Ciemność bez względu na powód swego istnienia, jest straszna i przerażająca.
Pochłania człowieka dokładnie, wykrzywia jego istnienie, rozrywa i niweczy.
Kto czuje się bezpieczny w absolutnej ciemności?
Kto wierzy w potrzebę istnienia ciemności?
W ciemności wszystko łatwo się wygina, przekręca, znika. I pustka będąca istotą ciemności wszystko pochłania.
Czuję się jakbym płynęła w morzu nicości. Nic nie mogę dotknąć, nic nie widzę.
To uczucie bycia lekkim niczym ptak na wietrze.. jeszcze kiedyś je spotkam?
Co jakiś czas słyszę przyjemne głosy o ciepłej barwie. Ktoś trzyma mnie za rękę i mówi do mnie.
Dlaczego nic nie widzę? Kim ja jestem i co to za głosy odbijające się echem od ścian nicości?
Chwila moment.. to głosy moich przyjaciół! A ja jestem Lucy Heartfilia i nigdy się nie poddam!
W jednym momencie wszystko sobie przypomniałam, czy to przez tę osobę trzymającą mnie za dłoń? A może to te piękne zdania które wypowiadał?
Z całych moich sił wyciągnęłam rękę ku białemu światłu.. chciałam wrócić..pragnęłam powrotu.
W ciągu zaledwie pstryknięcia palcami szybowałam ku górze. Jak niebiański anioł na skrzydłach kierowałam się do domu. Mojego kochanego domu, którym jest Fairy Tail... .
Ledwo ruszyłam prawą ręką i dotknęłam dłoni osoby, która trzymała mnie za drugą rękę.
Ktoś się wzdrygnął, a ja powoli otworzyłam oczy. Niestety dalej słyszałam tylko głuche dźwięki.
-Idź..po...szybko! Lucy...się...dziła! -Szósty zmysł podpowiedział mi, że to był głos mężczyzny.
Przyjemnie jest oswoić ciemność. Z chwilą, gdy zapala się światło, ciemność przestaje być naszym przyjacielem.. Srodze dotknięta rzuca nam wrogie spojrzenia.. Mimo otwartych oczu nie widziałam wyraźnie obrazów, tylko dziwne pofalowane linie.. jakby namalowany obraz. W takim razie artysta musiał mieć bardzo dziwny gust.. .
W każdym bądź razie, nadal nic nie widziałam i słyszałam tylko głuche dźwięki.
Chociaż mogłam się już ruszać, to nadal nie wstawałam z łóżka. Nie widziałam w tym żadnego sensu skoro i tak nie wiem gdzie pójdę, a może nawet się z kimś zderzę? Nie ja podziękuję.
Mijały sekundy, minuty, godziny, aż w końcu po dwóch dniach zaczęłam coś widzieć i słyszeć.
Rozmazany obraz zniknął z przed moich oczu, a pojawił się standardowy obraz moich przyjaciół.
Przy moim łóżku spała mała Wendy i Carla, Happy leżał na krześle i słodko chrapał, Naomi zasnęła oparta o ścianę. Nigdzie nie widziałam Natsu.. Powoli wstałam z łóżka tak aby ich nie obudzić i założyłam na siebie normalne ubrania za zasłonką. Długa czerwona bluza, krótkie czarne jeansowe spodenki oraz białe trampki. Włosy spięte w wysoką kitkę.. Jeszcze jedna rzecz mi pozostała, mianowicie wzięłam Wendy na ręce i położyłam ją na łóżku, dziewczyna przyodziana w zieloną sukienkę miała potwornie duże fioletowe worki pod oczami, to samo mogłam powiedzieć o małej siostrze Dragneela z którą zrobiłam dosłownie to samo co z Marvell. Happy i Carla smacznie sobie spali na krzesełku więc ich tam zostawiłam.
Kiedy otworzyłam drzwi od skrzydła leczniczego Wendy już musiałam uniknąć oberwania od krzesła i innych rzeczy które nie powinny latać. Pamiętając o wydarzeniach związanych z demoniczną kobietą z mrocznej gildii Black Blood, szybkim ruchem pokierowałam się do gabinetu Mistrza.
