niedziela, 21 czerwca 2015

Rozdział 4 " Ostrzeżenie "

 Minęło kilka dni od kąt Naomi dołączyła do Fairy Tail, a już zdążyła zaprzyjaźnić się z małą Wendy, dziewczyną o kolorze włosów soczystych śliwek.
Niebo nad Magnolią sprawiało wrażenie spokojnego lecz w rzeczywistości takie nie było. Ciemne burzowe chmury, zwiastujące deszcz, wolnym krokiem zbliżały się do miasta. Zimny wiatr, którego tak bardzo nienawidziłam z radością bawił się kosmykami moich złotych włosów przez co czułam się jak Roszpunka. Tego ranka, nieświadoma niebezpieczeństwa jakie się zbliżało, siedziałam na parapecie okna przez które zawsze wchodził Dragneel. On na prawdę nie wie, że istnieje takie coś jak drzwi? Strój który dziś założyłam był standardowy. Biała spódniczka sięgająca do połowy ud, czarna koszulka na ramiączka z wyglądu przypominająca stanik oraz złote trampki. Włosom związanym w jedną długą kitkę towarzyszyła para sercowych kolczyków i pas z magicznymi kluczami oraz batem od mojego gwiezdnego ducha, Virgo której odpowiednikiem była Panna.
Wczoraj dostaliśmy bardzo dziwny list od jednej z mrocznych gildii Sojuszu Balam, a było to Black Blood. Mistrz i Mavis powiedzieli, że nie powinniśmy się tym za bardzo przejmować ponieważ coś załatwią, ale jednak coś co było w nim zawarte trochę ich poddenerwowało, a za razem przeraziło. W całą tą sytuację byliśmy wmieszani tylko ja, Natsu, Happy i Mirajane. Sama siostra Dragneela nie miała pojęcia o tym cholernym liście. Troszkę mi się przysnęło...
-Yo Lucy!- Z ulicy przed moim domem, a za razem pod moimi nogami stał uśmiechnięty Natsu z niebieskim exceedem na ramieniu. -Ohayo Natsu..Happy!-Lekko odbijając się od ściany domu, skoczyłam na dół. Kiedy już miałam wylądować poczułam ciepłe ramiona oplatające moje ciało.. To był Natsu! Musiał mnie złapać... Spojrzałam na niego, a ten tylko zademonstrował swój firmowy śnieżnobiały uśmieszek, przez co przeszył mnie całkiem przyjemny dreszcz.
-Oni się lluuuubią!-Powiedział niebieski kot latając nad nami, wtedy Dragneel spokojnie odstawił mnie na ziemię za co mu podziękowałam i po chwili z miną grozy złapałam małego neko-chana za ogon. -Mam Ci zrobić z wąsów jesień średniowiecza?!-Zagroziłam mu pięścią przez co ten się spłoszył, a Smoczy Zabójca musiał mnie uspokoić.
-Lucy chodź!-Salamander szybko złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę gildii. Przez całą drogę byłam zamyślona o tych wydarzeniach z Naomi oraz z poprzednią misją. Zastanawiałam się także z kim mogłabym potrenować, ale bądź co bądź nie wpadłam na żaden pomysł.
Z tego amoku wyrwało mnie wyważenie kolejnych drzwi przez Natsu.
Wchodząc do gildii musiałam unikać oberwania kilkoma stołami i kuflami pełnymi po brzegi. Cóż właśnie taka była nasza gildia, wszyscy praktycznie zawsze śmiali się i bawili. Cana ustawiała do pionu Macao i Wakabę aby nie pili za dużo kiedy ona sama połykała wino litrami.
Levy i Gajeel kiedy rozmawiali musieli unikać dziwnych zachowań Jet'a i Droy'a. Ahh byli o nią bardzo zazdrośni. Bisca, Alzack i Asuka często wychodzili na misje w swoim rodzinnym gronie.
Erza dopóki nie wybyła na ważną misję rangi S z Laxusem, starała się uspokajać kłótnie Gray'a i Natsu bo tak jak uważała "Przyjaciele nie powinni się kłócić". Z czasem jednak się to zmieniło.
Gray zaproponował Wendy i Naomi, że zabierze je na ciekawą misję. W sumie to był całkiem dobry pomysł, aby siostra Salamandra przyzwyczaiła się do naszej zacnie dziwnej ale jakże wspaniałej gildii Fairy Tail. Bądź co bądź Ekshibicjonisty Fullbustera nie było dziś w gildii więc Dragneel nie miał z kim się bić i dobrze. Nagle usłyszałam jakże znajomy krzyk, nasz płomyczek wszczął bójkę.
-Który idiota tym rzucił?!-Wykrzyczał jeszcze przed chwilą spokojny różowowłosy.
Elfman,Cana,Jet i Droy wskazali na Gajeela popisującego się przed Levy McGardeen, kiedy ten ze swoim sztucznym uśmieszkiem odwrócił się w stronę Salamandra oberwał z gorącej pięści Smoczego Zabójcy. Nastała walka, której nie zamierzałam się przyglądać.
