środa, 1 lipca 2015

Rozdział 7 " Czarny Mag "

-Wendy, co się dzieje?! -Byłam przerażona, nigdy nie widziałam go w tak strasznym stanie. Plucie krwią było całkowitą nowością, jeszcze te poparzone ręce.. Okropny widok.
-Lucy san, to może być kolejny atak. -Odpowiedziała mała dziewczynka przecierając czoło od potu, który po wykorzystaniu tak ogromnej magicznej mocy spływał po jej pulchnej buzi.
-Atak? Jaki atak?!-Nie miałam pojęcia o co chodzi, o jaki atak chodzi.. Nic nie wiedziałam. Złapałam mocniej jego dłoń, a wtedy poczułam potworne ciepło i zapach spalanej skóry. Oderwałam dłoń i szybko włożyłam ją do małej miseczki z wodą, którą miałam koło łóżka. Skóra schodziła bardzo szybko, a na dodatek tak potwornie szczypało. Co się z nim dzieje?
Po szybkiej interwencji młodej Marvell ciało Dragneela uspokoiło się i powróciło do normalności.
Leżąc na lewym boku przyglądałam się powoli unoszącej się klatce piersiowej chłopaka, oddychał spokojnie niczym się nie martwiąc. Raz w górę, raz w dół już nigdy się nie zatrzymała.. .
Minęły prawie dwa tygodnie od przerażających wydarzeń w labiryncie Black Blood.
Mirajane i Naomi powróciły do zdrowia oraz do swoich obowiązków, zaraz po opowiedzeniu o sytuacji dziadkowi oraz Pierwszej Mistrzyni. Ja też już wróciłam do pełni sił.. no może nie moja noga, ale mogłam już chodzić. Szkoda, że o kuli.
Natsu jeszcze się nie wybudził, Wendy mówiła że zapadł w śpiączkę ale nie chce mi się w to wierzyć. Codziennie przychodziłam i siedziałam przy jego łóżku, modląc się aby chłopak wybudził się niestety na darmo. Dni ślamazarnie mijały, a ja już zaczynałam wątpić w jego przebudzenie.
Czekałam jak głupia przy jego łóżku wspominając. Chodziłam naburmuszona i każdy, dosłownie każdy kto mnie zdenerwował od razu został wgniecony pod gildię. Byłam na kilku misjach sam na sam z Happym, który był tak samo zdołowany jak ja. W końcu musiałam jakoś uzbierać na czynsz i zająć się exceedem. Nikt prócz mistrza oraz neko-chana nie wiedział o mojej nowo zdobytej magicznej zdolności. No błagam, ja Lucy Heartfilia Smoczym Zabójcą? Godne pożałowania.
Wracając, właśnie siedziałam przy swoim biurku i jak co dzień pisałam list do nie żyjącej już matki.
Zawarłam w nim bardzo dużo szczegółów, a nawet dziwne uczucia które pojawiały się tylko przy ognistym chłopaku. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje, jakieś dziwne zawroty głowy.. . Traciłam czasem kontrole nad sobą, ale tylko w trakcie misji, co bardzo mocno dziwiło Happy'ego.
Kiedy po raz pierwszy przyszłam z tym do małej Wendy, ujrzałam w jej oczach zdziwienie jak i przerażenie. Zapytałam się nawet co się stało, że ma taką minę ale ta tylko pokręciła głową i skupiła się na czymś innym. Próbowałam się także czegoś dowiedzieć o moim prawdziwym ojcu w Radzie Magicznej, w końcu tam było archiwum w którym mogłam znaleźć swój akt narodzin.
Jakiś człowiek czytając mój akt przed oddaniem zawołał strażników, a oni wpędzili mnie do celi na kilka dni. Oczywiście wydostałam się używając magi Smoczego Zabójcy i tak stałam się poszukiwanym czarnym magiem. Nie miałam pojęcia, dlaczego mnie zamknęli. Może to miało jakiś związek z moim aktem urodzenia, albo jakaś potworna informacja o moich rodzicach?
Nawet gdybym się dwoiła i troiła, to i tak nie dowiedziałabym się nic.
