sobota, 4 lipca 2015

Rozdział 9 " Wyruszam w Podróż "

Można powiedzieć, że ten pocałunek zmienił wszystko co do tej pory odczuwaliśmy. Ale co dalej?
Chyba lepiej będzie jeśli o tym zapomnimy prawda? -Idiotko, co ty sobie wyobrażasz! Nie wybrzydzaj mi tu teraz! -Po raz kolejny musiałam przyznać rację mojej drugiej osobowości. Ale nie chciałam zniszczyć naszej przyjaźni, wszystkiego co razem przeżyliśmy. Ja już postanowiłam.
Szybko wstając z miejsca po prostu uciekłam w stronę domu, nawet się nie odwróciłam aby zobaczyć jak bardzo zaskoczony, a za razem zawiedziony jest. Jedyną rzeczą którą mógł ujrzeć były krystaliczne łzy, które w odbijającym się świetle słońca przypominały małe kryształki.
-Lucy, poczekaj! -Po usłyszeniu jego głosu po raz kolejny przyśpieszyłam, wiedziałam że jeśli za mną pobiegnie to prędzej czy później mnie dogoni. Dobrze, że nie było tutaj Happy'ego ponieważ z jego zdolnością exceeda dogoniłby mnie jeszcze szybciej.
-Przepraszam, Natsu..-Tylko to mogłam teraz wydukać, nawet jeśli wiedziałam że moim zdaniem robię dobrze to czułam ten okropny ból w piersi. Potworne uczucie.
Najszybciej jak tylko mogłam dobiegłam do domu, który wynajmowałam od pani Spetto i szybkim ruchem zatrzasnęłam drzwi. Długi, a za razem wąski strumień łez wypływał z niewiarygodnie szybką prędkością z moich oczu, więc jedyną rzeczą jaką mogłam zrobić to wytrzeć je chusteczką.
Powoli weszłam do pokoju i zamknęłam okno, tak aby być do końca pewną że nie będę miała już dzisiaj gości. Odetchnęłam z ulgą i biorąc swoją pidżamę w złote klucze weszłam do łazienki aby nalać wodę do wanny. Po chwili zanurzyłam się w gorącej wodzie i dałam się ponieść myślom.
Ten pocałunek wszystko zmienił. Wszystko, dosłownie. Nie znajdę określenia na to jak teraz się czuję, jestem szczęśliwa, zła, a nawet smutna. Wszystkie emocje połączone w jedno dawały mi popalić, nigdy wcześniej się tak nie czułam. Byłam zła na siebie, że tak szybko uciekłam od chłopaka, a za razem cieszyłam się z tego wydarzenia. Smutna ponieważ wszystko co do tej pory było, nasza przyjaźń może zniknąć a tego nie chcę. Postanowiłam co zrobię bez wtrącania się mojego drugiego sumienia. Chciałam też z kimś pogadać, więc po krótkiej kąpieli ubrałam się w podobną sukienkę, tyle że tym razem była ona koloru światła słonecznego. Rozczesałam włosy, a kiedy miałam zbierać się do wyjścia, przypomniałam sobie że jest prawie szósta rano! O tej porze, pewnie wszyscy jeszcze śpią. -Jesteś idiotką Lucy! Dlaczego odtrącasz swoje uczucia?! -Wykrzykiwał głos wewnątrz mnie, ale nie słuchałam go. Wiedziałam co powinnam zrobić i tego muszę się teraz trzymać. Nie miałam dokładnie co robić więc postanowiłam odwiedzić mój stary dom i poszukać jakiś informacji o moim ojcu, tylko po to aby oderwać się od tej całej sytuacji. Wzięłam do rąk małą czarną torebkę i włożyłam do niej pieniądze na pociąg. W ciągu piętnastu minut zdążyłam się zebrać i dojść do stacji gdzie już czekał na mnie pociąg. Wchodząc do pociągu od razu zaczęłam szukać wolnego miejsca, znalazłam je dosyć szybko ponieważ w jednym z wagonów nikogo nie było. Szybko usiadłam na swoje miejsce i opierając łokieć o parapet zaczęłam podziwiać widoki.
Niestety kiedy pociąg ruszył poczułam, że jest mi strasznie niedobrze. Nagłe zawroty głowy, a na dodatek wykończony organizm spowodował, że w mgnieniu oka leżałam na siedzeniu opłakując swój stan. Czyli to tak zawsze czuł się Natsu podczas podróży pociągiem?