Chyba na mnie czekał ponieważ kiedy stałam przed drzwiami i zastanawiałam się czy je otworzyć, ten wykrzyczał abym weszła. Jak powiedział tak też zrobiłam.
-Usiądź Lucy.. -Powiedział spokojnie i skrzyżował swoje ręce na klatce piersiowej.
-Dziadku musimy porozmawiać o tej mrocznej gildii która mnie zaatakowała. -Odpowiedziałam stanowczo, na co Makarov najwyraźniej się zdziwił. Chyba nie przypuszczał, że będę cokolwiek z tego pamiętać. Kiwnął porozumiewawczo głową, a ja zaczęłam opowiadać.
-Dziewczyna która mnie zaatakowała powiedziała, że jest jednym z jedenastu demonów Black Blood. Użyła chyba magi błyskawic, przez co straciłam na jakiś czas wzrok i słuch.
Mówiła także o tym, że chciała nas ostrzec. Mamy podobno oddać im Naomi, ponieważ jest im do czegoś potrzebna. -Staruszek wsłuchał się w moją opowieść i tylko kiwał głową co jakiś czas. -Podobno Naomi jest demonem.. -Zakończyłam swoją wypowiedź, a ostatnie zdanie wzbudziło i starszego Dreya'ra poważny wzrok. Kazał mi odpoczywać i podziękował za informacje z którymi teraz pewnie dzieli się z Pierwszą Mistrzynią Mavis. Blondwłosą dziewczyną, która jest założycielką naszej gildii i nazywano ją Wróżkowym Strategiem. Jedyną rzeczą nad jaką się zastanawiałam był męski głos.. głos który słyszałam praktycznie cały czas. Nie zwracając uwagi na krzesła i inne rzeczy które nie powinny latać, po prostu wyszłam z gildii i pokierowałam się do domu.
Nie miałam co robić, a mistrz przecież kazał mi odpoczywać. Yatta! Mam okazję na znalezienie mojego prawdziwego ojca! Zaczęłam biec, a deszcz którego nawet nie zauważyłam odbijał się od mojej skóry i upadał na ziemię tworząc przezroczyste małe kałuże.
Magnolia to na prawdę piękne miasto, a rzadkością można spotkać tutaj deszcz.
Przeważnie, jest tutaj cały czas ciepło. Rosną śliczne kwiaty, stoi tutaj pełno sklepów wypełnionych akcesoriami po pach. Ludzie tu mieszkający są zawsze szczęśliwi i przyjaźnie do wszystkich nastawieni. Bądź co bądź zaczynałam coraz bardziej zazdrościć im tego szczęścia, które kiedyś mi pomagało. Westchnęłam i przyśpieszyłam kroku, a złote włosy w kitce skakały z każdym najmniejszym ruchem. Zbliżałam się do domu. Minęłam już miejsce tego potwornego ataku ze strony Seiry, jednej z jedenastki demonów.
Pokonaliśmy już Tartaros ponosząc ogromne straty, a co dopiero pokonanie Black Blood gdzie jest ich tylko o jednego mniej? Widać, że się z nami bawią. Nie podoba mi się to.
Dobiegłam do drzwi zdyszana, taka przebieżka dobrze mi zrobi. Właściwie to muszę dogadać się z Erzą, Mirą albo nawet Laxusem aby potrenowali ze mną. Nie chcę być taka słaba, że można mnie powalić po jednym ataku!
-Lucy jesteś żenująca, a na dodatek beksa która cały czas użala się nad sobą. Zamknij się w końcu i rób to co uważasz za słuszne. -Skarciłam się, w dość brutalny sposób. Już miałam się rozpłakać kiedy drzwi nagle się otwierając uderzyły we mnie z całą siłą, a ja upadłam na ziemię trzymając się za nos.