Skończyłam pisać list i opatulając go kopertą włożyłam papier do prawie pełnej skrzynki z resztą listów. Nie miałam wielkiego zajęcia więc biorąc kulę wyszłam na dwór i zostawiłam śpiącego kotka na łóżku.Chodziłam bez celu w czarnym płaszczu po mieście, czułam na sobie wzrok setek gapiów.. miałam ochotę przemeblować im twarzyczki, ale nie mogłam być agresywna ponieważ straż od razu by mnie złapała. Postanowiłam, że wezmę jakąś misję więc opierając się o kulę przyśpieszyłam kroku w stronę budynku gildii, która była hałaśliwa jak zawsze. Idąc tak, rozmyślałam o tej całej sytuacji. Nagle kolejny zawrót głowy, przez który wszystkie moje wspomnienia wróciły.
Zeref aktywował pieczęć? Jaką pieczęć? Przyśpieszyłam kroku i po chwili przewróciłam się prosto w kałużę. Cholera. -Może Ci pomóc? -Moim oczom ukazał się wysoki śnieżnowłosy mężczyzna, o przyjemnej barwie głosu. Ubrany był w srebrną kamizelkę, która ukazywała jego abs oraz czarne puchowe spodnie do kostek, a na dodatek czarne sandały. Jego roztrzepana bujna czupryna przypominała mi o Smoczym Chłopaku, ale o nim nie teraz.
-Dziękuję..-Rumieniąc się podał mi swoją dłoń i pomógł wstać. Matko jak on słodko wyglądał!
-Nie ma sprawy. Może pójdziesz ze mną na kawę? -Uśmiechnął się przyjaźnie, a ja jedyne co mogłam zrobić to zgodzić się na jego propozycję. Chłopak wziął mnie na ręce, nic nie mówiąc i spokojnie ruszył do pobliskiej kawiarenki. Tam zaprzyjaźniona kelnerka podała nam ciepły napój i ręcznik. Szybko wytarłam twarz i mokrą bluzkę, chłopak zauważając znak na mojej ręce na początku trochę się zdziwił. Oczywiście, co taka mała bezradna, co chwilę przewracająca się dziewczyna jak ja robi w tak potężnej gildii jaką jest Fairy Tail? Pewnie tylko czyści kible albo siedzi na barze.
-Jestem Moiseto Gaike, przepraszam że dopiero teraz się przedstawiam. -Po raz kolejny pokazał swój śnieżnobiały uśmiech, a ja już zapomniałam po co miałam iść do gildii. Zauroczyłam się.
-Jestem Lucy Heartfilia, miło poznać. -Wystawiłam prawą rękę w geście przywitania, zaś ten złapał ją delikatnie i lekko ją pocałował. Zachowywał się jak prawdziwy książę z bajki, a ja byłam w nim coraz bardziej zakochana? Tak, zakochana od pierwszego spotkania to było dokładne określenie.
Minął miesiąc, a ja już chodziłam z Moiseto. W ciągu tego całego czasu nie przyszłam ani razu do gildii, a nawet nie dowiedziałam się że Dragneel wybudził się.
Obudziłam się, a obok mnie leżał Gaike przytulony do poduszki przez co wyglądał bardzo słodko.
Określenie głupia blondynka tutaj pasuje prawda? Usłyszałam pukanie do drzwi, dziwne. Wyjrzałam przez okno, słońce świeciło w zenicie. Czyli już południe? Założyłam szlafrok i zeszłam po schodach na dół. Happy od kilku dni siedział w gildii więc miałam spokój od zapachu rybek.
Złapałam za klamkę i pociągając drzwi do tyłu o mało co nie przewróciłam się, w drzwiach stał Salamander. -Ohayo Natsu. -Uśmiechnęłam się, chyba nie był zadowolony. Ale dlaczego?
-Lucy możemy się dziś spotkać o 22 na górze przed miastem? No wiesz w tym miejscu co pokazywałem ci spadającą gwiazdę.. -Spojrzał na mnie, a jego wzrok nad wyraz był poważny. Zgodziłam się, a kiedy ten kiwnął głową od razu odszedł. Zdziwiło mnie jego zachowanie, ale co ja mogłam? Zamknęłam drzwi, a kiedy się odwróciłam Moiseto stał tuż za mną.
