrzynek ze złotymi kluczykami dookoła znalazłam pamiętnik mojej matki. Ona pisała coś takiego? Nie wiedziałam o tym nic.
Zajrzałam, wiem że było to niegrzeczne z mojej strony ale gdybym tego nie zrobiła, nie dowiedziałabym się, że Jude Heartfilia nie jest moim ojcem! Matka nic więcej nie napisała, nie było ani adresu ani jakiegokolwiek zdjęcia mojego prawdziwego ojca. Postanowiłam, że go odszukam nie ważne w jaki sposób. Nadal kocham.. jak go teraz nazywać? Ojcem. To on mnie wychowywał, mimo że stosował żelazne i czasami okropne metody to go kochałam, zaś zaczęłam nienawidzić moją matkę.
 Po wyczerpujących przemyśleniach i gorącej kąpieli odesłałam Plue i wylewając wodę szybko opatuliłam się ręcznikiem.
-Lucy, uspokój się.-Pomyślałam i wzięłam głęboki wdech i wydech. Stoicki spokój powrócił.
Związałam włosy w dwa niechlujne kucyki, które sięgały mi do połowy pleców oraz założyłam karmelową koszulkę z gwiazdozbiorem Aquarius na krótki rękaw. Do tego króciutkie jasne jeansy oraz kremowe trampki. Dodałam jeszcze mój pas z kluczami oraz batem i wyszłam z łazienki.
Pokój był cały zdewastowany, a stoicki spokój znikł w jednej chwili.
-Kto do cholery jest za to odpowiedzialny?!-Wykrzyczałam, ale nie słysząc żadnej reakcji wręcz śmiechy, wyszłam z pomieszczenia i nie mogłam uwierzyć własnym oczom.
Wazony na ziemi w kawałkach, firany spalone, pościel tak samo, łóżka poniszczone nawet nie oszczędzili drzwi na taras! A wokół leżała moja bielizna do cholery!
-Ale się napaliłem! -Smoczy Zabójca całkowicie zatracił się w walce nie na poduszki, lecz na moje prywatne ubrania wraz z Lisanną. Nie słyszał co do niego wykrzykiwałam, aż w końcu.
-Lucy uspokój się, Lisanna przyniosła nam bieliznę jakiejś starszej pani z pod 20-stki. -Na te słowa zamarłam.
-To moja bielizna! Jak możecie!-Wykrzyczałam, całkowicie dając ponieść się emocjom. Dłonie zacisnęłam w pięści, a do nich dołączyła żyłka na czole. Nie dość, że do jasnej cholery ukradła moją bieliznę, to zabawiała się nią z Natsu. Tego było za wiele więc się na nią rzuciłam i zaczęłyśmy okładać się pięściami jak to zwykle robił Gray i Dragneel. Po kilku minutach chłopakowi udało się nas rozdzielić.
 Byłam wręcz zmuszona do wyjścia z nimi na jego barku przez który mnie przerzucił.
-Lucy, zapomniałaś że mamy misję?-Powiedziała Stratuss słodkim głosem, za dużo cukru cholera. Cukrzyca mnie zaraz weźmie. Nasza misja nie miała konkretnego celu, nic do końca nie było jasne.
Mieliśmy po prostu jak najszybciej zjawić się przy małym zamku w głębi lasu i porozmawiać z Edgarem, podobno to on zlecił nam tę misję. Pachnie mi tu grubszą sprawą, czymś nieciekawym, jakimś przekrętem, ale co możemy teraz zrobić? Nic, kompletnie nic. Kiedy tak sobie rozmyślałam, Księżniczka i Książę zdążyli już dojść do miejsca rozpoczęcia tej zabawy, zza drzwi wyszedł krępy staruszek. Nie dość, że był malutki ,1.40 to nie jest jakoś dużo, to na dodatek strasznie od niego pachniało, jakby się kąpał w aptece lekarstw. Natsu postawił mnie koło siebie, a razem z Lisanną zaczęłyśmy skupiać się na tym co powie dziadunio.
