wtorek, 10 maja 2016

Rozdział 29 "Magnolia w opałach"

NARRATOR

Trochę czasu zajęło, zanim blondynka opanowała podstawowe sztuczki Smoczego Zabójcy. Na razie kontrola magi w dłoniach i średniego zasięgu ryk. To było już coś, patrząc na jej poczynania które zaczęły się zaledwie trzy dni temu. Laxus do łatwych ludzi nie należał, ale kiedy dało mu się trochę ciepła i wykazywało chęci do dalszej pracy - można było osiągnąć całkiem sporo.

Lucy zyskała na prawdę dobrego przyjaciela, który z zapałem wysłuchiwał wszystkiego co mu opowiadała. Jak to na kobietę przystało jadaczka jej się nie zamykała przez kilka godzin, więc treningi trwały praktycznie od wczesnego ranka do późnej nocy - i tak ciągle.
Heartfilia była pełna energii, pierwszy raz od dawna chciało jej się żyć i to tak na prawdę. Nawet przy Dragneelu nie czuła się tak dobrze.
 Ohayoo  — Przetarła senne oczy i po chwili podniosła powieki lustrując każdy milimetr w swoim pokoju. Nikogo nie było, tak jak zawsze. Znowu się do tego przyzwyczaiła, nawet do braku Natsu u swego boku. Dziwnym trafem ani trochę jej to nie przeszkadzało, jednakże z każdym dniem czuła jeszcze większą pustkę w swoim małym, gołębim serduszku. Mięsień pulsował tak samo, pompował krew w ten sam sposób co zawsze, jednakże to nie było coś co zmieniło się w narzędziu poruszającym człowiekiem. To było w jej głowie, a dosłowniej psychice która wyniszczała się, samemu o tym nie wiedząc. Blondynka wstała, przeciągnęła się i biorąc standardowy strój czyli: czarną bluzę z kapturem, krótkie aczkolwiek obcisłe szare spodenki oraz białe trampki. Włosy tylko czesała. Nie miała czasu zająć się nimi, nie mogła nawet przyzwać Cancera który zrobiłby to raz a dobrze. Znowu straciła moc i jedyną możliwością, aby ją przywrócić było zamienienie się w gwiezdnego ducha. Kpina czyż nie? Zbyt okrutna opcja, aczkolwiek kusząca - po dłuższym namyśle.
 Ciekawe co robi Natsu..  Szepnęła dziewczyna wchodząc do łazienki. Ułożyła ubrania na mini stoliczku i wskoczyła do wanny, wcześniej zrzucając z siebie ubrania. Nie minęło pół godziny, a blondynka wyskoczyła szybko z wody tak samo jak wcześniej się do niej rzuciła.
Nie miała czasu na ceregiele! Tutaj ważyły się losy dalszej współpracy z Dreyar'em i udoskonaleniu swojej mocy! Ubrała się z prędkością światła i wyfrunęła z domu kierując się prosto w oblicze przyjaciela. 
Tymczasem w gildii panował istny chaos. Makarov razem z Mavis siedzieli w gabinecie sprzeczając się dosyć głośno, jak jeszcze nigdy wcześniej. Pierwsza usiadła na skórzanym fotelu i kręcąc się mruczała pod nosem jak to wpadli w kłopoty. Dreyar zaś, chodził w koło wydzierając się co niemiara. Nikt w gildii prócz nich, nie wiedział o co to wszystko. Po prostu ignorując fakt niespodziewanych kłopotów bawili się tak jak zawsze. 
 — Rany, uciszcie się proszę.  Wszystkich zdziwił tak zdruzgotany ton głosu różowowłosego. Zmartwiona Tytania razem z Grayem, który niedawno wrócił z misji od razu do niego pomknęli. Nikt nie wiedział czego się może spodziewać. Ostatnio, dość dużo przeszedł i on i Lucy. Wokół tej dwójki coraz częściej toczyły się różne walki, niesnaski, spory i co gorsza morderstwa. Najpierw zaczęło się od rozbudzenia kalejdoskopu uczuć, potem było porwanie blondynki, następnie walka z Zerefem o której wszyscy dowiedzieli się dopiero po fakcie. Następnie poronienie, powrót do gildii i wiele, wiele innych wydarzeń. Na dodatek każde z nich wpłynęło na fabułę w bardzo intensywnym znaczeniu.