-Wystraszyłeś mnie, kochanie. -Pocałowałam go w czoło i powoli weszłam do domu, ten za mną.
Ubrałam się w długą białą sukienkę z falbankami na końcu (sięgała do połowy ud), złote buty na obcasach i tylko rozczesałam włosy. Moje klucze oraz bicz nie były mi już potrzebne więc schowałam je za obrazem mojej rodziny w małym sejfie. Mimo, że planowałam zakończyć życie magini to nie chciałam się ich tak po prostu pozbyć.
-Kto to był Lucy? -Przez zimny głos Moiseto przeszył mnie dreszcz, nigdy nie słyszałam go takiego.
-To Natsu, mój bliski....przyjaciel, tak właśnie przyjaciel!-Nie wiedziałam co odpowiedzieć, jeszcze przed poznaniem Gaike byłam zakochana w Dragneelu, a to uczucie jeszcze nie do końca minęło dlatego zgodziłam się wyjść z nim. Chłopak tylko popatrzył na mnie od góry do dołu i z powrotem.
-Idziecie na randkę, prawda?-Znowu ten sam zimny ton. O co mu chodzi?
-Nie, nie prawda Moiseto! Zachowujesz się jakbyś był zazdrosny, a nie masz o kogo. -Chyba jednak masz. Przygryzłam wargę kiedy jego ponury wzrok spotkał się z moimi czekoladowymi oczami.
Uderzył mnie, tak zrobił to. Bez żadnego wahania. Wiedziałam, że nie używa magii więc nawet jeśli chciałabym mu oddać to nie mogę bo albo zniszczę pół miasta albo przemebluje mu twarz. Złapałam się za czerwony od krwi policzek, co jak co ale uderzenie było godne podziwu. Lucy przestań się zachwycać tym osłem! On Cię idiotko uderzył! Biłam się z myślami, ale w końcu wygrała moja druga osobowość. Pod moimi nogami pojawiła się czarna poświata, a ja zacisnęłam ręce w pięści. Włosy zaczęły falować. -Nie pozwolę Ci się więcej uderzyć! -Byłam zła, tak jak mówiłam moja druga osobowość wygrała. -Czym ty jesteś, kobieto?! -Wystraszył się, no fakt nie mówiłam mu nic o mojej nowej magii prócz Magii Gwiezdnych Dusz. -Jestem Smoczym Zabójcą. -Zebrałam magiczną energię w prawą dłoń i uderzyłam go w brzuch, tak mocno że stużka szkarłatnej mazi spłynęła po jego ustach i skapnęła na podłogę. Zrobiłam tak jeszcze kilka razy. Miał trochę zniszczone spodnie i koszulę, a kiedy stracił przytomność znak rady magicznej pojawił się na jego ramieniu. Cholera, to jest pułapka. Nawet nie zdążyłam się odwrócić, bo straciłam przytomność. Ktoś uderzył mnie czymś ciężkim w głowę, jedyne co widziałam to powoli rozmazujący się pejzaż różnorodnych barw.
~Natsu
Od kilku godzin siedziałem na miejscu naszego spotkania i czekałem na Heartfilię. Miała jeszcze jakieś pół godziny na przyjście więc wygodnie ułożyłem się na plecach i oglądałem gwiazdy.
Nawet się nie skapnąłem, że zasnąłem. Spojrzałem na zegar przy katedrze Cardii, była druga nad ranem.Obejrzałem się w lewo, prawo a potem znów w lewo. Lucy nigdzie nie było, czyli mnie wystawiła? Momentalnie zrobiło mi się smutno, chciałem z nią porozmawiać o czymś bardzo ważnym. Te nagłe ataki i tracenie nad sobą panowania... ona też to ma. Dowiedziałem się od Happy'ego, że jest Smoczym Zabójcą po czym o mało co nie wyzionąłem ducha.
Może to było jakieś powiązanie? Ale Wendy i Gajeel wtedy też musieli by mieć ataki, a pytałem się ich i śledziłem przez kilka dni przez co obrywałem. Poczekałem jeszcze kilka godzin, aż do rana ale Lucy nadal się nie pojawiła. Zostałem tam kolejny dzień nic nie jedząc, można powiedzieć że było mi zbyt smutno aby z kimkolwiek rozmawiać.