-Jesteśmy z Fairy Tail..-Mruknęłam cicho, tak aby nikt nas nie słyszał, w końcu ściany mają uszy.
-Ahh tak tak, załóżcie najpierw to, a ja zajmę się opowiadaniem o waszej misji.-Wyszeptał, krępy dziadek. Co jak co ale jego głos był naprawdę męski, nie to co u poniektórych. Staruszek dał nam jakieś dziwne czarne płaszcze z kapturami, coś mi się tu nie podoba.
-To się zakłada na bieliznę.-Kiedy mędrzec to powiedział już chciałam mu grzmotnąć, stary dziadunio chce sobie pooglądać widoki. Ale przecież był z nami Natsu, więc co.. TEN DZIADEK TO TRANSWESTYTA?! Nie, spokojnie..Uspokój się Lucy, to tylko wyobraźnia.
Razem z Lisanną kazałyśmy chłopakom odwrócić się i zdjęłyśmy ubrania pozostając w bieliźnie, a potem nałożyłyśmy długie czarne szaty z kapturem. Kiedy Natsu próbował się odwrócić, porządnie oberwał w głowę na której pojawił się wielki guz. Na czas misji postanowiłyśmy z Lis, zakopać topór wojenny. Wszystko dla dobra zlecenia, a potem będę mogła ją zniszczyć. Hihihihi. Kiedy staliśmy już w dziwnych płachtach, staruszek w końcu zaczął gadać.
-Jestem Edgar, a w tym zamku pewna tajemnicza grupa ludzi oddaje magiczna energię Zerefowi.
Aby ją zniszczyć potrzebuję tajnych notatek z pokoju przewodniczącego. -Przerwałam mu.
-Czyli naszym zadaniem jest ich zabranie?
-Ale się napaliłem!-Różowowłosy, aż płonął z podniecenia. Tak to jest jak się zabiera dzieci na misję. To znaczy.. Natsu nas zabrał. Cholera.
-W pewnym sensie, nie możecie się wyróżniać. Alzan, czyli przewodniczący często wychodzi z biura na kilka minut więc wtedy macie szansę. -Po dokończeniu zdania, dosłownie z ni kąt pojawiła się gęsta mgła, a staruszek zniknął. -O co tu chodzi?-Zapytała zdezorientowana Lisanna, nie powiem. Też nie mam pojęcia. -Zobaczcie! Tu są drzwi!-Natsu swoją płonącą dłonią pokierował nas do wejścia. Od wewnątrz to nie wyglądało jak zamek, raczej na jakąś melinę. Podłoga we mchu, a na dodatek popękana. Ściany się zawalają i do tego ten zapach stęchlizny. Jedna informacja nie dawała mi spokoju.
-Natsu, gdzie jest Happy?-Od rana go nie widziałam. Nawet z nami nie przyszedł! Albo coś się stało, albo ten durny kot znowu coś wymyślił. Co jak co, ale Happy zawsze potrafił nabroić.
-Wysłałem go dziś rano do gildii, miał poinformować Mirę że już dotarliśmy na miejsce aby się nie martwiła. -Odpowiedział Salamander, rozglądając się po korytarzu. W pewnym momencie Lisanna zobaczyła na końcu tunelu światło, to pewnie wyjście. Na reszcie nie trzeba będzie wciągać tego smrodu. -Co to jest?-Zapytałam, kiedy doszliśmy do otwartych drzwi. Za nimi stali ludzie modlący się do pomnika Zerefa, jeny trzeba mieć jakiś poważny problem ze sobą aby go tak uwielbiać. W pokoju nie było praktycznie żadnego światła, no oczywiście nie licząc dużej świeczki na środku pokoju. Dziwne to wszystko. Juhu! Naprzeciwko były ogromne drzwi z napisem "Przewodniczący", serio? Nasza misja ma być aż tak łatwa? Chwilę później przyszedł do nas jakiś staruszek z laską, nie był ani trochę podobny do Edgara, przepraszam bardzo był strasznie wysoki! Wyższy nawet od Laxusa! A on był strasznie wysoki. Powracając do tematu, staruszek ledwo co ruszył swoją podpórką, a Natsu,Lisanna, ja i ten dziadek znaleźliśmy się w dziwnym pokoju.