 — Natsu, wszystko w porządku?  Spytała Erza, całkowicie zapominając o wcześniejszych sporach. Pod sercem wciąż trzymała wspomnienia łączące ją i chłopaka. Może zapomniał? Może ona za bardzo się otworzyła? Jedyną ważną rzeczą był fakt, że się zakochała. Zakochała się w chłopaku swojej najlepszej przyjaciółki.
 Wszystko jest w porządku, tylko sąsiedzi tak strasznie hałasowali że nie dali mi spać.   Powiedział na jednym wdechu by po chwilę wypuścić parę z ust. Zapomniał nawet swojego łuskowatego szalika z domu, a pod jego oczami widać było ogromne fioletowe spodki. Fullbuster przewrócił teatralnie oczami i rzucił się w ucieczkę przed natarczywym stalkerem - per Juvią.
 Znając ciebie, wyrwałbyś się z domu i zdemolował mieszkanie uciszając jego mieszkańców, a Mistrz musiałby pokryć koszty twojej wycieczki.  Streściła krótko Scarlet jakoś nie wierząc w wersję chłopaka. Ten tylko przewrócił teatralnie oczami i usiadł przy wolnym stoliku w rogu. Takie zachowanie wzbudzało lekkie zmartwienie wśród reszty członków gildii, ale i tak nie przejmowali się tym tak jak za pierwszym razem. Zapewne uważali, że Natsu jak to ma w naturze, pokłócił się z Heartfilią o błahostkę i teraz na tym cierpi. 
 — Ughh, jestem głooodny...  — Co prawda to prawda. Tsunami w jego brzuchu dobiegło do uszu każdego. Z ich perspektywy wyglądałoby to mniej więcej tak: Kłótnia z Lucy, kolejny głupi pomysł Dragneela, nie jedzenie przez kilka dni aby wzbudzić w niej litość i poczucie winy, a potem powrót do bycia najaranym, wiecznie cieszącym się z życia człowiekiem.
 Widzieliście Rou?  Shori wbiegła pomiędzy Scarlet, a Dragneela szybko jak błyskawica. Oboje spojrzeli na nią lekko nieogarniętym wzrokiem. Karmelo-włosa była zdyszana. Ścisnęła dłonie na udach i lekko się pochyliła łapiąc oddech.
 Coś się stało?  Spytał Natsu, wyczuwając od niej strach. Gdyby tak na nią spojrzeć to można by było nieźle się zszokować. Himemiya opuściła uszy, przygryzała wargę a na dodatek widać było że uroniła całkiem spory wodospad łez. Czyżby martwiła się o Rou? — pomyślała Erza.
 Przecież, Shunmuki wyruszył na misję dwa dni temu. Coś nie tak, Sho-chan?  Tytania pogłaskała dziewczynę po głowie, ale ta od razu zaniosła się szlochem. Wszyscy zebrani byli kompletnie skołowani. Natsu patrzył na nią jeszcze bardziej niezrozumiale, a Erza przestraszyła się.
Powiedziałam coś złego? -spytała samą siebie w myślach.
 Ch...chodzi o to, że dowiedziałam się od przyjaciela z rady o potwornych atakach w okolicy gildii Lamia Scale. Ponoć nikt nie przeżył.. Rou jest w tamtym rejonie, a ja nie chcę aby coś mu się stało!— Wykrzyczała na jednym wdechu, po chwili znikając za drzwiami do pokoju medycznego. 
Skoro coś takiego wydarzyło się w pobliżu Lamii, a nikt nie po... to o tym Mistrz i Pierwsza rozmawiają od kilku godzin! Szkarłatnowłosa wpadła na pomysł. W końcu udało jej się domyśleć, nad czym tak się głowią. Natychmiast skrzyżowała ręce na piersiach i przystawiła palec wskazujący do warg, ukazując minę myślicielki. Po kilku chwilach w jej głowie rozbrzmiała myśl. A co jeśli komuś coś się stało? A co jeśli... no właśnie. Wszystkie opcje były możliwe, a ich ilość przelatywała przez czerep dziewczyny w nieskazitelnie błyskawicznym tempie.