~Natsu                                              
Uciekła. Coś zrobiłem źle? Nie mam pojęcia, wiem jedno.. kocham ją i nie pozwolę aby stała się jej krzywda. Próbowałem za nią biec, ale w bardzo szybkim tempie zniknęła z moich oczu.
Wyczuwałem jej zapach.. jedyne co mogłem ujrzeć to krystaliczne łzy.. jej łzy.
Lecz dlaczego płakała? Dlaczego była smutna? Jestem pewien swoich uczuć, muszę jej wyznać prawdę. Muszę jej to powiedzieć. Zbierając się na odwagę ruszyłem w stronę domu złotowłosej księżniczki i z całej siły przyśpieszyłem kroku.. dlaczego się śpieszyłem?
                                                           ***
Siedziałem, a raczej wylegiwałem się na swoim hamaku w samych spodniach i szaliku. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić, byłem zmęczony. Chyba powinienem był się wcześniej przespać.
Nagle zamykając oczy usłyszałem krzyk mieszkańców Magnolii, więc w oka mgnieniu wybiegłem z domu a tam ujrzałem Acnologię. Ten potwór zaczął dobierać się do naszego miasta! W biegu założyłem szalik od mojego przybranego ojca Igneela i przyśpieszając kroku ruszyłem na smoka, który niszczył wszystko na swojej drodze. Biegnąc tak widziałem ludzi opłakujących swoich bliskich, ludzi wykrwawiających się i tych błagających o ratunek, ludzi którzy leżeli przykryci gruzami od jakiegoś budynku oraz innych którzy ciągnąc swoje dzieci za ręce biegli w stronę wyjścia z Magnolii licząc na to, że ich ucieczka się powiedzie. Okropny widok na zawsze pozostanie w mojej pamięci, ale jak się tu znalazłem? Uszczypnąłem się, to nie był sen. Podbiegłem do ogromnego czarnoniebieskiego smoka jak noc i wykrzyczałem: -Ty dupku!-Jakby jeszcze go to obchodziło.. w każdym bądź razie smok zaryczał straszliwie i zdmuchnął mnie kilka kilometrów od niego. Super, znów muszę biegać.
Ale co to, co to za boskie światło! Podbiegając po raz enty do miejsca w którym stała Acnologia, ujrzałem moich przyjaciół... oni wszyscy.. płakali? Krzyczeli coś niezrozumianego, a mi powoli obraz się rozmazywał. Jeżeli to była wizja przyszłości to musiałem jeszcze chwilę tutaj pozostać aby dowiedzieć się trochę więcej. Usłyszałem głos Tytani, który się łamał, a jej oczy zaszkliły się całkowicie. -Lucy nie rób tego! Zginiesz! -Chwila, moment Lucy?! Wyciągając się z amoku, doprowadziłem mój rozmazany obraz do porządku i spojrzałem tam gdzie patrzyli wszyscy, a mianowicie na młodą złotowłosą dziewczynę, która mając piękne srebrne skrzydła w długiej białej sukni stała na wysokim budynku z rękoma wystawionymi ku smokowi. Ten potwór mimo używania całej swojej mocy nie był w stanie jej zdmuchnąć...nawet odrobinkę ją skrzywdzić. Dlaczego? Dlatego iż używała zaklęcia, które jak wspomniała Erza ma ją zabić? Wystawiła ręce jeszcze dalej i z wiązką niebieskiego światła zaatakowała smoka, który w ułamku sekundy został powalony, a ona sama upadła na ziemię, jak anioł wyrzucony z nieba. Bez wahania milcząc, podbiegłem do dziewczyny ale to co zobaczyłem przebiło moje najśmielsze oczekiwania... 
Obudziłem się na podłodze z miną jakby ktoś właśnie zabrał mi moje ukochane danie, a było ich wiele. -Co to kurwa za sen?!-Wykrzyczałem to, siadając po turecku i łapiąc się za moją jakże mało inteligentną, a na dodatek świecącą pustkami głowę. Próbowałem sobie wszystko przypomnieć co się stało... Lucy się poświęciła? Erza płakała? Acnologia próbowała zniszczyć Magnolię?  
Nic z tego nie rozumiem, głowa boli straszliwie, a nogi się pode mną uginają pomimo tego iż siedzę.
Wstałem i poprawiłem swoją fryzurę jedynie przeczesaniem ją moją dłonią, o ile to w ogóle można nazwać czesaniem. (spokojnie stać go na szczotkę).