-Co tu się do cholery wyprawia?!-Dragneel jak zwykle wpadł w szał, był także nieco zdezorientowany.. No bądźmy szczerzy, kto by nie był w takiej sytuacji. -Uciszcie się! Mam wam coś ważnego do powiedzenia, magowie z Fairy Tail. -Dobra, dobra szok. Z kąt ten dziadunio wiedział kim jesteśmy? Ok ok, plotki szybko się roznoszą ale, że aż tak? Przecież, NIKT prócz pana Edgara o tym nie wiedział. -He? Z kąt wiesz kim jesteśmy? -Natsu przejął inicjatywę i zadał ponad sto dziwnych pytań do mężczyzny, który tylko odetchnął i zaczął swoją monotonną gadkę.
-Jestem Edgar Maristel, prawdziwy zleceniodawca waszego zlecenia magowie.-Powiedział. Chwilka moment, w takim razie kto był tym "Edgarem" przed wejściem?!
-Nani?!-Wykrzyczeli w tym samym momencie Lisanna i Natsu. Miałam rację! Coś mi tu nie pasowało od samego początku, tyle że.. NADAL NIE WIEM O CO TU CHODZI!
-Tak jak mówiłem jestem Edgar przewodniczący temu kultowi. Kultowi, który ma za zadanie zebrać jak najwięcej magicznej mocy i podarować ją najsilniejszemu Zabójcy Smoków po to, aby ten pokonał Zerefa. Jest wśród was jakiś? Pewnie, nie. Podobno Zabójcy Smoków są tak potężni, że nie biorą udziału w misjach bo zniszczą wszystko czego się dotkną. -Powiedział staruszek jakby podniecając się faktem, że Smoczy Zabójcy to typowa maszyna do niszczenia, chociaż za bardzo się nie pomylił, heh Natsu jest idealnym tego przykładem.
-Ja jestem Smoczym Zabójcą.-Odpowiedział stanowczo Dragneel, chyba był zły bo jego ręce zacisnęły się w pięści, a śnieżnobiały uśmiech zniknął z jego twarzy. Przerażające.
-W takim razie przepraszam za moje zachowanie. -Uff na szczęście przeprosił, mogłam odetchnąć z ulgą, że Natsu nic mu nie zrobi.
-Alzan to parszywy drań, który jest ślepo zapatrzony w potęgę magi Zerefa, dlatego chce zniszczyć nasz kult. -Powiedział staruszek smutniejąc, trochę przykro nam (mam na myśli mnie i Lisannę) się zrobiło, bo w końcu dużo jego pracy mogło w jednej chwili zniknąć. -Jak pobieracie tą magiczną moc? -Zapytała ciekawa Lisanna, tu akurat nie tylko ona była ciekawa, ja też. Może pobierają ją od roślin? Albo wymyślili jakiś ciekawy sposób?
-Eh.. Ludzie, którzy zaczynają umierać albo po prostu nie chcą już żyć, oddają nam swoje ciała abyśmy mogli zabrać od nich tę magiczną cząsteczkę. -Chwila moment! Oni zabijają ludzi do pokonania Zerefa, który chce ich wszystkich wyeliminować ?! To jest chore!
-Zabijacie ludzi tylko po to, aby pokonać człowieka który ma pragnienie aby wszystkich wybić? Nie jesteście od niego lepsi! Jesteście tacy sami! -Wykrzyczał Natsu, płonął jak pochodnia. Tu miał rację, mordowanie ludzi nawet tych którzy chcą umrzeć nie jest godne podziwu. Oni są tacy sami jak Zeref.
-Tyle, że oni sami chcą umrzeć. My tylko spełniamy ich wolę, a oni cieszą się że przyczynią się do pokonania wielkiego Czarnego Maga. -Powiedział staruszek, chyba coś do niego dotarło ale jeszcze nie do końca zmienił swoje wyobrażenia o pokonaniu tego człowieka.