LUCY

Aktualnie jestem najszczęśliwszą dziewczyną na ziemi, dla której nie liczy się w tym momencie nic oprócz rośnięcia w siłę. Mogłabym teraz tańczyć, śpiewać.. ale muszę się spakować i powiadomić o tym moich przyjaciół i Natsu, dla którego robię to wszystko. 
Nastał wieczór, niebo okrył smolisty koc z milionami maluczkich prześwitów zwanych gwiazdami. Wiatr wiał dość mocno, ale nie za bardzo się tym przejęłam. Razem z Laxusem postanowiliśmy wyruszyć na Tenrou. Tam gdzie on sam szkolił swą moc przez kilka lat, a z racji tego że nasza magia jest bardzo podobna - to będzie idealne miejsce.
  Lucyyyy!  Rozległ się donośny huk, kiedy Levy wywaliła drzwi i rzuciła się na mnie z płaczem. Zmartwiłam się i od razu ją do siebie przytuliłam głaszcząc po włosach. Zachodziłam w głowę, co się mogło stać? 
 — Leviś, co się dzieje? Stało się coś?   Złapałam ją za pultynki i spojrzałam prosto w jej oczy, jakby chcąc czy też nie, wyczytać wszystko. Niestety to nie jest możliwe, nawet kiedy magia istnieje na świecie.
  Laxus-san powiedział, że wyjeżdżacie! Dlaczego nic mi nie powiedziałaś? Natsu nadal nic nie wie.. chciałam się jeszcze dowiedzieć czy ty coś do niego czujesz? Wiesz, spoufalasz się z nim w kilka dni. Spędzacie czas dwadzieścia cztery na siedem i o dziwo dogadujecie się jak mało kto! Lucy, zaczynam myśleć że coś do siebie czujecie!   Po wykrzyczeniu przez nią tylu złożonych zdań, zaśmiałam się nerwowo i odwróciłam wzrok. To prawda, że lubiłam Dreyara. Ba! Nawet bardzo. Stał mi się bliski, niczym najlepszy przyjaciel z dzieciństwa. Przy mnie nie zachowywał się jak arogancki dupek, za którego do tej pory go uważałam. Zdałam sobie sprawę, że jest na prawdę ciepłą i dobrze wychowaną osobą. Jestem bardzo zadowolona, że udało mi się z nim zaprzyjaźnić.
  Halo, Lu-chan jesteś tu czy odpłynęłaś do "Laxusolandii"?  Jak ja dobrze znałam ten zadziorny uśmieszek McGardeen! Ona coś knuła i jestem tego w stu procentach pewna, jak dwa razy dwa. Jeszcze ten cudzysłów, który wykonała paluszkami. Czy ona na prawdę sądzi, że mogłabym się zakochać w ukochanym Mirajane? Toż to nie do pomyślenia...! Cholera.
  Leviś, co ty sobie uroiłaś? Przecież, dobrze wiesz że kocham Natsu bardziej niż samą siebie, niż wszystkich na tym świecie razem wziętych!  Wymachiwałam rękoma na lewo i prawo, robiłam słodkie oczęta i udawałam rozmarzoną.
