niedziela, 7 czerwca 2015

Rozdział 1 " Misja rangi S "

    Nazywam się Lucy Heartfilia! Jestem Magiem Gwiezdnych Duchów z którymi skontaktować się mogę poprzez klucze do magicznych bram.
Dwanaście złotych, które są bardzo cenne i nie można ich kupić w normalnych magicznych sklepach oraz te srebrne które da się tam nabyć. Jestem w posiadaniu całej dwunastki oraz kilku srebrnych kluczy, dostałam także tak zwany trzynasty złoty klucz od mojej przyjaciółki Yukino która postanowiła, że pozna sekrety innych rodzajów magii i wyruszyła w świat.
     Cóż nie mogłam jej powstrzymywać, w końcu chciała to chciała a mi nic do tego.
W każdym razie jestem zwyczajną blondynką, która należy do gildii Fairy Tail.
Mam tam wielu przyjaciół, a w tym Natsu którego traktuję jak najlepszego przyjaciela od serca.
Jest tam także kot Happy, Wendy oraz ekshibicjonista Gray. Erza wyruszyła na misję (tego się nie spodziewaliście), z Laxusem! Jak się wczoraj o tym dowiedziałam to nie mogłam wyjść z zaskoczenia, no cóż bardziej bym się spodziewała że nasza kochana barmanka, Mirajane wyruszy z nim na misję niż Scarlet. Dobra koniec moich przemyśleń, bo jeszcze was zanudzę. Dopiero co wstałam, a już w mojej głowie pojawiają się najdziwniejsze pomysły na spędzenie tego dnia. Może wybiorę się na misję z Natsu? A może tym razem zabiorę się z Wendy?
Chociaż, nie. Muszę jeszcze odwiedzić moich rodziców, więc czas wybrać się do kwiaciarni.
          — Yo Lucy! Ten sam drażliwy głos co ranek? Mam już tego dosyć, nie dość że ta cholerna zapałka wyjada mi zapasy z lodówki to jeszcze wchodzi tu w nocy przez okno i go nie zamyka. Odetchnęłam spokojnie ignorując chłopaka, nawet nie spoglądnęłam na niego kawałkiem oka bo mój nosek wyczuł od niego zapach moich ulubionych chrupek. Byłam zła, z resztą jak codziennie. Wstałam i spokojnym krokiem ruszyłam do łazienki, zalałam ciepłej wody do wanny i zdejmując moją kolorową pidżamkę w małe kolorowe kwiatki, wskoczyłam do wody rozciągając ręce. Tak jak zwykle moim towarzyszem do kąpieli był mały Plue, jeden z moich srebrnych gwiezdnych duchów.
Mimo, że nie szczekał i ani odrobinę nie przypominał psa, wszyscy którzy nabyli jego klucz mówili na niego mały szczeniaczek. To dziwne ale biały stworek z noskiem przypominającym rożek do lodów zanurzając się w ciepłej wodzie od razu się roztopił, przez co wyglądał jeszcze bardziej.. dosłownie słodziutko! Po kąpieli złapałam za ręcznik wiszący na haczyku i opatuliłam nim swoje ciało, zdążyłam też już spłukać wodę. Spięłam włosy w niechlujny kucyk, poprzez co dwa niesforne kosmyki moich włosów spływały po obu bokach mej twarzy. Szybkim ruchem wyszłam z łazienki licząc na to, że Dragneelowi znudzi się czekanie i sobie pójdzie, ale niestety. Czekał nadal pożerając już chyba dziesiątą paczkę przepysznych czekoladowych chrupek.