-Nie można pokonać kogoś poświęcając ludzkie życia, życia osób które mogły wyzdrowieć albo przeżyć szczęśliwie jeszcze kilkadziesiąt lat! Powinniście zamknąć wasz kult, życia ludzi są ważniejsze niż jakaś odrobinka magicznej mocy przy której i tak nie zabijecie tego człowieka.
-Natsu zrobił się wściekły, nie mógł znieść faktu że jedna osoba z chęcią zabija drugą osobę tylko po to aby wykrzesać z niego odrobinkę siły magicznej.
-Ja.. rozumiem. Ale nie możemy tego zatrzymać, Naomi chciała abyśmy zaprzestali ale nie możemy tego zrobić, tego się nie da! Kiedy kryształ zostanie w pewnym sensie "na głodzie", opanowuje duszę osoby która jest najbliżej jego i po prostu.. -Dziadkowi zrobiło się smutno, on rozumiał swój błąd.
-Naomi? Kryształ?-Zapytała Lisanna. Słyszałam kiedyś o takiej jednej różowowłosej Naomi tyle że była z mrocznej gildii.. A o krysztale nic mi nie wiadomo.
-Kryształ to magiczna energia w naszym zamku która broni całe miasto przed mrocznymi gildiami w zamian za ludzkie życia.
-Musimy go zobaczyć.-Powiedział Natsu, był nieźle w pewnym sensie "napalony", coś mi się wydaje że on planuje go zniszczyć.
-Dobrze, zaprowadzę was tam. Ale potem musicie pokonać Alzana, on sam jest Smoczym Zabójcą.. dlatego was poprosiłem o misję. -Chwila moment ten mały karłowaty dziadunio jest Zabójcą Smoków?! Cóż, to jest chyba najmniej zadziwiające w tej całej misji.
-Smoczy Zabójca? Ale się napaliłem!- Wysoki mężczyzna zaprowadził nas do ogromnej komnaty w której modliły się tłumy magów, mała dziewczynka w płaszczu przykuła moją uwagę. Siedziała sama w koncie i do nikogo się nie odzywała, miała długie różowe włosy i zielone oczy. Podeszłam do niej.
-Ohayo! Jestem Lucy, a ty zapewne jesteś Naomi prawda?-Starałam się być miła, dziewczynka była przerażona, cóż chyba była tu od niedawna ponieważ nie wiedziała co robią inni.
-Z kąt mnie znasz? Tak jestem Naomi, Pani Salavia VII już wysyła kogoś aby mnie porwał? Jeżeli tak to powiedz jej że nigdzie nie wracam! -Wykrzyczała. Kim jest ta cała Salavia i czego chce od niej? Nie mówcie mi, że to mistrz jej byłej gildii, bo będzie kiepsko.
-Jestem Lucy Heartfilia, członkini Fairy Tail. Nie masz się co bać, albo denerwować. Chciałam się dowiedzieć dlaczego jesteś smutna, ale już wiem że się po prostu kogoś obawiasz. -Uśmiechnęłam się, dziewczynka nie była zła. Bynajmniej nie aż tak jak ją opisywały różne magazyny.
-N Naomi Dragneel, była członkini Black Blood. -Co?! Dlaczego ona ma takie samo nazwisko jak Natsu?!
W czasie kiedy ja rozmawiałam z różowowłosą dziewczynką Natsu i Lisanna wtopili się w tłum, a pan Edgar nagle zniknął. Na drewnianym piedestale pojawił się Alzan! Ten wredny dziadyga.
-Lisanna zajmij się niszczeniem kryształu, ja załatwię tego gościa. -Powiedział Dragneel i przyjmując postawę do ataku ze swoich ust wydobył ogromny strumień ognia, który nakierował na spokojnego staruszka. -Ryk Ognistego Smoka! -Dziadunio był niewzruszony, atak go nie dosięgnął bo zmienił się w parę wodną! No tak! To musi być Wodny Smoczy Zabójca! -Ryk Wodnego Smoka! -Ogień przeciw wodzie? Kto wygra, nie mam bladego pojęcia ale wiem jedno, że Natsu nigdy się nie podda.