  Nie znam się na związkach, ale wiem że nie spędzając ze sobą czasu oddalacie się od siebie. Gajeel rozmawiał ostatnio z Natsu i muszę ci powiedzieć, że strasznie za tobą tęskni. Z tego co wiem, od kilku dni się nie widzieliście.   Powiedziała unosząc głowę triumfalnie. Mimo wszystko miała całkowitą rację. Niemniej jednak, zdziwiłam się że RedFox mógł zmartwić się jego stanem. Zawsze darli koty i bez przerwy. McGardeen stuknęła mnie łokciem w bok, a ja tylko przewróciłam teatralnie oczami i wyjęłam różowy plecak spod łóżka. Westchnęłam podirytowana i tupiąc nogą zrzuciłam kilka kartek mojej powieści ale kompletnie to zignorowałam. Moja przyjaciółka miała rację. Bardzo kocham Natsu ale to co ostatnio się dzieje pomiędzy nami... a raczej KOMPLETNIE NIC, działa na nasz związek jak siekiera na kurę.
  Leviś, ja na prawdę kocham Natsu całym swoim sercem, ale wiem że masz rację i chcę to naprawić! Ale zrozum mnie, chcę stać się silniejsza aby móc chronić każdego na kim mi zależy. Nie chcę polegać na wszystkich, mimo że to na prawdę wspaniałe, chcę sama wszystkiego dokonać!   W kącikach oczu pojawiły się łzy, ale szybko je wytarłam. Jestem zrozpaczona tą całą sytuacją.
  Z tego co zrozumiałam to, nie kochasz już mojego brata i czujesz coś do Laxusa-dono. Na dodatek planujesz wyruszyć z nim w długą podróż.   Ni stąd ni zowąd Naomi pojawiła się w oknie, zupełnie jak Dragneel miała to w zwyczaju. Miałam mętlik w głowie i nie wiedziałam co począć, na dodatek Leviś patrzyła na mnie jak na wariatkę. Złapałam się za głowę, próbowałam wszystko wyjaśnić ale mój plan spalił na panewce kiedy nic nie mogło wyjść z moich ust. Ostatecznie, wyszło na to że usiadłam na łóżku po raz enty i patrzyłam na dziewczyny wzrokiem zbitego psa.
  — Powinnaś mu o tym powiedzieć, bo jeśli nie to ja to zrobię. — Dragneel patrzyła na mnie poważnym wzrokiem, jakby to była sprawa życia i śmierci. W sumie, to prawda. Jeśli mu tego nie powiem ona mnie zabije samemu to robiąc. Moją dramaturgię przerwał spokojny głos właścicielki bata.
  Lucy, nie możecie się tak krzywdzić. Słyszałam wszystko od Erzy jak wygląda sprawa. Wiem, że ten rok przez który go nie było był dla ciebie bardzo trudny. Pamiętaj, że mimo wszystko będę cię wspierać.  Obie wtuliły się w moje ramiona, a ja po raz pierwszy w tym tygodniu byłam rozklejonym szczęśliwym dzieckiem. Zdałam sobie sprawę, że nigdy nie mogę zwątpić w naszą przyjaźń i więź łączącą mnie i Natsu trzeba naprawić. I to możliwie jak najszybciej.
  Dziewczyny, gdzie on jest? Muszę z nim jak najszybciej porozmawiać!   Wyrwałam się nagle i wskoczyłam na parapet cała rozmazana. Właściwie to wyglądałam jak bezdomna wyciągnięta z kartonu, walającego się pod mostem. Zarzuciłam na siebie jeszcze różową bluzę z zamkiem i po odpowiedzi przyjaciółek ruszyłam do gildii niczym struś pędziwiatr, mknąc poprzez most i schody, przez blask księżyca prosto do ukochanego któremu musiałam wyznać najgorszą... prawdę?