Zastanawiałem się o co może chodzić w tym śnie, pewnie większość moich przyjaciół już by się domyśliła, ale co ja na to poradzę? Nie jestem inteligentnym mężczyzną i wcale się z tym nie ukrywam. -Braciszku, coś się stało? -Nagle do domku weszła Naomi z niebieskim exceedem na rękach, kiedy go zobaczyłem domyśliłem się że właśnie zasnął. -No wiesz..miałem tak jakby wizję.-Odpowiedziałem łapiąc się ręką za tył głowy, na co dziewczynka usiadła od razu na kanapie i "włączyła się" na wszelakie ciekawe informacje dotyczące mojego snu. W ciągu ponad dwudziestu minut opowiedziałem jej o całej sytuacji, a ta patrząc na mnie wzrokiem jak na wariata odetchnęła i powiedziała: -Nie jesteś jedyną osobą która tego nie rozumie, załapałam jedynie tyle że pani Lucy grozi ogromne niebezpieczeństwo w przyszłości. Trzeba coś z tym zrobić. -Mała krwistowłosa dziewczynka ze swoim firmowym uśmiechem odłożyła kotka na hamak i poszła najwyraźniej do kuchni aby coś upichcić. Po czym poznałem? Po przepięknych zapachach które pojawiły się po chwili. -Co gotujesz?-Ustałem za nią, a ta tylko się uśmiechnęła i mi odpowiedziała.
-Ramen, ale ty nie dostaniesz! -No i w ten oto sposób dostałem gorącą łyżką po głowie. Chwila, moment! Czy ona powiedziała, że nie dostanę ramenu?!
-Jak to nie dostanę?! -Zrobiłem smutną minę i próbowałem piszczeć jak Happy kiedy chce rybkę, coś mi chyba nie wyszło. Jak bym kurde tego nie wiedział.
-Musisz o tym porozmawiać z Lucy..-Od razu posmutniałem, jeszcze gdybym mógł z nią porozmawiać to pewnie teraz pobiegłbym do jej domu, wyważył okno albo te jak one się nazywają.. no tak! Drzwi! I zacząłbym opowiadać, ale w tej chwili jest to niemożliwe. Naomi to zauważyła.
-Znowu się posprzeczaliście? Kłócicie się jak stare małżeństwo. -Zaśmiała się, też to zrobiłem lecz bez celu. Podobała mi się ta wizja, ale ona chyba tego nie czuje.. w końcu uciekła i nie odzywa się do mnie. -Prawdę mówiąc, to się pocałowaliśmy a ona uciekła.-Odpowiedziałem po czym rzuciłem się na kanapę jak jakiś stary leń i włączyłem małą lakrymę w której leciały jakieś filmy. Tak Natsu, złap za miskę lodów i objedz się nimi do syta. -Pocałowaliście?!-Kiedy usłyszałem jak moja młodsza siostra gada do siebie "jest", "nareszcie" i cieszy się jak oszalała zrozumiałem, że nam kibicowała.
-Tia.. może mam opowiedzieć szczegóły?- Spojrzałem w jej stronę, a ta zarumieniła się. Dobrze wiedziałem, że jeszcze nigdy się nie całowała. W końcu kiedyś podsłuchałem jak rozmawiała o tym z małą Wendy. Czasem wyostrzony słuch się przydaje.
-Nie..nie..nie.. ja wiem jak się całować!Czego ty ode mnie chcesz?!-Wykrzywiała z jak zwykle słodkim, a zarazem śmiesznym wyrazem twarzy. Rozwaliło mnie to totalnie więc upadłem na ziemię i zacząłem śmiać się jak opętany, nie trwało to jednak długo. Moja młodsza siostra wykorzystała ten moment i po raz kolejny uderzyła mnie gorącą łyżką.
-Czy moje włosy wyglądają jak makaron?!-Wypaliłem.
-Raczej jakby przeszło przez nie tornado!-Odpowiedziała, w wojowniczej pozie i minie z rozżarzoną chochlą w ręku.
-Ej! Odłóż to! Ja nie chcę znowu oberwać! -Wykrzyczałem, chowając się za poduszką. Ta jednak została zniszczona przez palącą się rękę małej dziewczynki.
-Dom nam spalisz! -Tak mała Nao mieszkała u mnie już od jakiegoś czasu, mogłem z nią spędzać więcej czasu, a ona na dodatek miała talent kulinarny dzięki czemu nie musiałem już kupować jedzenia z puszek. Młoda dziewczynka zgasiła swoją dłoń i przystąpiła do gotowania obiadu. Ja zaś zacząłem się zastanawiać nad wyjazdem.