14 komentarzy:

  1. Ta Która Nienawidzi Głupich Blogów12 czerwca 2015 23:30

    Brawo. Rozdział jako tako mi się podobał. Opisy są całkiem dobre, jak na Ciebie.
    Jestem osobą która nie lubi Lucy, zaś Lisannę właśnie uwielbia. Powiem szczerze, że zaczynam ją lubić w tym opowiadaniu, bo tak jak pisałaś w swoim komentarzu, jest inna. Nikt nie musi jej ratować, nie ryczy jak dziecko.. Długo by tak jeszcze wymieniać.
    Czekam na następny rozdział.
    Przesyłam wenę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdzialik :)
    Wodny smoczy zabójca...robi się ciekawie XD
    Teraz jestem ciekawa kim jest prawdziwy ojciec Lucy, ale kim on jest dowiem się pewnie w późniejszych rozdziałach :3
    Przesyłam dużo weny, czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam ^-^

    OdpowiedzUsuń
  3. Nowa postać?!
    No nie powiem to jest niespodzianka :) Kim jest, skąd się tam wzięła i czemu ma tak na nazwisko? Jak zawsze potrafisz zainteresować i zmusić czytelnika do myślenia :)

    Lucy zmieniła się ..... No cóż po starym blogu ciężko było się w 1 chwili przestawić na zbuntowaną i wredną Lucynkę jednak powiem, ze to wyszło jej na dobre. Nie dość, ze historia przez to jest orginalna to jeszcze nadaje takiego uroku. Lucy wreszcie przestaje być damą w opałach, ma własne zdanie, nie płacze jeśli coś nie wychodzi ale nastawia drugi policzek i idzie dalej. Zaczynam uwielbiać tą Lucy ;)

    A co do historii zaczęło się bardzo fajnie naprawdę. Nie spodziewałam się tego jak raczej nikt. Walka na jej bieliznę, no nieźle. Tym zaskoczyłaś nas jak Mashima xD

    A i ta mija jak się okazało ^^ Po prosu KOCHAM CIĘ <3 <3 <3
    Pamiętam doskonale tą historię jak same ją pisałyśmy <3 Nawet nie wiesz jak fajnie czyta się tu teraz naszą historię. Jesteś po prostu genialna <3 Historia jak mówiłam KOCHAM, jest wspaniała zarówno w tej wersji jak i naszej Miry i Laxusa. Dochodzę do wniosku, ze wszystko co napiszesz jest wspaniałe, a raczej nie dochodzę do wniosku, a utwierdzam się w tym fakcie od dłuższego czasu.

    Największa i najwierniejsza fanka twoich opowiadań i wszystkiego co piszesz, przyjaciółka i nee. DUŻO DUŻO i jeszcze raz DUŻO weny, pomysłów, natchnienia, cierpliwości i wszystkiego co jeszcze chcesz <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Eh no zmieniasz nie tylko Lucy, ale też mnie. Wiesz nigdy nie byłam fanką wcinania japońskich zwrotów do opowiadań, chyba że jako czar albo coś takiego :)
    Okej idem czytać dalej, do zobaczenia w następnym poście :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobra musze przyznac rozdzial jest lepszy od poprzedniego. Ciekawsza akcja wciagajaca chyba jednak dodam twoj blog do moich ulubionych. Dobra zbyt mnie wciagnelas zeby sie tu rozpisywac lece dalej
    Pozdrawiam i wene przesylam Lusia ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Próbowałam wziąć się i w końcu przeczytać to opowiadanie, ale po prostu nie daję rady. Po prostu ja nie widzę sensu w takich relacjach między Lisanną i Lucy + samo zachowanie Lucy jest strasznie...no... nienaturalne. Bardzo ciężko czytało mi się rozdziały + ... mocno zlewasz tekst. Chodzi mi o to, że nie ma żadnych akapitów itd. Wszystko w jednej kupie.
    Walka na bieliznę... to nie dla mnie.
    Wybacz, ale chyba nie pójdę dalej. Może kiedyś jeszcze raz zrobię z jedno podejście (do trzech razy sztuka się mówi), ale póki co dam sobie spokój.
    Ogólnie sama fabuła nie jest zła, choć trochę oklepana, a ja bardzo lubię oryginalne i świeże historyjki (a że FT mi się już totalnie znudziło, to też może być ważne przy czytaniu bloga).
    Podoba mi się także to, że Lucy nie jest cały czas w opałach i mimo wszystko próbuje działać, a nie tylko stać w miejscu i "Natsu!!!".
    Weny, czasu i sprawnego kompa.
    Mam nadzieję, że nie będziesz mi miała za złe nieczytania :(
    Pozdrawiam
    Ola Ri