           — Natsu, po coś znowu tu przyszedł? —  Zapytałam, czekając na głupią odpowiedź typu "Misja" albo "Zawody w bekaniu w gildii". Tak takie zawody miały miejsce dwa dni temu, już myślałam że chce je powtórzyć bo przegrał z Gray'em ale nie.
              Mamy misję klasy S. — Odpowiedział stanowczo, był cały rozpalony naprawdę! Ciepło jego ciała było czuć aż koło mnie kilka metrów dalej od niego i jego niebieskiego, rozpieszczonego kota.
             — Aye Sir! —  Dopowiedział jedząc rybkę Happy, co było u niego normą. Każdego ranka kiedy po mnie przychodzili on wcinał te cholerne rybki, one tak strasznie śmierdziały że musiałam zostawiać otwarte okno zaraz po wyjściu. Ja nie wiem jak Natsu mógł wytrzymywać ten smród.
          Misję klasy S? No nie mów mi, że Happy znowu ją ukradł. — Odpowiedziałam żartobliwie licząc, że nie potwierdzi mojej obawy.
— Nie Lucy, dziadunio sam dał mi tę misję. Podobno jest w sam raz dla naszej drużyny. — Dokończył Salamander, połykając ostatniego chrupka jakiego miałam. Czas wybrać się na zakupy.
— Chwila moment! Misja klasy S? Coś mi się nie widzi aby Makarov dał nam takie zlecenie. Odpowiedziałam podchodząc do szafy, zaczęłam gmerać i szukać jakiś fajnych sukienek albo chociaż czystych (co teraz u mnie zdarza się bardzo rzadko), spodenek. Udało się znalazłam całkiem fajny komplet. Jednakże, nie za bardzo (nie tak jak zwykle), skupiałam się na dobraniu ubioru ponieważ sama tak trudna misja przykuła moją uwagę. Weszłam do łazienki i szybko się ubrałam w znakomicie dobrany strój. Jasne krótkie jeansy, białe trampki oraz czarna koszulka na krótki rękaw z wygrawerowanym sercem sięgająca do połowy ud. Dopięłam jeszcze pasek z kluczami oraz biczem od Virgo i gdy byłam już gotowa na wysłuchanie Nastu, po prostu wyszłam z pomieszczenia.
— Lucy, jesteśmy przecież dobrymi magami prawda? Taka misja nam się należy.  Odpowiedział, Salamander wstając z krzesła, Happy zaś usiadł na moim ramieniu nadal zajadając się tą cholernie śmierdzącą rybą!
— Ty się chyba przepaliłeś, najpierw chodźmy do gildii wolę potwierdzić waszą wersję wydarzeń zanim znów zostanę wciągnięta w wasze niecne wymysły. — Powiedziałam stanowczo kierując się do wyjścia, ale Natsu całkowicie ignorując mały fakcik, że w moim domu są do cholery drzwi po prostu wyskoczył przed okno. Kiedy już byliśmy blisko gildii Happy jak zwykle musiał się odezwać.
— Lucy, czy ty przypadkiem nie miałaś przejść na dietę? Chodzi mi o te chrupki ...— Wnerwiający niebieski exceed nie dokończył swojej przemowy ponieważ złapałam go za policzki.
— Wyrwę Ci wąsy koteczku! — Zabrzmiałam, jakbym była jakąś sadystką ale bądźmy szczerzy każda osoba na moim miejscu wysłuchując durnych kazań na temat własnej wagi, wyrwałaby mu te małe wąsiska.
— Jesteś przerażająca, Lucy. — Oczywiście pan zapałka znowu mi to wytrącił, to samo co wczoraj i przed wczoraj i... praktycznie zawsze kiedy maltretuję małego neko-chana.