Dosiadłam się do barku, który jak zwykle obsługiwała magini klasy S, Mirajane Stratuss i zamówiłam zwykły sok pomarańczowy.
-Pierwsza Mistrzyni powiedziała, że nadal nie rozumie tych dziwnych znaków z listu. -Powiedziała ze swoim firmowym uśmieszkiem Mirajane podając mi sok.
-Znaków? Może Levy albo Freed będą mogli pomóc..-Zaproponowałam, ale Stratuss od razu pokręciła głową.
-Lucy nawet Levy czy Freed tutaj nie pomogą. W żadnej z naszych ksiąg nie ma wzmianki o tym piśmie, a na dodatek jest dziwnie nabazgrolone.-Powiedziała smutnym głosem. Może miała rację, ale w przypadku czytania ze staroświeckich znaków to właśnie McGarden i Justine są najlepsi.
-Może masz rację Mirś.-Zdążyłam tylko westchnąć bo pan nadpobudliwy przez przypadek zrzucił mnie z krzesła, a na dodatek uwalił się na moich plecach. Nie to,że coś ale to już setny raz w tym miesiącu. Nie było Erzy więc zostałam tylko ja aby uspokoić tę hałaśliwą dwójkę. Kiedy Dragneel podbiegł do RedFox'a aby zadać mu ,jego zdaniem, ostateczny cios ale w chwili uderzenia pociągnęłam go za jego różową bujną czuprynę.
-Lucy co ty wyprawiasz, już miałem zedrzeć ten jego uśmieszek z twarzy!-W tej chwili zaśmiał się RedFox krzyżując ręce na klatce piersiowej.
-Z czego rżysz?! -Otrzepał się Natsu i z groźną miną spojrzał na Gajeela.
-Twoja dziewczyna musi Cię ustawiać do pionu, to jest zabawne jaszczurko.-Znów ten sam irytujący uśmieszek i jego zacne "Gihi".
-To nie jest moja dziewczyna!
-To nie jest mój chłopak! -Wykrzyczeliśmy razem. Cholera to dziwnie wyglądało. Spalając buraka i chowając twarz w dłoniach wybiegłam z gildii, a moje serce biło jak szalone.
-Co ty odstawiasz kretynko?!Teraz to już wszyscy pomyślą, że ty i Natsu coś do siebie czujecie!-Skarciłam się w myślach i opierając się o ścianę odetchnęłam z ulgą.
Postanowiłam, że wrócę do domu bo po tej spince z Gajeelem jakoś nie było mi śpieszno na jakąkolwiek misję. Zbliżało się południe.. aż tak długo tam siedzieliśmy? Powoli zbliżałam się do mostu pod którym przepływał wąski strumień, który od natłoku wody obijał się o ściany.
Piękna pogoda, idealna na spacer po mieście.
Kiedy już zbliżałam się do domu zastałam wrażenie, że ktoś mnie śledzi.. I to nie byle jaki ktoś, jego magię dałoby się wyczuć na kilkanaście kilometrów. W takim razie jak udało mu się ją stłumić?
Przyśpieszyłam kroku, czułam jak szybko bije serce, waliło jak szalone! Odwróciłam głowę.. nikogo nie było! Dookoła mojego ciała pojawiła się czarna poświata.. to było coś potwornego. Iluzja? Niee.
Bynajmniej tak to nie wyglądało.
-Kim jesteś i czego chcesz?!-Wydarłam się, pewnie na darmo bo przez kilka minut nie uzyskiwałam odpowiedzi. -Jestem Seira. Jeden z jedenastu Demonów Black Blood. Zastanawiałam się właśnie jak zmusić was nędzne muchy do oddania nam jednej z nas, ale nic nie przyszło mi do głowy.. -Nadal jej nie widziałam, ale mogłam usłyszeć. -Jednej z was?!-Niemożliwe! Czyli Naomi jest demonem?!
-Nie interesuj się. Wymyśliłam pewne ostrzeżenie dla waszej gildii. A będzie nim śmierć jednej z muszek. -Zaśmiała się szatańsko, co bardzo mnie przeraziło. Chwila chwila, chciała zabić jedną z nas? Chyba nie mówi o mnie, prawda?
-Tysiąc Ptaków! -Nic poza tymi dwoma słowami nie usłyszałam tamtej chwili, nic też nie zobaczyłam prócz dziwnej ciemności która mnie otaczała. Nie wiedziałam także od kiedy słyszę ten płacz.. ten znajomy głos.. Ktoś mnie woła? Ale kto.. Problem w tym, że nic nie pamiętam.
Nagle usłyszałam ten sam znajomy głos.
-Obudź się! Zabierzcie ją do Polyusci!-Był to męski głos o przyjemnej ciepłej barwie. Nic nie czułam, widziałam tylko gwiazdy w tej ciemności która mnie otaczała. Wystawiłam dłoń do przodu i poczułam się jakbym latała.. niesamowite uczucie. Tym razem jakiś dziwny kobiecy głos... musiała to być starsza kobieta. -Nie musisz się o nią martwić, dobrze wiesz że jest niewiarygodnie silną dziewczyną. -Po tym zdaniu zasnęłam.. Nic już więcej nie pamiętam.