~Lucy
Po ponad dwóch godzinach męczarni dotarłam do grodu Heartfiliów, stał jak stał. Dom się nie rozlatywał, a nawet ściany się nie kruszyły. W końcu nikt o niego nie dbał, a ona sam stał pusty od ponad 9 lat, czy coś koło tego. Złapałam za ramiączko torebki i w ciągu dziesięciu minut znalazłam się przy pomniku mojej matki. Był tak samo piękny jak ona kiedy jeszcze żyła...szkoda, że odeszła ode mnie wtedy kiedy potrzebowałam jej ciepła najbardziej. Nawet się nie spostrzegłam, iż słone łzy wylewały się z moich oczu. To pewnie przez te piękne wspomnienia, ehh.
Powoli weszłam do domu i zamykając za sobą drzwi pokierowałam się do sypialni mojej matki.
Otworzyłam pokój i zobaczyłam ogromne, pięknie zdobione, stare drewniane łoże.
W prawym rogu pokoju stał niewielki portret... mnie? Zostawiając torebkę na ziemi podbiegłam do obrazu i szybko otarłam go z pajęczyn oraz kurzu. Był piękny, ale nie pamiętam kiedy go namalowano. Wyglądałam jak mimoza, na tle jakiegoś starego zamku. Pięknie zdobiona suknia, oraz ślicznie spięte włosy. Wyjęłam chusteczkę z kieszeni i przetarłam go z tyłu.. po chwili coś zabrzęczało. Ale co? Odwróciłam portret, a moim oczom ukazały się dwa czarne klucze.
Na jednym z nich była różowa korona i kilka gwiazdek, zaś na drugim mały smok którego ogon oplatał cały klucz. Dziwne, że nikt tego nie zauważył. Wzięłam je do ręki, skoro je znalazłam to są moje prawda? Ale co one tutaj robią.. i na dodatek one nie są zodiakalne ani srebrne.. czyli muszą być tak silne jak Opiuhus* prawda? Wymówiłam dane zaklęcie, a przede mną ukazała się postać kobiety w długich złotych włosach oraz w białej ślubnej sukni. Jej światło było tak jasne, że musiałam zasłonić ręką oczy. -Witaj Lucy. -Ten głos.. to głos mojej matki! Mojej ukochanej matki, którą straciłam dawno temu! Ale jak to możliwe?! Odrzuciłam rękę w bok i rzuciłam się na postać mojej matki. Chciałam ją przytulić.. a nawet nie spostrzegłam się kiedy łzy po raz kolejny opuszczały moje oczy. -Nie płacz Lusiu, jestem tu bo mam Ci coś ważnego do powiedzenia. -Powiedziała moja matka, głaszcząc mnie po głowie z przyjaznym uśmiechem.
-Coś ważnego? -Odkleiłam się od matki i stanęłam przed nią z miną "mów, słucham cię".