— Powiedział to człowiek, który jest chodzącą ludzką suszarką. — Odgryzłam mu się, przez co jego rozpalona jadaczka w końcu się zamknęła, a ja razem z nimi mogłam spokojnie dojść do Fairy Tail.
-Tadaima!-Natsu swoim standardowym kopnięciem wyważył drzwi do gildii, jednocześnie się witając. -Natsu, to już setne w tym tygodniu! -Krzyknął wąsaty Macao, no cóż poradzić był już w średnim wieku, a jego syn Romeo dopiero zaczynał wkraczać w wiek dojrzewania.
Niebieski exceed podleciał do białej kotki Carli na swoich śnieżnych skrzydełkach, pewnie znowu chciał jej wepchać tę rybkę albo chociaż z nią porozmawiać. Spokojnym krokiem podeszłam do Mirajane unikając przy tym latających kubków po alkoholu, krzeseł, stołów oraz innych rzeczy które nie powinny latać.
Ohayo Mira-chan.  Przywitałam się śnieżnobiałym uśmiechem, który zniknął z mojej twarzy kiedy zobaczyłam jak nagi Gray oraz rozpalony w dosłownym znaczeniu Natsu okładają się pięściami, starałam się to zignorować dopóty dopóki  Lodowy Mag nie zamroził mojego ulubionego koktajlu. Wstając od baru wyjęłam swój bicz i w szybkim tempie przywiązałam ich do jednego z grubszych słupów podtrzymujących dach naszej gildii, co było chyba złym pomysłem bo belka się złamała, a oni znowu zaczęli się bić. Nic się jednak nie stało tylko trzeba było zaprosić jakiegoś zaprzyjaźnionego gostka aby to naprawił. Spokojnie powróciłam na swoje miejsce i znów gawędziłam z szarowłosą damą.
— To prawda, że dziadunio dał nam misję klasy S? — Zapytałam z nutką nadziei oby to nie była prawda.
Odzyskałam jednak sprzeczną odpowiedź co do moich zamiarów, miałam w końcu odwiedzić moich rodziców, a nie łazić z Natsu po jakiś ruinach czy czymś tam.
— Tak to prawda, super co nie? Kiedy Natsu o tym usłyszał z dziesięciu magów musiało go powstrzymać od spalenia całej gildii. —  Powiedziała uśmiechnięta jak zwykle Strauss.
— Ehh mogę zobaczyć to ogłoszenie? — Zapytałam, licząc na jakieś trudne zadanie czy cokolwiek podobnego ale nie. Wydawało się całkiem łatwe.
— Proszę. — Dziewczyna podała mi szarą kartkę z notatkami i dziwnym zdjęciem, a potem zniknęła za barem.
— A więc to jest ta misja, co Lucy? — Ten sam drażliwy głos co rano dopadł mój biedny słuch. Dragneel przerzucił głowę przez moje prawe ramię i spoglądał na kartkę, ale nie zwróciłam na to wielkiej uwagi do czasu pojawienia się Lisanny. Ta to mnie dopiero irytowała, mała jędza. Nie chciałam nic mówić Mirajane, ale jakoś nie lubiłam jej młodszej siostry. Nawet do cholery nie zdążyłam przeczytać zadania, ponieważ pani "Wszystko Mi Wolno", wyrwała je z mych dłoni.
— Oo Natsu, czyli idziemy na tę misję? — Całkowicie zignorowała moją osobę, nawet się nie skapnęła że Salamander mi pierwszej zaproponował ten "spacer". Smoczy Zabójca tylko odwrócił głowę i szybkim ruchem ręki zabrał jej kartkę.