4 komentarze:

  1. Ta Która Nienawidzi Głupich Blogów21 czerwca 2015 11:18

    Rozdział był całkiem okej tylko za krótki ;___;
    Tak w połowie domyśliłam się, że planujesz rozpocząć grubszą sprawę z Black Blood.
    Niesamowicie cieszy mnie także zakończenie rozdziału :)
    Kompozycja jest dobra, a co do błędów to praktycznie nie zwracałam na nie uwagi
    ale masz ich nawet mało co mnie cieszy oczywiście.
    Czekam na następny rozdział :D
    Pozdrawiam i przesyłam dużo weny która pewnie teraz Ci się przyda.

    OdpowiedzUsuń
  2. WOW
    To było coś. Fajnie zaczęty wątek Nalu nie przesadzony, ani przesłodzony, taki w sumie naturalny co w opowiadaniach tego typu jest straszną rzadkością, szkoda tylko ze rozdział taki krótki, ale cóż lepsze to niż nic.W końcu trochę Miry i Gajgeela co również cieszy. W historie znów czyta się i widzi się je jak pod postacią filmu/anime. Tak jakby akcja rozgrywała się właśnie przed naszymi oczami, jakbyśmy byli świadkami tego wszystkiego, słyszeli i widzieli dosłownie wszystko, nawet ich myśli. Co jest naprawdę niesamowite, bo mało kto i mało który blog potrafi sprawić taki niesamowity efekt <3 Demoniczna gildia i Naomi zamieszana w nią, być może też demon, no to się porobiło. Mam nadzieję, że tak samo świetnie jak zawsze rozwiniesz wątek Dark Blood, bo naprawdę zapowiada się wspaniale. Napięcie rośnie z każda linijką, można czytać to kilkadziesiąt razy, a i tak się nie znudzi. Zakończenie moim zdaniem niesamowite. Jak zawsze styl, opisy i wszystko, całość jest IDELNA, WYŚMIENITA, GUSTOWNA, NIESAMOWITA i WOW!
    Dużo weny, pomyysłow, czasu i wszystkiego co jeszcze jest ci potrzebne <3 Powodzenia, good luck, gambatte ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytalam caly rozdzial i musze to przyznac masz talent. O jejujejujeju nie wiem nawet co pisac wkrecilam sie w ta historie ^^. Lece dalej czytac posylam wene i pozdrawiam Lusia
    Cana:Nie dala mi nic powiedziec...

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobra, muszę to sobie wszystko poukładać.
    Laxus: Tylko sobie mózgu nie przegrzej.
    Zamknij się!
    Laxus: No przecież taka prawda....
    Laxusie Dreyarze ty naprawdę chcesz chyba umrzeć!
    Laxus: Dobra, dobra już siedzę cicho....
    Dobra skoro już mogę się wysłowić. Rozdział jest.... Super zajebisty! Tak to chyba wystarczy, aby opisać ten rozdział. Błędów nie widzę. Więc albo ich nie ma, albo ja jestem ślepa. Stawiam na tą pierwszą wersję. No cóż co by tu jeszcze dodać? A dobra już wiem! Wendy naprawdę ma włosy o kolorze soczystych śliwek.... Dobra, siedziałam tak z kilka minut nad tym. Tak sobie, siedziałam i siedziałam. Jednak nie wyniosłam żadnych wniosków.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Proszę o zostawienie chociaż małego komentarza.
Dla Ciebie to zaledwie minutka, dla mnie to sprawdzenie czy moja praca nie idzie na marne. Lubię czytać wasze opinie nawet jeśli czasem mieszają mnie jako autorkę z błotem. Onegai :)

Szablon wykonała Domi L