-W przyszłości tak jak ja staniesz przed trudnym wyborem. Wtedy weź ten klucz i użyj go.
Mnie już więcej nie spotkasz.. ten klucz pozostanie pusty. Bez żadnego ducha, po prostu mniej go przy sobie. A kiedy już staniesz przed wyborem życia, a śmierci... i jeśli wybierzesz śmierć to użyj go i twoje ciało zostanie zmienione w gwiezdnego ducha. Tylko pamiętaj, nie używaj go w innej sytuacji.. kocham Cię córeczko. -Po tak długim opowiadaniu, moja kochana matka zniknęła w złotym pyle i mimo kolejnych przywoływań jej ducha nadal się nie pojawiała. Rozpłakałam się jak dziecko.
Poczułam się samotna.. w oka mgnieniu przypomniałam sobie pocałunek rozgrzanego Dragneela w tak zimną noc i od razu się zarumieniłam. -Lucy..Lucy ty idiotko! Wyznaj mu swoje uczucia!-Po raz drugi w swoim życiu posłuchałam dobrej rady mojego drugiego sumienia i zabierając kluczę oraz torebkę ruszyłam na najbliższy pociąg do Magnolii. Nogi trzęsły mi się niesamowicie, a ja sama czułam potworne motylki w brzuchu. W ciągu dwóch godzin z nadwyżką trafiłam do Magnolii i wybiegając z pociągu jak szalona pokierowałam się do domu ognistego chłopaka. Niestety nie zastałam go ale dowiedziałam się od jego siostry, że poszedł do gildii z  pilną wiadomością.
W te pędy pobiegłam do gildii tak szybko, że aż się za mną kurzyło i wyważyłam drzwi kopnięciem krzycząc "Tadaima!" . Niestety kiedy zauważyłam smutne miny Tytani, Juvi, Graya oraz Mirajane zdałam sobie sprawę że coś się stało. Zapytałam się o to Erzy, ale ta tylko dała mi list którego adresatem był Salamander i odeszła ode mnie. Otworzyłam go i zaczęłam czytać.
" Cześć Lucy, tutaj Natsu jak już pewnie się domyśliłaś.
Chciałem Ci coś powiedzieć, ale nie mogłem już dłużej czekać aż się do mnie odezwiesz więc napisałem list i kazałem Ci go przekazać. 
Chcę abyś wiedziała, że Cię kocham. Kocham Cię z całego serca i to już od dawna, ale nie wiedziałem jak Ci to powiedzieć. Napisałem ten list żebyś wiedziała też, iż wyjeżdżam.
Jeszcze nie wiem kiedy wrócę, ale zrobię to wtedy kiedy będę gotowy. 
Będę trenować swoje umiejętności aby móc Cię chronić. Na razie pozostawiam twoje bezpieczeństwo tej porno gwieździe, Erzie, Mirajane oraz Juvii. 
Wrócę nim się obejrzysz.