— Tak, to znaczy.. idziemy we trójkę. — Kiedy różowo-włosy zaczął drapać się po głowie z miną niepewności wysmarowaną na jego twarzy ja razem ze śnieżnowłosą damulką wykrzyczałyśmy razem, wow razem pewno zdanie.
— Że co? Ja z nią?! Co to ma być do cholery?! — Praktycznie każdy w gildii wiedział, że się nienawidzimy oraz że lepiej nas nie porównywać, a co gorsza nie brać do tej samej drużyny bo to się źle skończy, to oczywiście Nastu musiał wpaść na tak idiotyczny pomysł.
— Rany dziewczyny, idziemy we trójkę. Macie się pogodzić, mam dosyć słuchania waszych krzyków. — Odpowiedział jakby się nie przejmując, że za kilka nanosekund zostanie nieźle poturbowany nie przeze mnie lecz przez Lisannę, która była w nim potwornie zakochana. Może myślała tak jak Juvia, że jestem jej rywalką w miłości? Tego nie wiem.
— Skoro tak. Nic nie jest podane, po prostu mamy się stawić w Ency. — Odpowiedziałam, licząc na to że Lisanna przestanie się sprzeciwiać i zgodzi się chociaż w tej jednej rzeczy ze mną.
— Jak zwykle nic nie potrafisz zrobić, daj mi to. — Kolejny raz wyrwała mi kartkę, a na dodatek musiała wtrącić swoje trzy grosze.
— Dobra chodźcie już, ale się napaliłem! — Jak zwykle, nasz kochany płomyczek się podniecił na temat jakiejś dziwnej misji. Niby do tego przywykłam i mnie to śmieszyło, ale jednak czasem irytowało.
Spotkaliśmy się po kilku minutach na dworcu, no bynajmniej ja i Natsu, bo księżniczki nigdzie nie było. Kiedy się zjawiła to kilka osób na dworcu miało usta i oczy ciągnące się po ziemi.
— Tak się robi wrażenie, Lucyna. — Dogryzała mi, gdyby nie ramiona różowowłosego to siostra Mirajane byłaby już w grobie. Gdy przyjechał pociąg ja i Nastu odetchnęliśmy z ulgą, może chociaż w pociągu księżniczka przestanie mi podskakiwać. Wszyscy wsiedliśmy do tego samego pustego przedziału, bynajmniej żaden pasażer nie ucierpi, usiadłam koło Salamandra który momentalnie stracił przytomność z powodu choroby lokomocyjnej i położył się na moich nogach przez co Lisanna była jeszcze bardziej zdenerwowana. Ponad dwie godziny drogi z człowiekiem rzygającym płomieniami oraz wredną księżniczką dało się we znaki, na czole ta cholernie pulsująca żyłka, a także dłonie zaciskane w pięści. Natsu jak zwykle całował ziemię wykrzykując, że nigdy więcej nie wsiądzie do pociągu, a Lisanna zajęła się poprawianiem makijażu. Tona tapety i tak jej nie pomoże więc co się łudzi? Kiedy dotarliśmy do miasta było już ciemno więc postanowiliśmy, że udamy się do hotelu. Cała droga do miejsca w którym mieliśmy spać minęła w ciszy i dłużyła się nieubłaganie, nawet księżniczka Lisia się nie odzywała, a Natsu tylko bawił się z Happym. Tak ten durny kot też z nami jechał, ale nie odzywał się przez całą drogę. Rany, to dopiero początek a już nie mogę z nimi wytrzymać, zabierzcie mnie stąd.