-Lucy?!-Tak to był Natsu, co on robił w moim mieszkaniu? I dlaczego do jasnej cholery zafundował mi niemiłe spotkanie z drzwiami?! -Nie wiesz, Gray. Co ty tutaj robisz? -Trzymając się za obolały nos powoli wstałam i spojrzałam się na chłopaka. On się zarumienił! Cholera to jest słodkie..
-Lucy baka!-Pokręciłam głową.
-No wiesz.. chciałem Ci przynieść jakieś słodycze i coś na przebranie. Mira mnie o to poprosiła.-Odpowiedział, różowowłosy. Oj Natsu wyczuwam kłamstwo. Zdziwiłam się ponieważ chłopak w drugiej ręce niósł błękitną jak morze małą torbę wypełnioną po brzegi. To miło z jego strony.
-A.arigatou Natsu, ale to chyba już nie będzie potrzebne. W końcu wróciłam i mam kilka dni wolnych. -Nie wiedziałam co powiedzieć, na prawdę. Idioto, musiałeś do tego doprowadzić.
-To może ja..-Kiedy chłopak chciał wyjść złapałam go szybko za rękę, którą miał wolną i lekko się rumieniąc odpowiedziałam.
-Możesz zostać... zrobię naleśniki.-Uśmiechnęłam się sama do siebie, niestety nie dojrzałam jego wyrazu twarzy. Salamander zgodził się i razem weszliśmy na górę.
Minęło kilka dni, od ostatnich mrocznych wydarzeń związanych z Demonami.
Właśnie dostaliśmy misję klasy "SS", na którą wybieraliśmy się ja, Natsu, Erza, Gray, Wendy, Naomi oraz była magini klasy S Mirajane Stratuss. Jak to mówią w grupie siła. Kiedy wychodziliśmy Juvia jak zwykle wykrzykiwała, że została rozdzielona z Fullbusterem zaś ten ją zignorował.
Będzie burza, takie.. przeczucie?
Nasza misja polegała na zinfiltrowaniu miejsca w którym znajduje się Black Blood.
Musieliśmy wsiąść w pociąg, niestety Natsu, Wendy i Naomi nie byli przez to chwilowo.. osiągalni?
-Wendy nie rzuciła na nich Troi?-Wyrwał nagle Gray. Chyba nikt z nas nie lubił tej chorej ciszy która była przed chwilą.
-Przepraszam.. nie.. nie mogłam...umm.-Mała Marvell wykończona siedziała na swoim miejscu powoli oddychając. Rodzeństwo Dragneel'ów obok niej, a ja, Gray, Erza i Mirajane obok siebie.
Mało miejsca jak na taką drużynę, ale nie było więcej wolnych miejsc w przedziale. Na domiar złego Scarlet wzięła swój "malutki" bagaż. Cztery godziny męczącej podróży minęło w zastraszająco szybkim tempie. Zabierając swoje bagaże kolejno wychodziliśmy z wagonu, najpierw oczywiście szkarłatnowłosa Erza przybrana w swoją "niezniszczalną" zbroję firmy Heart Kreuz, błękitną spódnicę oraz czarne buty. Za nią Mirajane ubrana w czarną suknię z białymi koronkami. Gray jak zwykle po drodze zgubił ubrania i został tylko w bokserkach. Wendy w zielonej sukience oraz Naomi w czarnej sukience siedziały na ziemi szybko oddychając. Natsu w swoim standardowym stroju czyli czarna kamizelka ze złotą obwódką, białe spodnie do kolan spięte paskiem wokół bioder, prócz łuskowatego szalika który dostał od Igneela nosi także ochraniacz na lewym nadgarstku i sandały.
W czasie kiedy płomyczek całował ziemię, wybraliśmy się do miasta na rozpoznanie.
Sentler było piękne, zupełnie jak Magnolia latem. Wszędzie roiło się od uradowanych dzieci, zwierząt a nawet od kwiatów. Podzieliliśmy się na dwie grupy. W pierwszej była Erza, Gray oraz Wendy, zaś w drugiej Natsu, Naomi, Mirajane i ja. Kiedy drużyna Erzy oddaliła się od nas, ruszyliśmy w stronę lasu. Bądźmy szczerzy, w mieście tak spokojnym może stać mroczna gildia składająca się z demonów? No właśnie, odpowiedź jest bardzo prosta.