                                                                                     ~ Natsu Dragneel.
Nie wierzę! On odszedł? To wszystko moja wina! Dlaczego wtedy uciekłam?! Dlaczego byłam taka głupia?! Załamałam się... na tyle poważnie aby popaść w depresję, z której już się nie podniosłam przez kilka miesięcy. Zostałam sama..obiecuję że będę na Ciebie czekać Natsu.
***Minął Rok*.

5 komentarzy:

  1. Moja Lulu <3
    Jak tu cię nie kochać? No NIE da się :)
    Wielkie Arigato <3 I będę tęsknić BARDZO <3 Zrobię co się da, poruszę piekło ale kontakt zostanie :3
    A co do BOSKIEGO rozdziału :)
    Jaki on smutny (3/4 rozdziału w płaczu) Tylko ty tak umiesz :)
    Ta ucieczka, emocje po prostu WOW. Jak zawsze kocham te emocje to i tym razem oddałaś je idealnie
    Ta pustka, zmieszanie, to wszystko tak idealnie oddane jakbyśmy sami to przeżywali
    Uczucia i myśli obojga to po prostu nie wiem jak określić
    Poza tym NaLu *gwiazdki i serca w oczach* Ukochany paring
    Kolejna rzecz: TEN sen
    WOW to jest coś, NIESAMOWITY POMSYŁ I NIESAMOWITE WYKONANIE!!! <3
    Potem ta scena z matką i takie CO!?
    Kto jak kto ale nikt nie zaskakuje tak jak TY!
    Ta scena z siostrą, kto nie lubi Naomi po tej scenie jest dziwny :P
    Bitwa myśli, sumień, super
    I ten list na koniec, tym złamałaś moje serce poświęcone Nalu
    Jeszcze to rok później
    Jak kocham każdy twój rozdział napisany przez ciebie to ten jak na razie jest najsmutniejszy ze wszystkich, on złamał mi serce
    Ale jak zawsze wyjdziesz z tego zwycięsko mam racje? Pewnie ze tak
    Powodzenia w dalszym pisaniu
    Będę z tobą duchem w każdej chwili i postaram się zrobić wszystko by móc czytac nowe rozdziały z pierwszej ręki <3
    DUUUUUŻO WENY, POMYSŁÓW, ODWAGI (wiesz czemu będę TESKNIĆ!

    PS.Wszystko się uda dlatego nie martw się kochana

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta Która Nienawidzi Głupich Blogów5 lipca 2015 07:00

    Wow na prawdę zaskoczyłaś mnie przy tym rozdziale.
    Mimo, iż domyślałam się że Natsu odejdzie to nie sądziłam, że w taki sposób.
    Sądziłam raczej, że odejdzie szukać Igneela, tak jak to zawsze jest na innych blogach.
    Lecz po raz kolejny pokazałaś, że się wyróżniasz i nie jesteś jak inni.
    Za co masz ode mnie gratulacje i oklaski.
    Spodobał mi się również nowy wygląd bloga. W końcu wygląda hmm normalnie? XD
    Tą sytuacją z Naomi podbiłaś moje serce <3 Gdyby na prawdę istniała jako postać w mandze Mashimy to stałaby się moją drugą ulubioną postacią.
    Powracając do rozdziału. Bardzo mi się podobał i powiem szczerze, że nie mam pojęcia jak dalej go skomentować. Po prostu przesyłam wenę jak i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział bardzo fajny :D
    Po pierwsze, chce cię przeprosić, że nie skomentowałam poprzednich rozdziałów ;-; Jeszcze raz przepraszam :D
    Wracając do rozdziału...Podobał mi się ona bardzo, taki fajny, oraz smutny ;)
    Ta wizja Natsu, była fajna *-*
    Szkoda, że nasz Smoczy Zabójca wyjechał, zanim Lucy zdecydowała się powiedzieć mu, że go kocha, ale przynajmniej on przyznał się w liście co do niej czuje :D
    Przesyłam dużo weny, czekam na nowy rozdział i pozdrawiam ^-^
    PS Fajny szablon :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Natsu Baka Baka Baka!!! Dlaczego odchodzisz? Zostan! Ja nie mam sily juz zaraz sie porycze!
    Cana: A zaklad?
    A mam go gdzies zycie jest nie slrawiedliwe dlaczego najblizsi najczesciej odchodza?
    Cana:Wpadla w depresje Luska chodz widzisz tu jest napis minal rok to znaczy ze Natsu wrocil chodz i czytaj dalej
    Aye
    Cana:Pozdrawiamy i przesylamy wene Lusia i Cana

    OdpowiedzUsuń

Proszę o zostawienie chociaż małego komentarza.
Dla Ciebie to zaledwie minutka, dla mnie to sprawdzenie czy moja praca nie idzie na marne. Lubię czytać wasze opinie nawet jeśli czasem mieszają mnie jako autorkę z błotem. Onegai :)

Szablon wykonała Domi L