14 komentarzy:

  1. Ta Która Nienawidzi Głupich Blogów8 czerwca 2015 05:16

    Brawo! Pierwszy raz spodobał mi się jakikolwiek z twoich rozdziałów, serio.
    Teraz widać, że trzymasz całkiem dobry poziom i wiesz jak pisać ale!
    Tak jest moje kolejne szlachetne ale!
    Będziesz pisała cały czas w formie Lucy czy też innych postaci?
    No bo wiesz, lepiej Ci to wychodzi w formie Lucy niż ogólnie, takie jest moje zdanie jako
    komentatorki, a za razem wrednej hejterki.

    OdpowiedzUsuń
  2. No, rozdział nawet fajny. ALE MASZ BRAKI W PRZECINKACH.
    Przed ''że'' jest przecinek. Np: "(...) powiedział, że Happy ma rybę..." Itede.
    BŁAGAM O LITOŚĆ. Co wy macie z Lisanną? Lisanna jest zwykłą, poboczną postacią. Nie robi nikomu na złość. Uśmiecha się, jest miła i dobra. Była jedyną osobą, która nie bała się rozmawiać z Dragneelem. Nie podrywa go. Nie szaleje za nim. Rozmawiają i czasem się wygłupiają. ALE NIGDY NIE ZROBIŁA NIKOMU NA ZŁOŚĆ. ;_____;
    Lucy też jest okropnie dziwna. Niby opisy w spoko, ale postacie boleją. Taka prawda.
    A teraz pytam...
    GDZIE DEMERIA? ;_______________; Zżyłam się z nią. ;_; Lubię ją i to bardzo. Mam nadzieję, że się pojawi. Choć raz. Bo to fajna babka jest! Tylko mogłaby mieć inną moc. ;p
    Nie żebym coś, ale wystrój bloga mnie boli...
    Różowe tło,
    Czarny pasek z muzyką,
    Nagłówek z czymś całkiem innym, nie niekomponującym się z różem.
    Radzę Ci zamówić szablon od Domi L. Cudownej szabloniarnki! Masz linka:
    http://fairytail-natsuxlucy-nalu.blogspot.com/p/zamow-szablon.html
    Polecam! :D

    Oprócz tego, to chyba trochę dziwne. Okok. Misja rangi S, idealna dla Natsu i Lucy. Okok. Erza poszła z Laxusem. Ok. Mistrz gdzieś poszedł (Nwm gdzie, chyba nie doczytałam). I nagle bum. Lisanna się wtrąca i zaczyna świecić. I gdzie tu sens? Pomysł fajny. Ale poczytałabym bardziej o tym, że Lucy i Natsu wyruszyli sami na misje. I np: Lucy jest na łożu śmierci. Lub podczas misji spotkali Demerię. Itepe. Ale nie. Lisanna musi być tą złą. Może dla odmiany niech Erza nią będzie? xd Na serio.

    Jak mówiłam. Rozdział naprawdę fajny, niby taki luźny i w ogóle. Czasami brak przecinków, ale to, mam nadzieję, się poprawi.

    Pozdrawiam i życzę weny,
    Amaya. :)
    PS. ZRÓB COŚ Z TYM KOMENTARZAMI. Xd

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział super :D
    Nie spodziewałam się, że Laxus pójdzie z Erzą na misję O-O I do tego Natsu dostał dobrowolnie od mistrza misję klasy S i wybiera się na nią z Lucy i Lisanną. Lubię podstawowy skład drużyny Natsu, ale twój skład może być ciekawy XD
    Przesyłam dużo weny, czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam ^-^

    OdpowiedzUsuń
  5. Nowy rozdział, nowy blog i wszystko inne. Tło, muzyka, informacje i co najważniejsze zupełnie inne opowiadanie. Całość ogółem jest świetna jednak wciąż sądzę, że tamten był o WIELE lepszy. Jednak no cóż, ten tez jest super. Jedyne co mi się nie spodobało to ta wrogość nastawiona prawie do wszystkich, lecz kobieta zmienna jest i nawet niezmienna Lucy zasługuje na nową światu nieznaną wersję, przez co można dodać ten blog do wyszukanych i zupełnie innych od wszystkich. Piszesz jak zwykle wspaniale, sa drobne błędy, ale bądźmy szczerzy, prawie niezauważalne.
    Nowy blog nowe zaskoczenia, ciekawe czym zaskoczysz nas następnym razem ;)
    Po prostu powodzenia w pisaniu i weny

    OdpowiedzUsuń
  6. O boziu, jest super :3
    Dobrze Ci idzie kochana :p
    Pamiętaj o przecinkach i tak dalej :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział :) tylko w oczy kłuje Startus xD lecem czytać dalej :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz już wiem :< Na stronce na której sprawdzałam jej nazwisko pisało Stratus i tak wiesz. Już się nie chce poprawiać XD