Śniłem krystalicznie czysty sen o beztroskiej wieczności,
Głos niewyraźny niczym wiatr,
Wołał do mnie wysoko z nieba,
Jeśli za nim podążymy,
Dotrzemy dokąd tylko zechcemy,
Między splecionymi dłońmi,
Uda nam się ujrzeć fragment przyszłości,
W tajemniczym blasku,
Wirować będą myśli oraz słowa,
Z pewnością Ci je przekażę,
By żadna część mnie nie odeszła w zapomnienie.

Piękny wiersz prawda? Wyrwana kartka z książki Zerefa.. miałem Ci ją pokazać Lucy.. .
OHAYO NAKAMA ! PRZEDSTAWIAM WAM PRAWIE PRZED OSTATNI ROZDZIAŁ I SAGI C: JUŻ NIEDŁUGO NASTĘPNY ROZDZIAŁ, A POTEM ZAPOWIEDŹ :)
MAM PYTANIE CZY BĘDZIECIE CHCIELI, PO II SADZE W KTÓREJ WSZYSTKO SIĘ WYJAŚNI JESZCZE KILKA ROZDZIAŁÓW CO SIĘ PÓŹNIEJ WYDARZY I W OGÓLE?
OCZYWIŚCIE MOGĘ ZAKOŃCZYĆ W JAK NAJGORSZYM MOMENCIE, A WASZA WYOBRAŹNIA SAMA SOBIE DOPOWIE RESZTĘ. DECYZJA NALEŻY DO WAS KOCHANI.
JA SIĘ ŻEGNAM IDĘ PŁAKAĆ, BYE BYE ~LUCY

6 komentarzy:

  1. Możesz dopisać jeszcze pare,naprawde piękny rozdział niechce ci spoiler(ować) mangi ( jesli czytasz oczywiscie ) ale Natsu jest rodzonym mlodszym bratem Zerefa i to jeszcze demonem z księgi Zerefa END'em. To ze Lucy jest smocza zabojczynia wymiata.
    Strasznie mi sie pobobalo i czekam na wieciej zycze weny :D <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za miły komentarz oraz za przesłaną wenę.
    Oczywiście czytam mangę i jestem na bieżąco, nie to co z anime bo tam zatrzymałam się na 45 odcinku i dopóki nie skończy się 2 sezon nie obejrzę ani jednego odcinka XD
    Zeref jako jego brat to było boskie <3 (chodzi o mangę), oczywiście większość myślała, że to jego ojciec XDD Ale co tam, zapraszam na resztę rozdziałów ponieważ następny pojawi się już niedługo ^^
    Deidara: Skończ gadać i kup mi glinę *^*
    L: Zamknij się!
    A więc tak, jeszcze raz dziękuję za tak miły komentarz i zapraszam na inne rozdziały :)
    ~Lusia

    OdpowiedzUsuń
  3. Znowu, znowu.....
    Znowu doprowadziłaś mnie do łez. Chyba musze zacząć się do tego przyzwyczajać.
    Rozdział jak zawsze CUDOWNY <3
    Co do dalszych rozdziałów to pisz, pisz ile wlezie, bo to jest GENIALNE <3
    Ta nowa postać, Lucy dla niego przestaje być magiem, zapomina o Natsu,... To, aż boli, ale w pewnym sensie jest słodkie.
    Potem ta scena z biciem, Rada Magiczna, poszukiwana Lucy, to jest po prostu WOW.
    POBIŁAŚ MASHIME W POMYSŁACH!!!
    I ten piękny fragment tekstu na końcu <3
    LUCY JESTEŚ NAJLEPSZA <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta Ktora Nienawidzi Glupich Blogów4 lipca 2015 05:27

    Podoba mi się ten rozdział pomimo tego, iż jest strasznie krótki.
    Nie wypatrzyłam duzej ilosci bledow, z czego bardzo sie ciesze c:
    Lece czytac twoj nowy rozdzial i wiec ze przy nim opinia bedzie dluga tak jak on sam :)
    Pozdrawiam i wysylam wene.

    OdpowiedzUsuń
  5. Omg on udezyl Lucy?! No ja sie dziewczynie nie dziwie ze mu oddala! Blagam was dlaczego ? Dlaczego Lucy wybrala tego lalusia z rady? Dlaczego Natsu sie na to zgodzil?! Dlaczego o siebie nie walczyli?!?! Ja nic juz nie rozumiem ! *zaczela plakac*
    Cana:No zalamala sie... Sorka ale chyba konczymy ten koment wiec
    Pozdrawiamy i przesylamy wene Luśka i Cana

    OdpowiedzUsuń
  6. Och, Natsu T^T Już się boję nadchodzącej akcji, tylko martwi mnie jedna rzecz... sama coś podobnego planuję i obawiam się, że to jest przereklamowane, ale co tam xDD
    Naprawdę super Ci ten rozdział wyszedł pod względem akcji jaka się działa. Zaciekawiło mnie :D
    Resztę dokończę jutro ^^
    Pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń

Proszę o zostawienie chociaż małego komentarza.
Dla Ciebie to zaledwie minutka, dla mnie to sprawdzenie czy moja praca nie idzie na marne. Lubię czytać wasze opinie nawet jeśli czasem mieszają mnie jako autorkę z błotem. Onegai :)

Szablon wykonała Domi L