Chodziliśmy po lesie przez kilkanaście godzin i nic nie znaleźliśmy, ale kiedy mieliśmy się wycofać naszym oczom ukazał się ogromny budynek z wyglądu przypominający zamek.
Około dziesięciu małych okienek, dwie duże wieżyczki, pusta fosa oraz wielkie brązowe drzwi.
Nie trzeba było długo czekać na ich otwarcie, same to zrobiły.
-Ten zamek nawiedzają duchy czy co?!-Wykrzyczał Dragneel odskakując na bok na jednej nodze, z rękoma w górze. -Nie zachowuj się jak dziecko, Natsu. Myślałam, że jesteś odważniejszy. -Pokręciłam głową z zawodu, wszyscy prócz Salamandra zaczęli się śmiać.
-Ja ci dam dziecko! Jestem bardzo odważny, zaraz zmiażdżę te wszystkie demony! -Smoczy Zabójca, aż płonął. Panie i panowie ma ktoś wodę na składzie? Trzeba ugasić tę zapałkę bo spali nam cały las!
-Na prawdę nas pokonasz? Jesteś żałosny. -Wysoka kobieta w czarnym płaszczu i białych jak śnieg włosach pojawiła się nagle przed nami. Natsu ruszył na nią z rozżarzoną pięścią ale chybił? Nie to ona zniknęła, tak jej magią jest Iluzja. Nasz Wróżkowy Strateg by się przydał.
-Mówiłeś, że nas pokonasz chłoptasiu. -Nagle znikając rozdzieliła nas od siebie, stworzyła iluzję z której nie da się wyjść. Miałam na myśli labirynt. Długie i wąskie korytarze nie mające końca, oblepione murem towarzyszyły każdemu mojemu przyjacielowi. Rozejrzałam się dookoła i nikogo nie zobaczyłam. Miałam rację, rozdzieliła nas. Wyjęłam klucz Panny i wymówiłam zaklęcie do jego otwarcia. -Otwórz się bramo dziewicy, Virgo! -Machałam kluczem przez kilka minut, no co jest do cholery?!
-Magia Gwiezdnej Energi tutaj nie zadziała. -Usłyszałam głos kobiety, siedział w mojej głowie. Rozumiem czytanie w myślach jest zabawne, zwłaszcza kiedy przegląda się nie te foldery co trzeba..
-Cholera!-Z wściekłości uderzyłam zamkniętą dłonią w podłogę i spowodowałam ogromy wybuch, kilka ścian rozleciało się to samo stało się z podłogami. Co do jasnej?!
-Aa już rozumiem! Elementarny Smoczy Zabójca tak? -Znowu ten sam kobiecy głos, ale chwila moment. Co?! Ja Smoczym Zabójcą, przecież to działka Wendy, Naomi, Natsu, Gajeela i Laxusa!
-Nie jestem Smoczym Zabójcą wariatko! Wyłaź z mojej głowy! -Uderzałam się w czaszkę ale to nic nie skutkowało, kobieta demon śmiała się tylko jak opętana. Ej koleżanko, może trochę popcornu co?
-Nie mów mi, że nie wiedziałaś. Muchy są bardzo zabawne, a skoro o popcornie mowa to poproszę. -Znowu ten szatański śmiech, nie no nie ręczę za siebie.
-Obejdzie się bez agresji, chociaż przy twojej mocy to chyba nie poskutkuje. -Odpowiedziała.
-Co masz namyśli? -Uspokojona, zapytałam dziewczynę.
-Ehh mam Ci tłumaczyć jak dziecku? A wyglądałaś na mądrą dziewczynę. -Jestem inteligentna, po prostu nie rozumiem jak to możliwe, że jestem Smoczym Zabójcą?