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, nie ma sprawy. Wiem dobrze, że nie każdej osobie przypadnie sam początek, wróć po prostu pierwsze rozdziały w których Lucy zachowuje się tak aniżeli inaczej.
      Tylko nie rozumiem czemu piszesz, że fabuła jest oklepana skoro nawet w tych pierwszych 3-4 rozdziałach nie było jej praktycznie wcale ;_;
      Cieszę się, że podoba Ci się iż Lucyna nie jest w opałach bo kanoniczne cechy tej postaci, jak i niektóre zachowania musiałam po prostu odrzucić. ._.
      Nikomu nie mam za złe nieczytania, bo nie każdemu musi się podobać. Nikt nie jest w stanie trafić w gusta wszystkich ludzi na świecie więc mam być o to zła?
      Nie. Pozdrawiam
      Hinata Kageyama ^-^

      Usuń
    2. Chodziło mi po prostu o to, że większość blogów opiera się na początku, gdzie Natsu i Lucy itd. idą na jakąś misję (że z Lisanną, to po raz pierwszy spotkałam, ale i tak chodzi mi o ten początek)

      Usuń
    3. Aaa już rozumiem. No wiesz, jakoś nie miałam wcześniej pomysłu aby rozpocząć fabułę. (*≧▽≦)

      Usuń
  7. Cóż, relacje Lucy i Lisanny dalej mnie irytują, ale jestem twarda i będę czytać dalej. xD
    Lucyna też nie do końca kanoniczna, ale nie czepiam się, bo sama u siebie nie robię idealnie kanonicznych postaci (szczególnie, że w realnym świecie historia jest osadzona. xD).
    I fajnie, ze pojawił się Wodny Smoczy Zabójca. W mandze zawsze mi go jakoś brakuje. :D
    Na dziś tyle, na więcej nie mam czasu. :P Ale jeszcze w tym tygodniu na pewno kilka rozdziałów ogarnę. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh gosh, Mavis tu zajrzała *u*
      W sumie, to rozumiem. Lucy i Lisanna na początku miały konkurować o względy Natsiastego, ale troszku mi się pozmieniało i stopniowo Strauss zniknęła z opowiadania.
      Ponoć Wendy miała być Wodnym Smoczym Zabójcą ;-; Nie wiem, czy wiedziałaś. W sumie, taka wersja latającej dziewczynki jest całkiem fajna.
      A teraz może pojawi się jakiś specjalny gość władający wodą jak Juvia, tego nie wiem.
      W każdym razie bardzo dziękuję, że przeczytałaś i skomentowałaś nawet nie wiesz jak się z tego cieszę c:
      Co do mojej interpunkcji (poprzedni komentarz), to się zgadzam ale będę się starać ją poprawiać tyle ile jestem w stanie.
      Pozdrawiam Hinata!

      Usuń
    2. Jeny, nie wiem, czy czujesz się jakoś zaszczycona moja osobą tutaj, czy co, że tak się cieszysz. xD
      Od kolejnych rozdziałów będę starała ci zwrócić uwagę na błędy, pewnie nie wszystkie wyłapię, ale coś tam spróbuję pomóc. :P

      Usuń
  8. Patrząc na relacje Lucy i Lisanny co raz bardziej się irytuje. Cała wina po stronie białowłosej. Ale wytrwam to. Może nie podniosę sobie tak wysoko ciśnienia. Najbardziej mi się chyba podoba to ze Lucy nie do końca jest kanoniczna. Sama u siebie staram się z Lucynę zrobić na inną,ale jak mi to wyjdzie to się okaże. Mam fajne szczęście,że bardzo szybko czytam. Może uda mi się przeczytać dziś chociaż połowę.
    Bardzo fajnie ze pojawił się smoczy zabójca. Brakuje mi kogoś takiego. Tak jak pisałam wcześniej ja błędów nigdy nie wyłapię,ale będę próbować.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale mam bekę z Lisanny, hehe xD Kurwa kto się nawala bielizną i to jeszcze nie swoją xD To trochę ohydne XDD Lecę daleeej ~~<3

    OdpowiedzUsuń

Proszę o zostawienie chociaż małego komentarza.
Dla Ciebie to zaledwie minutka, dla mnie to sprawdzenie czy moja praca nie idzie na marne. Lubię czytać wasze opinie nawet jeśli czasem mieszają mnie jako autorkę z błotem. Onegai :)

Szablon wykonała Domi L