      Usuń
  8. Szczerze? Nie za bardzo podoba mi się kreacja Lisanny i Lucy. Przecież w mandze się tak nie zachowują. A szczególnie Lisanna. Trochę szkoda, że poszłaś w tym kierunku, ale cóż... twój blog, twoje pomysły. Trochę błędów robisz, ale to pierwszy rozdział, więc zobaczę jak będzie przy ostatnich.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Szczerze?
    Rozdzial ciekawy, ale jestem zniesmaczona obecnoscia Lisanny na tej misji. Dobra troche przegielas robiac z niej jedze ale smiesznie wyszla haha tekst Lu cytuje ,,Tona tapety i tak jej nie pomoze wiec co sie łudzi" mnie zabil i rozwalil. Bledow ogolem nie wychaczylam. Kochana dobrze piszesz ale odczulam wrazenie ze akcja troche sie ciagnie. To chyba wszystko jak chodzi o bledy. Rozdzialik bardzo mi sie podobal i lece czytac dalej.
    Cana: Luska wrocilam !
    Dobra ale cala dzielnica nie mosi o tym wiedziec.
    Cana: Ale ty dzis bezposrednia!
    No ja dzis mam taki zly dzien. Harlequin blagam cie nie zwracaj na to co ja tu dzis napisalam uwagi bo mi dzisiaj wszystko nie pasuje.
    Pozdrawiamy i przesylamy wene.
    Lusia i Cana.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie jestem fanka takiej Lisanny. Zresztą, jest to już dosyć sztampowe, bo w większości opowiadań jest ona kreowana na taką małpę. ;)
    Ogólnie rozdział nie był zły, ale interpunkcja to nie jest Twoja mocna strona. :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Prawdę mówiąc nie zbyt mi się podoba obecność Lisanny na tej misji. Nie jest moją ulubioną postacią, ale także nie znienawidzoną. Jednak rozdział czytało mi się bardzo dobrze. Jeżeli gdzieś są jakieś błędy to nigdy ich nie widzę. Chyba to przez to,że jestem ślepa. Dlatego nigdy i to nigdy nie napiszę,że był jakikolwiek błąd.
    Pozdrawiam i lecę czytać dalej.

    OdpowiedzUsuń
  12. Haha, dobra zrobię spam komentarzami pod każdym rozdziałem, bo czemu nie <3 Nie mam pojęcia jak, ale miałam się wziąć historię jakiś miesiąc, jak nie dwa temu, a jakoś mi ten blog umknął.
    lol
    No, ale dobra, jestem xD
    Ogólnie jest Lucyna, więc zostaję, jako iż moja ulubiona postać xD Szkoda tylko, że Lisanna taką suką jest, bo ogólnie lubię jak się z Lucyną przyjaźni na niektórych blogach i sama chcę, żeby miały jakiś fajny stosunek u mnie :3c
    Ale kiedy na innych blogach jest tą złą to udaje, że to inna Lisanna i wtedy też ją obrażam, więc luz XD Zmykam dalej czytać ~~<3
    Pozdrawiam, całuję Blackuuuusia <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Hmm To pierwszy rozdział, więc może później będzie lepiej. Chodzi mi o charatker Lucy i Lisanny. Nie spodziewałam się, że Lucy będzie taka wredna, a Lisanna jeszcze gorzej. Heh, a już zaczynałam ją lubić. XD No nic, trudno. Najbardziej rozbawiła mnie jedna rzecz XDDD No nie mogłam tego XDDDD "Jestem zwyczajną blondynką (...)" To nie, że jest źle, ale śmiesznie to zabrzmiało jak dla mnie. XD I mały błąd, który mi wpadł w oczy - zkontaktować.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Proszę o zostawienie chociaż małego komentarza.
Dla Ciebie to zaledwie minutka, dla mnie to sprawdzenie czy moja praca nie idzie na marne. Lubię czytać wasze opinie nawet jeśli czasem mieszają mnie jako autorkę z błotem. Onegai :)

Szablon wykonała Domi L