-No dobra. Czasami Magowie Gwiezdnej Energi dostają dodatkową moc i jest nią moc Elementarnego Smoczego Zabójcy. Podobno nikomu nie udało jej się opanować więc skończył marnie, każdy jej posiadacz. Polega ona na tym, że dany mag może zebrać swoją magiczną energię w każdej części ciała i dalej już chyba się domyślasz... -Uderza z impetem, ciekawa magia. W końcu czuję się w jakiś sposób silna, czas to wykorzystać.
-Zaczyna mi się to podobać. -Zbierając magię po raz kolejny uderzyłam w ścianę stojącą naprzeciw mnie i tak jak sądzicie, rozwaliłam ją na kawałeczki. Zmęczona usiadłam chwilę na ziemi, dziewczyna nic mi nie powiedziała że jeden cios zużywa tyle mocy.
Tymczasem u Natsu.
Obejrzałem się dookoła siebie, nikogo nie było. Jedyne co widziałem to ściany całe w mchu oraz popękane kafelki. Kilka razy musiałem się ich przytrzymać, przez dziwne wstrząsy. Pewnie inni teraz walczą, nie mogę być gorszy.
-Wyłaź, a obiecuję że szybko i boleśnie cię wykończę!-Wykrzyczałem, czułem w sobie tę moc. Siłę którą mogę wykorzystać aby obronić moich przyjaciół.
-Czekałam na to. -Przede mną pojawiła się wysoka czarno włosa kobieta w długiej czarnej sukni z czerwonymi plamami po szkarłatnej mazi. Jak ona miała zamiar z tym walczyć? Nie ważne.
Szybko rozpaliłem swoje pięści i z impetem rzuciłem się w jej stronę i zaatakowałem, ale ona jakimś cudem uniknęłam mojego ataku i szybko pojawiając się za mną zamachnęła się i kopnęła mną prosto na następną ścianę. Co za siła, nie myślałem że ona poruszając się w jakiejś szmatce będzie taka silna. Tym razem całe moje ciało zapłonęło. -Moete Kita Zo!
Ejejejejejejej :o
OdpowiedzUsuńLucy w roli Smoczego Zabójcy bardzo mi się podoba, to aż dziwne XD
Jeszcze ta siła. (Widać, że fanka Sakury i Tsunade).
Ale! Motyw mi się strasznie podoba, już sobie wyobrażam jak bije Natsu i Graya oj tak.
Podziwiam za tak dobrze napisany rozdział.
Chyba dwa dni temu dodałaś poprzedni i był krótki i w ogóle, a tutaj proszę.
Zaskoczyłaś mnie na prawdę :)
Chyba stanę się fanką tego bloga, bo widzę ile pracy w to wkładasz.
Kompozycja jest ok, mało błędów ortograficznych (co oczywiście mnie cieszy), a na dodatek pełno szczegółów. Nie piszesz czegoś typu : -Ubrała się w swój codzienny strój.
Ty wszystko opisujesz, mówiąc szczerze cieszy to moje oczy :)
Pozdrawiam, przesyłam dużo weny oraz czekam na następny rozdział.
Rozdział BOSKI <3
OdpowiedzUsuńTen opis na samym początku po prostu MISTRZOSTWO. Czytam te słowa, opisy i powiem krótko: TO jest o WIELE lepsze od opisów najsławniejszych i najbardziej znanych pisarzy jak np. C.J.Rowling czy kogokolwiek innego.
Samym początkiem podbiłaś moje serce, przez co dalsze czytanie było jedną z najlepszych rzeczy w świecie.
Jak pisałam dalsze czytanie to była rozkosz.
Do tego ten jak się na pewno nie ja domyślam miłosny watek pomiędzy wiadomą dwójką, taki owiany tajemnica i szczyptą niepewności.
Jak we wcześniejszych opowiadaniach kocham to, że nie piszesz ubrała się w normalny strój i tyle, tylko wszystko pięknie opisujesz dzięki czemu możemy idealnie się wczuć i wyobrazić to sobie jakbyśmy to wszystko widzieli i słyszeli na własne oczy i uszy.