NATSU

Siedziałem tak przy stoliku i wgapiałem bezmyślnie wzrok w ścianę naprzeciwko. Byłem tak zmęczony, że najchętniej wskoczyłbym teraz do łóżka i przytulił się do Lucy, ale nie chcę jej przeszkadzać. Nie rozmawialiśmy od kilku dni i bardzo mi tego brakuje. Czasem chciałbym aby było tak jak dawniej. Nigdy nie powinienem jej wyznawać swoich uczuć, wyruszać na roczny trening i na dodatek.. nie powinienem był nawet myśleć o czymś takim jak miłość. 
To nie dla mnie, nie jestem jakąś Kleiną aby afiszować się w związku. Uderzyłem pięścią w stół i tak po prostu wyszedłem z gildii zamykając za sobą drzwi. Z chęcią poprosiłbym Happy'ego o podwózkę do chatki, ale mały sam odsypia zarwaną noc. 
Włożyłem dłonie do kieszeni i zaciągnąłem się świeżym, zimnym powietrzem. Wieczór pełną gębą nie ma co. Uśmiechnąłem się leciuteńko i ruszyłem powoli w stronę domu. Nie śpieszyłem się nigdzie, miałem sporo czasu aby wszystko przemyśleć.
Nie zdążyło minąć nawet pięć minut, kiedy do moich uszu dobiegł krzyk Lucy. Przetarłem oczy i zobaczyłem ją, rozpędzoną niczym pendolino - na dodatek kurzyło się za nią jak za pędziwiatrem. Rozejrzałem się na boki szukając dobrego miejsca na unik, ale po chwili otrząsnąłem się i stanąłem czekając na nią. Wyhamowała kilka centymetrów od mojej twarzy.
Spojrzałem na nią spokojnie, wyglądała uroczo. Kilka kosmyków jej blond włosów opadło na twarz, więc od razu je poprawiłem, chowając za ucho. Była zmęczona i trochę mokra od potu, jej usta były wygięte a dodatkowo w oczach odbijało się światło księżyca.
  Natsu?  Szepnęła. Dopiero po chwili zorientowałem się, że jej delikatne dłonie objęły moje policzki. Jak nic wyglądałem na idiotę. Stałem tak przez dobrą chwilkę, by po chwili wrócić na ziemię. Zdjąłem jej dłonie łącząc nasze palce i wyszło na to że jedynie trzymaliśmy się za ręce wgapieni w oczy osoby naprzeciwko.
  Musimy porozmawiać, Lucy.   Zdołałem jedynie tyle z siebie wydusić, przed odwróceniem głowy w inną stronę. Moje uczucie nigdy się nie wypaliło, ale wiem że to co teraz z siebie wydusi będzie koszmarnym ciosem w serce. Czułem to, tak mocno jak jeszcze nigdy dotąd.



***

Nadszedł czas na nudne tłumaczenia i przepraszanie, ale jak tu nie przepraszać jak do cholery nie dodawało się rozdziału przez dwa miesiące! Nie sądziłam, że to się tak przedłuży, myślałam że to raczej miesiąc max i wszystko wraca do normy. Proszę, jakież zaskoczenie.
Nie miałam weny, chęci, czasu.. byłam zbyt skupiona na rozbudowywaniu i promowaniu mojego bloga o Naruto. Przepraszam, wszystkich z całego serca i obiecuję że to się już więcej nie powtórzy! To taki kosmos.. pisałam i pisałam, normalnie końca nie widać. Wstawiam do bloggera i co widzę? Na podglądzie wygląda to tak krótko, że idzie dostać depresji. Obiecuję wam, że następny rozdział już w czerwcu. Postaram się na dzień dziecka! ♥ 


Wasza kochana, Otsutsuki Kaguya.

3 komentarze:

  1. Rozdział świetny, a swoją drogą mam nadzieję że nie zrobisz LaLu... (wolę NaLu...)
    Btw, świetnie piszesz...
    Pozdrawiam i życzę weny,
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie jestem fanką Nalu dlatego nie mam nic przeciwko przeciekom Lalu. Może to wredne ale chciałabym zobaczyc zmianę Lusi w gwiezdnego ducha. Było by to całkiem oryginalne zagranie. I jeszcze tak się odniosę do tego i wcześniejszych rozdzialow... Lubię Nerze ale znacznie bardziej kocham Jerzę. Po raz pierwszy też widzę Ercię kochającą się w Natsu kiedy ten jest chłopakiem Lucy.

    Jeśli chcesz wpadnij też na mojego blogaska o FT - http://fairy-tail-eien-no-senso.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak szczerze przyznam, że NaLu jest mi obojętne i to od dłuższego czasu a o Lalu nawet nie pomyślałam.
      Pominę tą zmianę, bo narobię pewnie jakiś spojlerów.
      Nerza... fuj. Jerza... znośna .-.
      Nah, w końcu udało mi się kogoś zaskoczyć <3
      Na pewno wpadnę.

      Usuń

Proszę o zostawienie chociaż małego komentarza.
Dla Ciebie to zaledwie minutka, dla mnie to sprawdzenie czy moja praca nie idzie na marne. Lubię czytać wasze opinie nawet jeśli czasem mieszają mnie jako autorkę z błotem. Onegai :)

Szablon wykonała Domi L