Następnie to spotkanie i akcja z torbą, dobry pomysł :D
I znów misja, fajnie, że tym razem tak dużo osób bierze w niej udział, choć domyślam się ja ciężko jest kierować tyloma postaciami, jednak mimo wszystko genialnie dajesz sobie z tym radę.
W dodatku nowy Smoczy Zabójca LUCY. TO była NIESPODZINKA na miarę Mashimy xD Lucy poganiasz mistrza XD
Ale wracając super nowy wątek jej i tej całej mocy. Genialnie wykorzystany pomysł i powiem tak: Mimo, że wiedziałam o tym Smoczym Zabójcy to co zrobiłaś całkowicie mnie zaskoczyło, w najmniejszym nawet komórce myślowej nie wyobrażałam sobie, że można by tak zrobić.
Jak zawsze zresztą udowadniasz jak niesamowitą pisarką jesteś i na ile cię stać (a wiem, że stać Cię na tyle na ile prawie nikogo innego nigdy by nie było)
Powodzenia, weny, cierpliwości i SAMYCH MIŁYCH komentarzy <3
Dobra rozdzialik swietny dodalas troche chumoru i szczerze podoba mi sie to! Lucy biedaku co oni ci zrobili T^T łeeeeeeee! Dobra lece czytac dalej
OdpowiedzUsuńPizdrawiam i wene przesylam Lusia
Lucy smoczym zabójcą! Jej, zaskoczyłaś mnie tutaj.
OdpowiedzUsuńLaxus: Ta jasne....
O co tym razem chodzi?
Laxus: Przyznaj się, domyślałaś się tego prawda?
No.... Może.... Mniejsza i nie wtrącaj się!
Laxus: Chciałabyś...
Dobra po prostu go zignoruje... Rozdział, świetny. Ta siła, coś mi przypomina, ale nie wiem co....
Laxus: Może siłę Sakury?
Nie... A może jednak.... Kurde nie wiem! Mniejsza z tym.... Od jakiegoś czasu Lucy mnie irytuje w anime... Sama nie wiem czemu. U ciebie ona jest świetna. Nie irytuje mnie tak jak w anime. Dobra to tyle chciałam napisać.
Pozdrawiam.
Ps. Bardzo i to bardzo przepraszam cię za pana Dreyara, ale jak na razie będzie, że mną komentować. Potrwa to do dnia, w którym znajdę na niego haka.
Ciekawy tak, jak i poprzedni, który przed chwilą skończyłam czytać, jednak muszę Cię ochrzanić - delikatnie mówiąc - za błędy interpunkcyjne: często było tak, że dawałaś dwie kropki w jednym miejscu, brak przecinków, kropek, spacji czy myślników przez co musiałam dwa razy czytać jakąś wypowiedź, żeby zgadnąć czy Lucy mówi to do kogoś czy do siebie. :/ To mi najbardziej w tym wszystkim przeszkadzało, a jeżeli chodzi o nową moc Lucy to przereklamowane. Mimo, że sama to wprowadziłam to teraz co wejdę na bloga to Lucy jest smoczym zabójcą xD
OdpowiedzUsuńPrzesyłam wenę i pozdrawiam :*
~Natsuki
Wiedziałam, że to w końcu nadejdzie! ><
UsuńJestem dyslektyczką, ale nie mogę się tym zasłaniać więc przyjmuję wszystko na klatę! I bardzo dziękuję, jest mi niezmiernie miło że nadal czytasz te rozdziały <3
Tak się domyślałam, że Lucy jako smoczy zabójca jest przereklamowany, ale mogę jedynie zdradzić że ta niby nowiutka moc jest jedynie wstępem. Trza wykoksić Luśkę! (Oczywiście żartuję).
Szykuję, z nią coś specjalnego więc niedługo nie trzeba będzie patrzeć na Blondynę jako Smoczą Zabójczynię.
Jeszcze raz dziękuję, także ślę wenę jak i serdecznie pozdrawiam!
~Hina